Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O medalu ani słowa, złoto często wykuwa się w ciszy

Rafał Musioł
Obecny sezon jest najlepszym w karierze Justyny Kowalczyk. Polka jest 3. w Pucharze Świata
Obecny sezon jest najlepszym w karierze Justyny Kowalczyk. Polka jest 3. w Pucharze Świata Archiwum
To ma być mocny początek mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Dziś o godzinie 11.30 Justyna Kowalczyk wystartuje w Libercu w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną. Polka będzie wielką faworytką tego wyścigu.

- Wiemy o tym, ale to tylko sport. Nie mogę jednak uciec od wrażenia, że to całe zamieszanie, jakie powstało wokół Justysi w ostatnich tygodniach, zdecydowanie nam nie pomaga. Telefon właściwie nie milknie i wszyscy pytają o ten medal, który dziś ma zdobyć, budując olbrzymią presję. Jesteśmy na nią przygotowani, jednak jej udźwignięcie nie jest łatwe. Dlatego od kilku dni odciąłem Justynę od mediów i próbuję trochę wyciszyć, odmawiamy długich wywiadów, nie wszystkim to się podoba, ale cel uświęca środki. Największe sukcesy rodzą się często w ciszy, więc nie mówmy o medalu, dopóki Justyna nie dostanie go do ręki - opowiada trener biegaczki Aleksander Wierietielny.

Szum medialny to dla biegaczki AZS AWF Katowice stosunkowo nowe doświadczenie. Jeszcze niedawno z trudem przebijała się ze swoimi sukcesami przez przeciętne nawet występy Adama Małysza.

- Może nawet brakowało jej tej popularności, ale teraz wahadło przechyliło się w drugą stronę. Małysz rzeczywiście skacze słabiej, ale przecież dziennikarze mogliby się też bardziej zająć Stochem czy Kotem. Trwają mistrzostwa biatlonistów, a tu tylko Kowalczyk i Kowalczyk. I to dopiero teraz, jak są sukcesy. A gdy w lecie harowała jak wół, to niewielu się tym interesowało - dopowiada pół żartem, pół serio Wierietielny.

Polska królowa zimy ma jednak mocną psychikę. Nieraz już udowodniła, że rola faworytki nie stanowi dla niej balastu.

- Znam swoją wartość, ciężko pracowałam na pozycję, którą teraz zajmuję. Dlatego nie ma co ukrywać, że w Libercu mierzę w medal. Ten sezon mam najlepszy w karierze, więc warto byłoby to podkreślić sukcesem na mistrzostwach świata. Mam już krążki z juniorskich imprez, ale teraz czas na medale seniorskie, a tych ciągle mi brakuje - zapowiada zawodniczka.

Na trasie w Czechach Polka nie będzie miała łatwego życia. Spora grupa rywalek też ostrzy sobie zęby na sukces.

- Justysia w Pucharze Świata kilka razy wręcz upokorzyła Finki, mijając je na trasie, gdy startowały przed nią. Takie zdarzenie zostawia ślad w psychice. Będą chciały za wszelką cenę wyrównać rachunki - przypomina Wierietielny.
Pokaz siły Kowalczyk wywarł na przeciwniczkach wrażenie, ale część z nich wybrała inną taktykę.
- Wolały nie startować w Pucharze Świata, gdzieś się schowały i niewiele o nich wiadomo. Taką tajemnicę stanowią głównie Norweżki: Marit Bjoergen czy Astrid Jacobsen. Nie wiemy, jak mocne przyjadą - przyznaje Wierietielny.

26-letnia gwiazda biegów też zachowuje rozsądek.

- Miejsca na podium są trzy, a dziewczyn, które chcą się na nich znaleźć, co najmniej dziesięć. Mistrzostwa świata są dla nas wszystkich najważniejszym punktem sezonu, mierzyłyśmy w nie ze szczytem formy i teraz zobaczymy, co z tego wyszło. Nie ulega wątpliwości, że jestem mocna, ale rywalki też nie spały, tylko trenowały - mówi Kowalczyk.

Biegaczka z Kasiny Wielkiej w dotychczasowych startach w mistrzostwach świata nie zanotowała wielkich sukcesów. Jej najlepszym wynikiem było czwarte miejsce w biegu na 30 km techniką klasyczną w Oberstdorfie w 2005 roku. Wynik ten - podobnie jak pozostałe rezultaty osiągnięte przez nią na tych zawodach - został jednak anulowany po testach dopingowych [Polka została zdyskwalifikowana na dwa lata, po apelacjach wróciła na trasy po sześciu miesiącach - red.]. Dwa lata temu w Sapporo na 10 km stylem klasycznym była 18., w sprincie 17., w biegu łączonym dziewiąta, a na 30 km nie wystartowała.

- Przez te dwa lata wiele się zmieniło, to widać nawet w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poza tym, zawsze najważniejszy jest następny bieg, dlatego muszę zapomnieć także o tym, że wygrałam ostatni start w Pucharze Świata. To już się nie liczy. Dziś ważny jest tylko dzisiejszy bieg - mówi Kowalczyk.

Polski Związek Narciarski ustalił premie za sukcesy w Libercu. Mistrzostwo świata warte jest 30 tys. zł.

- Pieniądze nie są najważniejsze, czas na podsumowania przychodzi dopiero po sezonie. Dlatego też nie zaglądam na razie do klasyfikacji PŚ [Kowalczyk jest trzecia - red.]. Zajrzę do niej dopiero po Libercu i wtedy zastanowimy się, co jeszcze da się z tego sezonu wycisnąć - opowiada Polka.
Trasa w Libercu jest dobrze przygotowana, a jej profil Polce odpowiada.

- Stopień trudności jest odpowiedni dla imprezy o tej randze, są podbiegi, które Justysia lubi, nie mamy zastrzeżeń, co do pracy organizatorów. Wygląda to lepiej niż na przykład na olimpijskim obiekcie w Vancouver - ocenia Aleksander Wierietielny. - Trasa to tylko część sukcesu, tak samo jak praca sztabu. Musimy opracować taktykę, dobrać narty i smary. A potem już Justysia aż do mety będzie zdana na siebie - dorzuca szkoleniowiec.

Najgroźniejszymi przeciwniczkami Kowalczyk będą Włoszki Marianna Longa i Arianna Follis, Finki Aino Kai-sa Saarinen i Virpi Kuitunen, Norweżki Bjoergen i Kristina Steira, Słowenka Petra Majdić. Liczyć się mogą Szwedka Charlotte Kalla, Rosjanka Walentyna Szewczenko, aspiracje zgłaszają też Niemki...

- No właśnie, sporo nazwisk. I każda z tych dziewczyn marzy o złocie, a to może dostać tylko jedna. Jestem wśród kandydatek do medalu, ale o biegu rozmawia się po jego zakończeniu, a nie przed startem - spokojnie kończy rozmowę Justyna Kowalczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!