Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Dzienniki Telewizyjne na TVP Historia. W czarnych dziurach naszej pamięci

Krzysztof Karwat
TVP Historia regularnie pokazuje dawne wydania "Dzienników Telewizyjnych". Długo budziło to moje wątpliwości. Jaki jest sens - zastanawiałem się - przywoływania, i to bez komentarzy, przebrzmiałych informacji, wręcz ociekających propagandą? Chętnie zapytałbym o to Jędrzeja Lipskiego, jednego z ważnych redaktorów tej stacji, kiedyś pracującego w DZ. No ale dawno Jędrzeja nie widziałem, bo chyba przeprowadził się do Warszawy. Nie było więc okazji. Aż w końcu mnie olśniło.

Obejrzałem newsy z 1984 r. Stan wojenny był już odwołany. Reporterzy rączo wjechali do hut i fabryk. Głos z "offu" przekonywał, że wszystko jest OK. Górny Śląsk właśnie zintensyfikował współpracę gospodarczą z Mongolią i Koreą Północną. Spokojnie zatem można było pójść spać. Władza i ORMO czuwały.

Czuwały, i to jak! Może właśnie w dniu emisji tego "Dziennika" dwaj smutni panowie zwinęli mnie na Rynku w Bytomiu, wsadzając na godzinkę do przycumowanej na jednej z bocznych uliczek milicyjnej suki. Wsadzili mnie "za wygląd". Szybko to zrozumiałem, bo w nysce przebywało już pięciu takich jak ja. Dżinsy, sweter, broda i okulary. Wszyscy w tym samym wieku. Zbigniewa Bujaka szukali?

A może premiera "Dziennika" odbyła się w dniu, gdy zwinęli mnie na Rynku katowickim? Tym razem z innych powodów. Właśnie szedłem na jakieś spotkanie, gdy nagle z dachu narożnej kamienicy przy ulicy św. Jana zaczął spływać deszcz antyrządowych ulotek. Piękny to był widok, więc przystanąłem i po chwili się schyliłem. Po paru minutach siedziałem już na komisariacie przy ul. Pocztowej. Daleko nie miałem, kilkadziesiąt metrów. Wieczorem mogłem już spokojnie włączyć w domu telewizor, napawając się obrazem grupki rezolutnych Koreańczyków, którzy z zainteresowaniem wpatrywali się w podbrzusze martenowskiego pieca.

Po trzydziestu latach takie oglądanie archiwaliów telewizyjnych i kojarzenie ich z własnymi przeżyciami przynosi zdumiewające refleksje. Naprawdę tak to wyglądało? Niemożliwe! Przecież inaczej to pamiętam.

Okazuje się, że nasza pamięć składa się z "czarnych dziur" i jakichś rozmytych obrazków, którym nie chcemy dać wiary. Najlepiej byłoby się roześmiać, bo te scenki - po latach - naprawdę są komiczne. Ale jakoś wcale nie chce się nam śmiać, choć kabaretowa forma - zdawać by się mogło - zmusi nas do tego. Teraz już wiem, że TVP Historia, katując nas siermiężnym obrazem siermiężnego socjalizmu, bynajmniej nie adresuje tych programów tylko do tych, którzy pamiętają. Także do młodszych, bo im trzeba uporczywie wyjaśniać, że PRL to wcale nie był taki zabawny kraik z filmów Stanisława Barei. Ot, była też inna "prawda czasu - prawda ekranu". Polecam nie tylko masochistom.
Polecam również świeży tom szkiców "Bytom w cieniu dwóch totalitaryzmów", wydany przez katowicki Instytut Pamięci Narodowej. Niewiele brakowało, a ominąłbym obszerny tekst Bogusława Tracza z "życia codziennego mieszkańców Bytomia w latach 80. XX wieku". O czym ten historyk może mi opowiedzieć, czego sam bym nie wiedział i sam nie dotknął? Zbyt krótki dystans, z szarzyzny i bylejakości tamtych czasów nie wyciśniesz niczego interesującego.

Tymczasem lektura mnie wciągnęła, jeszcze bardziej od owych telewizyjnych obrazków, które chciały mnie przekonać, jak bardzo na Górnym Śląsku przyjaźnimy się z Mongołami i Koreańczykami. I znowu ta sama myśl: niemożliwe, naprawdę ta rzeczywistość aż tak skrzeczała?! Tracz zręcznie inkrustuje swe wywody relacjami tajnych współpracowników SB, którzy przybliżali swym chlebodawcom "stan ducha" obywateli. W tymże roku 1984 jeden z agentów alarmował, że "w dalszym ciągu duże niezadowolenie wśród mieszkańców Bytomia powodują coraz większe braki wody w budynkach mieszkalnych. Zjawisko to obejmuje coraz więcej dzielnic".

W tym samym czasie - donosił inny agent - "od około dwóch miesięcy w sklepach mięsnych był mały asortyment wędlin - tylko kiełbasa zwyczajna i mortadela oraz najgorsze gatunki mięs". Cztery lata później powiało jednak optymizmem, bo kończyły się reglamentacje. "Ludzie po dotarciu do lady kupowali kartony papierosów oraz po ok. 15-20 butelek wódki. Na niewiele zdało się tłumaczenie personelu, że żadnej podwyżki nie będzie". Niedowiarki! Podwyżki naprawdę nie było. I trzeba było to wszystko szybko wykurzyć i wypić! Eh, żyzń - jak mawiają Rosjanie.


*Kutz: Autonomia okazała się oszustwem. Ślązakom należy się status mniejszości etnicznej [WYWIAD RZEKA]
*TYLKO W DZ: Niesamowite zdjęcia górników i kopalń z XIX w. Maxa Steckla
*Cygańskie wesele w Rudzie Śl. On - 21 lat, ona 16 lat. ZOBACZ ZDJĘCIA Z ZABAWY
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Dzienniki Telewizyjne na TVP Historia. W czarnych dziurach naszej pamięci - Dziennik Zachodni