Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci umierają w kolejkach! Potrzeba serc, żeby ratować życie

Agata Pustułka
Ula, 9-miesięczna dziewczynka, jest najmłodszym dzieckiem, które przeszło operację przeszczepu serca w Polsce
Ula, 9-miesięczna dziewczynka, jest najmłodszym dzieckiem, które przeszło operację przeszczepu serca w Polsce MARZENA BUGAŁA
Coraz mniej pacjentów ma szanse na doczekanie operacji, która uratuje im życie. Nie ma serc do przeszczepów! Zdesperowani rodzice chorych dzieci zbierają pieniądze na zabiegi w Niemczech, gdzie obiecuje się im za 300 tysięcy euro znalezienie narządu w ciągu 75 dni. Kilkunastu pacjentów w całym kraju zbiera też fundusze na przeszczepy płuc w Wiedniu. Koszt zabiegu to około 100 tysięcy euro.

Transplantolodzy są załamani. Tak źle nie było jeszcze nigdy. Nawet po zatrzymaniu przez CBA kardiochirurga Mirosława G., niesłusznie oskarżonego, że za łapówki przyspieszał termin transplantacji, odbywało się więcej przeszczepów niż dziś.

Wczoraj w Śląskim Centrum Chorób Serca podłączano do urządzenia wspomagającego pracę mięśnia sercowego 4-letniego Kacperka. Chłopczyk od dwóch lat czeka na przeszczep. Od urodzenia jest ciężko chory. Cierpi na kardiomiopatię restrykcyjną. Większość swojego życia spędził przykuty do szpitalnych łóżek. On i jego rodzice chwytają się każdego sposobu i walczą z upływającym czasem.

- Dowiedziałem się, że Kacperek już nie mówi, jest słabiutki, ma obniżone ciśnienie. Jego stan jest bardzo ciężki, właśnie ma wstawiane sztuczne komory. To ostatnia deska ratunku. Rodzina i bliscy proszą o modlitwę - to ostatni, wczorajszy wpis ze strony internetowej Kacpra.

Od dwóch miesięcy sztuczne komory dają też życie 16-letniemu chłopakowi. W Śląskim Centrum Chorób Serca jest pod opieką psychologa. Może dlatego wciąż nie traci nadziei, że lada moment i dla niego znajdzie się ratunek.

W zabrzańskim Centrum na transplantację serca czeka w tej chwili dziesięcioro małych pacjentów i ponad 100 dorosłych. W całej Polsce aż 215 osób natychmiast potrzebuje nowych serc.

- Dzieci są w najtrudniejszej sytuacji, bo małych dawców było zawsze niewielu - mówi dr Wojciech Saucha, koordynator regionalny Poltransplantu, anestezjolog z zabrzańskiego szpitala.

Tymczasem dane dotyczące liczby przeszczepów są przerażające. W styczniu w kraju przeszczepiono tylko jedno serce w warszawskim Instytucie Kardiologii w Aninie. Do tej pory, czyli do 10 lutego, w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu nowe serce wszczepiono pacjentowi tylko raz, w miniony piątek.

- Niemal w każdym tygodniu odbieram informacje, że któryś z pacjentów oczekujących na transplantacje właśnie zmarł - twierdzi dr Saucha.

Czy to możliwie, żeby w prawie pięciomilionowym województwie nie było w tak długim czasie ani jednego dawcy? Czy szpitale celowo ich nie zgłaszają, żeby nie robić sobie kłopotów? A procedura rzeczywiście jest bardzo kłopotliwa. Każdorazowo trzeba przecież powołać komisję orzekającą śmierć mózgu pacjenta, a przede wszystkim umiejętnie porozmawiać z rodziną zmarłego, by zgodziła się na pobranie narządów. Jest skandalem, że nikt w regionie nie ma wie, ile razy w ciągu miesiąca orzekana jest w szpitalach śmierć mózgu, co kwalifikuje pacjenta jako dawcę.
- Proszę mi wierzyć, środowisko anestezjologów jest jak najbardziej zainteresowane, by kwalifikować dawców. Ufam, że to okresowy kryzys. Myślę, że sytuacja niebawem się zmieni - mówi prof. Ewa Karpel, która od kilku dni pełni funkcję konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii.

Zgodnie z Narodowym Programem Rozwoju Transplantologii tylko w województwie śląskim powinno się uzyskiwać rocznie ponad 500 narządów do przeszczepu, w tym 380 nerek, 70 wątrób, 30 serc oraz po 10 płuc i trzustek.

W ubiegłym roku Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. św. Barbary w Sosnowcu był na piątym miejscu w kraju, jeśli chodzi o pozyskiwanie narządów do przeszczepów. Prawie co 25 wszczepiony organ pochodził z tej placówki. Gdzie były inne szpitale? W Sosnowcu skuteczny system stworzył anestezjolog, dr Jarosław Wilk, który ma również pomysł na to, jak wyjść z impasu.

- Trzeba wdrożyć regionalny program, zajmujący się pozyskiwaniem narządów do transplantacji, i przestać mówić jak jest źle. Od 2006 roku istnieje Narodowy Program Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej Polgraft i w ślad za nim powinny być przyjęte programy regionalne. Takie działania były już przeze mnie proponowane. Obejmowały szpitale, w których zasadne było wdrożenie lokalnych programów donacyjnych (donacja = darowanie - przyp. red.) zarządzanych przez powołanych koordynatorów - twierdzi dr Wilk. - By jednak poważnie myśleć o uporaniu się z kryzysem, potrzebne są nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim natychmiastowe powołanie doświadczonego zespołu, który przyjąłby na siebie stworzenie i wdrożenie takiego planu dla naszego województwa.

W Polsce wciąż nie potrafimy skutecznie poradzić sobie z tym problemem. Dziś nawet Czesi mają osiem razy więcej narządów do przeszczepów niż Polacy.

Papież dawca

Joseph Ratzinger, jeszcze zanim został papieżem, wpisał się do włoskiego stowarzyszenia na rzecz oddawania organów do przeszczepu. - Jestem gotów oddać moje organy temu, kto ich potrzebuje; to akt miłości - mówił.

Poparcie papieża Benedykta XVI dla oddawania organów w razie stwierdzenia śmierci mózgowej odegrało ważną rolę podczas dyskusji, jaką wywołał artykuł w watykańskim dzienniku L'Osservatore Romano. Sugerowano tam, że śmierć mózgowa nie może zostać uznana za koniec życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pacjenci umierają w kolejkach! Potrzeba serc, żeby ratować życie - Dziennik Zachodni