Bronimy Hospicjum Cordis w Mysłowicach

Celem Hospicjum "Cordis" w Mysłowicach - jak podkreślają twórcy tej placówki - jest zapewnienie ludziom umierającym na najstraszniejszą z chorób stałej opieki, która pozwala uśmierzyć ogromny ból fizyczny, psychiczny i duchowy. Opiekunowie z Hospicjum przebywają z chorymi w ostatnich dniach, godzinach, chwilach Ich życia, będąc niejednokrotnie ostatnimi powiernikami Ich Wiary, Nadziei i Miłości. Co równie ważne - w Hospicjum chory znajduje ciepło, zrozumienie i przyjaciół, którzy obdarzają go opieką oraz miłością. Personel opiekujący się chorym jest dostępny w każdej chwili, bez względu na porę dnia i nocy, zarówno dla chorego, jak i jego rodziny.

Warto podkreślić, że w Mysłowicach działa też Hospicjum Stacjonarne dla Dzieci. Ma ono charakter domu rodzinnego, zarówno od strony zewnętrznej czyli wystroju sal, jak i od strony organizacji pracy. Jeżeli tylko jest to możliwe, specjaliści z Hospicjum dojeżdżają też do chorych dzieci w ich domach rodzinnych w promieniu 100 km od Mysłowic.

Opiekunowie z Hospicjum przebywają z chorymi w ostatnich dniach, godzinach, chwilach Ich życia, będąc niejednokrotnie ostatnimi powiernikami Ich Wiary, Nadziei i Miłości

Niestety, prowadzenie tej niezwykle potrzebnej i zasłużonej placówki zawsze wiązało się i nadal wiąże z dużymi potrzebami finansowymi i lokalowymi. Zacni ludzie, a także instytucje wspierają od lat Hospicjum "Cordis" w Mysłowicach. Również "Polska Dziennik Zachodni" stara się to robić. Dlatego po raz kolejny apelujemy: pomóżmy mysłowickiemu Hospicjum, nie pozwólmy, by kłopoty finansowe stanęły na przeszkodzie w realizacji jego planów!

Dziś, w rozmowie z dr Jolantą Markowską sygnalizujemy zagrożenia, które właśnie się pojawiły. Jutro poprosimy osoby odpowiedzialne za organizację służby zdrowia, by wyciągnęły pomocną dłoń w stronę Hospicjum "Cordis" w Mysłowicach. Wierzymy, że znów się uda!