Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Publikacja wyroku w sprawie pacyfikacji Wujka 24 czerwca

Teresa Semik
Stanisław Płatek
Stanisław Płatek Fot. Mikołaj Suchan
Wszyscy obrońcy 15 zomowców skazanych za strzelanie do górników kopalni Wujek domagali się od katowickiego Sądu Apelacyjnego uniewinnienia swoich klientów.

Sami oskarżeni też zgodnym chórem powtarzali, że nie strzelali do ludzi.

Wczoraj zakończyła się dwudniowa rozprawa odwoławcza od wyroku skazującego członków plutonu specjalnego ZOMO na kary 11 oraz 2,5 i 3 lat więzienia. Katowicki Sąd Apelacyjny zapowiedział, że ogłosi wyrok dopiero 24 czerwca ze względu na zawiłość sprawy.

Pacyfikacja Wujka w pierwszych dniach stanu wojennego należała do najtragiczniejszych. Śmierć od kul poniosło 9 górników, a 21 zostało postrzelonych. Od ponad 15 lat wymiar sprawiedliwości nie może poradzić sobie z rozstrzygnięciem tej sprawy. Dowody są tylko poszlakowe. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy, nikt ze świadków nie rozpoznał w nich strzelców sprzed 27 lat.

- Rozumiem rozgoryczenie i ból ofiar. Rozumiem pretensje do wymiaru sprawiedliwości, że przez tyle lat nie wskazał sprawców. Emocje, choć są najsłuszniejsze, nie mogą nam przesłonić przestrzegania prawa - mówił mecenas Leon Krasoń. Zakwestionował - nie on jeden - zarzut, jaki postawiono plutonowi specjalnemu: udział w bójce z użyciem broni palnej. - Jeśli to była bójka, to dlaczego na ławie oskarżonych nie ma pozostałych kilkuset zomowców, którzy w pacyfikacji także uczestniczyli - dodaje Krasoń.

Inny adwokat dodał, że taka konstrukcja oskarżenia nie przystaje do wagi tej sprawy i prowadzi do absurdów. Przecież zomowcy nie bili się sami ze sobą. A w takim razie na ławie oskarżonych powinni być również górnicy. Po tych słowach na miejscach dla publiczności zawrzało gniewem.
- Ja już odsiedziałem swoje za udział w tym strajku - przypomniał później Stanisław Płatek, górnik, który został ranny podczas tych wydarzeń. - Sądzono mnie w trybie doraźnym, z gipsem na ramieniu i proces się skończył w ciągu miesiąca.

Niewątpliwie jest to trudna do rozstrzygnięcia sprawa. Nie da się bowiem zindywidualizować winy poszczególnych oskarżonych, bo nie ma dowodów skutecznie zatartych tuż po akcji w kopalni Wujek. Skoro jednak zomowcy zgodnie milczą, choć oni wiedzą, kto zawinił, skazani zostali wszyscy - i ci, co strzelali do ludzi, i ci co być może nawet broni nie podnieśli do góry. Ta odpowiedzialność grupowa była najczęściej krytykowana przez obrońców. - Nie ma takiego przestępstwa: przynależność do plutonu specjalnego - mówił mec. Marek Lubelski. Przypomniał również, że już w czasie procesu z akt tej sprawy zginęły istotne dowody, m.in. mapa sytuacyjna kop. Wujek.

Obrońcy kwestionowali wiarygodność "kluczowego" dowodu z zeznań tzw. taterników, którzy tuż po akcji szkolili w Tatrach katowicki specpluton i rzekomo słyszeli z ich rozmów, kto strzelał.
- Nigdy nie wyjaśnili przekonująco, dlaczego ujawnili się z tą wiedzą tak późno - mówił mecenas Michał Koniczyński.

Z ostrożności procesowej obrońcy wnosili o ewentualne skierowanie sprawy do ponownego, czwartego rozpoznania. Jeden tylko adwokat prosił o łagodniejszą karę dla swojego klienta.

Ripostowała wzburzona Janina Stawisińska, której 21-letni syn został zastrzelony. - Same niewinne anioły na ławie oskarżonych. To od czyich kul zginął mój syn? - pytała. - Ilu zginęło zomowców z rąk górników? Żaden. Górnicy nie mieli czołgów, armatek wodnych, helikoptera, broni palnej. I kto kogo napadł w tej kopalni? My nie chcemy, żeby oskarżonych wieszano, ale by zapadł wyrok sprawiedliwy. Niech odpowiedzą za swoje czyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!