18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety mafii, czyli płeć piękna trzęsie światem gangsterów [ZDJĘCIA]

Dorota Kowalska
Jeremiasz Barański
Jeremiasz Barański Fot. Policja
Dla wielu wydają się zbyt słabe, by rozdawać karty w twardym, męskim świecie. Ale życie pokazuje, że kobiety potrafią być bezwzględniejsze od mężczyzn. O kobietach, które na stałe wpisały się w historię mafii - piszą Dorota Kowalska i Wojciech Rogacin.

Chociaż mafia w opinii społecznej uchodzi za typowo męską organizację, to jednak były kobiety, które odgrywały w niej znaczącą rolę. I tu powinniśmy pewnie zacząć od światowych przykładów, bo tam kobiet strzelających w gangsterskich porachunkach czy kierujących organizacjami przestępczymi jest jednak znacznie więcej, ale na początku pochylmy się nad sprawami bliższymi naszemu sercu.

To była jedna z najgłośniejszych zbrodni w Polsce po 2000 roku. Na zlecenie mafijnego bossa "Baraniny" został zamordowany były minister sportu Jacek Dębski. Na cel tzw. cyngla wystawiła go Halina G., zwana Inką. Piękna, inteligentna, wzbudzała zainteresowanie nawet na sali sądowej. W każdym razie dziennikarze śledzący jej proces podkreślali, że była kobietą, która mogła intrygować.

Z patologicznej rodziny mieszkającej w Otwocku (niektórzy mówią, że w Radości) wyrwał ją Adam Sz., średniej rangi warszawski gangster. "Inka" była w nim ponoć szaleńczo zakochana, ale kiedy zwęglone ciało mężczyzny znaleziono w lesie, nie wróciła w żałobie do domu, ugrzęzła z przestępczym świecie. Pracowała jako sekretarka, uczyła się języków obcych, wreszcie poznała Jerome'a B., przedstawiciela handlowego francuskiego koncernu. Oczarowała cudzoziemca. Odrzuciła jednak jego oświadczyny, ponoć w obawie przed Jeremiaszem Barańskim, pseudonim Baranina, bossem polskiej mafii w Wiedniu.

To on "opiekował" się "Inką", która została rezydentką "Baraniny" w Warszawie. Załatwiała jego interesy, zbierała informacje, poznawała odpowiednich ludzi, w tym Jacka Dębskiego. Ten nazywał ją "miastową panną", albo "dziewczyną mafii". "Inka" na polecenie szefa śledziła, z kim spotyka się były minister sportu, jakie prowadzi biznesy. Spędziła z Dębskim i jego znajomymi noc z 11 na 12 kwietnia w warszawskiej restauracji Casa Nostra. W trakcie imprezy zadzwonił do niej telefon. Dzwonił "Baranina". Halina G. zaraz potem wyszła razem z Dębskim na zewnątrz. Padły strzały.

Po morderstwie "Inka" sama zjawiała się na policji w towarzystwie prawnika. Sypnęła "Baraninę" i jego killera "Saszę", bo to on strzelał do Jacka Dębskiego. W zamian za współpracę ze śledczymi dostała niższy wyrok. W trakcie ośmiu lat odsiadki pracowała w magazynie żywności i bibliotece, sporo czytała. Kiedy wychodziła na wolność, przed bramą więzienia czekał na nią Jerome B., z którym wzięła ślub za kratami. Oboje wyjechali. Austriackie służby objęły ją programem ochrony świadka specjalnego. Oznacza to, że "Inka" miała prawo do zmiany wyglądu, nazwiska, mogła wybrać sobie miejsce, w którym chciałaby zamieszkać. Tak naprawdę może być wszędzie.

"Inka" do dziś wzbudza emocje. Jedni mówią, że jest wyrachowana, potrafi manipulować ludźmi, inni - że była tylko narzędziem w rękach prawdziwych bandziorów. Jerzy Jachowicz, wtedy dziennikarz śledczy "Dziennika", jako jeden z nielicznych spotkał się z nią w areszcie. - Ma pani wyrzuty sumienia? - zapytał. - Nie mam - odpowiedziała "Inka". - Nie mogę mieć wyrzutów, skoro nie miałam z tym nic wspólnego - dodała.

Christopher Doyle, zainspirowany sprawą zabójstwa byłego ministra i samej Haliny G., nakręcił "Izolatora". Rolę "dziewczyny mafii" zagrała Anna Przybylska, w rolę jej "opiekuna" wcielił się Jan Frycz.

Inne kobiety, o których pisały media, a które pojawiają się w kontekście mafii czy gangsterskich porachunków, to najczęściej żony, narzeczone czy kochanki samych gangsterów.

O Monice Zielińskiej, żonie Andrzeja Zielińskiego, pseud. Słowik, jednego z szefów mafii pruszkowskiej, pisał swego czasu Jerzy Jachowicz, a pisał tak: "Zawsze starała się być elegancka, ale dopiero związek z Andrzejem Zielińskim umożliwił jej korzystanie z najdroższych strojów i kosmetyków. Przez blisko 10 lat małżeństwa używała francuskiej wody Angel firmy Thierry Mugler. Na wszelkie uroczyste wyjścia zakładała kostiumy i sukienki wyłącznie firmy Gai Mattiolo. Pijąc calvadosa, lubiła trzymać w ustach drogie kubańskie cygaretki. Jej mocną stroną zawsze były nogi. Toteż wciąż nosi, jak w czasach młodości, minispódniczki". Zrobiło się o niej głośno, kiedy media informowały o jej zatrzymaniu przez CBA. Zielińska miała pośredniczyć w skorumpowaniu wysokiego rangą wojskowego lekarza, aby wystawił fałszywe zaświadczenie lekarskie umożliwiające "Słowikowi" wyjście z więzienia. Ale to już przeszłość. Potem żyła z młodszym o kilkanaście lat Vadimem S., rosyjskim gangsterem związanym z gangiem żoliborsko-mokotowskim. Facet miał duże pieniądze, Zielińska mówiła o nim "biznesmen", nigdy też specjalnie nie ukrywała, że "biedacy" jej nie kręcą.
Ale, jak pisała Ewa Ornacka, niektóre kobiety związane ze światem przestępczym przejęły interesy swoich partnerów. Tak było z Ewą, żoną nieżyjącego już Wiesława Niewiadomskiego, zastrzelonego w 1998 r., oraz Ludmiłą, żoną Sylwestra Olejnika ze szczecińskiego gangu "Oczka", które zajęły miejsce mężów w przestępczych organizacjach.

Z kolei Jolanta, żona Henryka Niewiadomskiego, pseudonim Dziad, nigdy nie chciała nic wiedzieć o interesach męża. Opiekowała się wnukami, doglądała gołębi, które od lat hodował "Dziad", była lubiana i szanowana przez sąsiadów.

Zajmowały ją dom, rodzina i zwierzęta, które biegały po podwórku.

Może i dobrze, bo wiele kobiet mafii - kochanek czy narzeczonych gangsterów, które za bardzo afiszowały się swoim życiem w przepychu i luksusie - ginęło, najczęściej jako niewygodni świadkowie mafijnych porachunków.

Ale panie w męskim świecie zbrodni i ciemnych interesów obecne są nie tylko w naszym kraju. Barwne życiorysy kobiecych postaci we włoskich grupach przestępczych opisuje Clare Longrigg w wydanej w 2004 roku książce "Bez zadawania pytań: Sekretne życie kobiet w mafii".

Zdaniem Longrigg w przestępcze role wchodziły te kobiety, które były albo ambitne, albo nie chciały się dać zamknąć w kuchni jako gospodynie domowe. Czasami okoliczności życiowe "pomagały" im wejść na przestępczą drogę. Pupetta "Laleczka" Maresca, młodziutka żona bossa mafii neapolitańskiej, została wdową zaledwie dwa miesiące po ślubie w 1955 roku. W desperacji wzięła pistolet, wyszła na ulicę i w biały dzień zastrzeliła mężczyznę, który zabił jej męża. Czterdzieści lat później Betty Loren-Maltese, burmistrz dzielnicy Chicago Cicero, wraz z bossem lokalnej mafii ukradła 12 mln dol. z funduszy ubezpieczeniowych dzielnicy.

Obie kobiety były bezwzględne, ale też niezwykle atrakcyjne. Promieniowały wręcz swą kobiecością: Maresca - delikatna, modnie ubrana, zawsze na wysokich obcasach. Loren-Maltese znana była z szałowych fryzur, długich, sztucznych rzęs i głębokiego dekoltu.

Longrigg pisze, że to właśnie połączenie seksownego wyglądu i silnego charakteru decydowało o sukcesach kryminalnych wielu kobiet mafii. Umiejętnie wykorzystywały stereotypy o słabszej płci i uderzały wówczas, kiedy przeciwnicy najmniej się tego spodziewali. Kobiety te zdają sobie doskonale sprawę z siły seksapilu. Niedawno aresztowana jedna z szefowych mafii w Neapolu Erminia "Niebieskooka" Giuliano w czasie zatrzymania uparła się, by policjanci pozwolili jej zrobić makijaż i fryzurę, nim zostanie wyprowadzona do policyjnego samochodu przed obiektywami telewizyjnych kamer.

Innym, poza urodą, naturalnym kamuflażem dla kobiet mafii jest starszy wiek. Działa tu mechanizm podobny jak w przypadku seksapilu: starsza pani, babcia, wydaje się osobą tak bezbronną, że wiązanie jej z przestępczością kryminalną wydaje się nie do pomyślenia. Jak pisze Longrigg, korzystała z tego sycylijska szefowa mafii Angela Russo, znana pod pseudonimem Babcia Heroina. Jako ponad 70-letnia kobieta dowodziła trzema pokoleniami członków swojej rodziny, którzy na jej zlecenia handlowali narkotykami w Palermo. Ona sama przez całe lata jeździła niezaczepiana przez policję do innych miast włoskich, szmuglując twarde narkotyki. Wpadła dopiero w 1982 roku, kiedy aresztowano kilkoro członków jej rodziny, a najstarszy syn poszedł na współpracę z policją. Kiedy "Babcia Heroina" się o tym dowiedziała, nakrzyczała na niego, nazywając go zdrajcą, i złożyła mrożącą w żyłach groźbę: "Ja ciebie stworzyłam i ja cię mogę zniszczyć."

Po odejściu tamtej "Babci Heroiny" pojawiła się nowa, o takim samym przydomku. 81-letnia dziś Maria Serraino wywodzi się z rodziny, która stanowiła jedną z gałęzi słynnej mediolańskiej 'Ndranghety - najbogatszej i najbardziej wpływowej włoskiej mafii, która pozostaje nieco w medialnym cieniu mafii sycylijskiej. Jak pisał "The Sunday Times", roczny obrót 'Ndranghety sięga 34 mld funtów.
Marisa Merico, prawnuczka Serraino, do dziś czuje niezwykłą więź z 81-letnią obecnie mafioską. - Karmiła mnie piersią. W chwili, gdy się urodziłam, karmiła też moją ciotkę. Ale przygarnęła i mnie. Nigdy jej tego nie zapomnę - mówiła Merico w lutym w wywiadzie dla "Sunday Timesa".

Marisa Merico przyszła na świat w mediolańskim mieszkaniu na tym samym kuchennym stole, na którym 18-letnia wówczas babka rodziła jej ojca Emilio di Giovine. Potem Maria Serraino urodziła jeszcze 11 dzieci. Marisa w wieku 22 lat odziedziczyła ster rodzinnego interesu tuż po tym, gdy jej ojca osadzono w więzieniu. - Do mafii nie możesz wstąpić. W mafii musisz się urodzić - mówiła.

Jeszcze gdy miała kilkanaście lat, zauroczyły ją szybkie samochody i płynąca nieprzerwanym strumieniem kasa. Swoje dodały narkotyki i dostęp do broni. Oraz mężczyźni. Zakochała się w Bruno Merico - jednym z płatnych zabójców pracujących dla ojca. Wzięli ślub.

Jednak swoim idolem uczyniła babkę. To ona rozdawała karty, choć nigdy nie opuszczała kuchni. Przygotowując sos do spaghetti, wydawała polecenia, jak szmuglować heroinę z Turcji.

Nawet nazwy, jakie nadawała narkotykom, miały domowy wydźwięk - "makaron" - heroina, "ubranka" - haszysz i koka.
W wieku 17 lat Merico mimo sprzeciwu matki wróciła na stałe do Mediolanu. Zaczęła nowicjat w rodzinnej "firmie". Szybko awansowała. Potrafiła zachować zimną krew w trakcie nalotów policyjnych. Przeprowadzała coraz poważniejsze operacje. Potrafiła przemycić do Sewilli pół miliona funtów jako wynagrodzenie dla miejscowych gangsterów.

Opowiadała dziennikarce "The Sunday Timesa", że słyszała, jak ojciec w kuchni z "Babcią Heroiną" ustalają, kogo należy zabić, ale zapewnia, że sama nigdy nie brała udziału w zabójstwach.

Zdaniem Longrigg kobietom mafii działalność ułatwiał często to, że śledczy niemal natychmiast wykluczali je z grona podejrzanych właśnie wskutek stereotypów. Dzięki temu - jak pisze autorka - żony mafiosów mogły przemieszczać się swobodnie, aranżując spotkania i dokonując masakr, zanim jakikolwiek oficer śledczy zdecydował się zadać im jakieś pytania. W 1983 roku włoski sędzia orzekł, że kobiety nie mogą być winne procederu prania brudnych pieniędzy, gdyż nie są wystarczająco inteligentne, by uczestniczyć w "trudnym świecie biznesu".

Dorota Kowalska, Wojciech Rogacin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kobiety mafii, czyli płeć piękna trzęsie światem gangsterów [ZDJĘCIA] - Portal i.pl