Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja gryfno dama czyli My Fair Lady. Nowy musical w Operze Śląskiej w Bytomiu [ZDJĘCIA]

Katarzyna Pachelska
Próby do premiery musicalu "My Fair Lady" w Operze Śląskiej w Bytomiu
Próby do premiery musicalu "My Fair Lady" w Operze Śląskiej w Bytomiu LIDIA POLOK/OPERA ŚLĄSKA
W Operze Śląskiej trwają przygotowania do premiery musicalu "My Fair Lady". Główna bohaterka będzie mówić po śląsku! Pierwsze przedstawienie już w sobotę 11 maja

Opera Śląska w Bytomiu przygotowuje się do premiery musicalu "My Fair Lady". Pierwszy spektakl odbędzie się już w sobotę 11 maja o godz. 18.00.

Hit Broadwayu, uznawany dziś za klasykę światowego musicalu miał premierę w 1956 r. i od tej pory święci triumfy na scenach musicalowych na całym świecie. Został nawet sfilmowany w 1964 r. Ekranizacja "My Fair Lady", z Audrey Hepburn w roli głównej zdobyła osiem Oscarów.

Sztuka jest oparta na "Pigmalionie" George'a Bernarda Shawa. Rozgrywa się w XIX-wiecznym, wiktoriańskim Londynie i opowiada historię prostej kwiaciarki, Elizy Doolittle, która staje się obiektem pewnego eksperymentu.
Otóż językoznawca, prof. Henry Higgins, prawdziwy angielski dżentelmen, a przy tym ekscentryk, zakłada się z przyjacielem, że przemieni uliczną kwiaciarkę w damę z wyższych sfer.

Po długim i żmudnym treningu, ale niepozbawionym elementów komicznych, profesorowi udaje się przemienić Elizę w damę. Sam też przy okazji ulega jej czarowi, zakochując się w niej po uszy.

Musical ten wystawiało już wiele scen w Polsce, m.in. Operetka Śląska w Gliwicach, ale autorzy najnowszej adaptacji przekonują, że ta będzie wyjątkowa.

- Nasza "My Fair Lady" będzie bardziej współczesna, m.in. dzięki nowemu tłumaczeniu libretta i tekstów piosenek autorstwa Tomasza Domagały. Widzowie mogą być zaskoczeni, słysząc w jednej z piosenek musicalu zamiast "Przetańczyć całą noc", słowa "Ach tańczyć całą noc" - mówi Robert Talarczyk, reżyser spektaklu. - Będzie też bliższa widzom, dzięki temu, że Eliza Doolittle mówi gwarą śląską - dodaje reżyser. Pomysł wprowadzenia gwary na scenę Opery Śląskiej wyszedł od Tadeusza Kijonki, śląskiego poety i publicysty, kierownika literackiego Opery Śląskiej.
- Stare tłumaczenie "My Fair Lady" trąci już myszką - mówi Tomasz Domagała, również aktor, który wystąpi na scenie Opery Śląskiej w roli pułkownika Pickeringa, z którym zakłada się prof. Higgins. - Świat się zmienił od lat 50., język polski też się zmienił - dodaje Domagała.

W spektaklu postawiono nie tylko na muzykę, śpiew i taniec, ale też na wysokiej klasy aktorstwo. W rolę prof. Higginsa wcielają się m.in. Artur Święs, na co dzień aktor Teatru Śląskiego w Katowicach oraz Dariusz Niebudek, znany z ról w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.

Musical ma trzy obsady, dopiero w środę okaże się, która z trzech aktorek grających Elizę (Anna Noworzyn, Urszula Piwnicka, Agnieszka Rose) wystąpi w premierowym przedstawieniu. Kolejne zaplanowano na 12, 18 i 19 maja w Bytomiu (godz. 18.00, bilety: 15-60 zł) oraz 27 maja w Teatrze Śląskim w Katowicach (godz. 18.00, bilety 20-70 zł)

To będzie nowoczesne przedstawienie, które nie "jedzie" operetką

Rozmowa z Robertem Talarczykiem, reżyserem "My Fair Lady" w Operze Śląskiej w Bytomiu

To pana pierwszy raz?
Jeśli chodzi o klasyczny musical, to tak. Reżyserowałem już przedstawienia muzyczne, ale musicalu w operze jeszcze nie. To ogromne wyzwanie i ryzyko, jak łączenie ognia z wodą, ale cieszę się, że podjąłem się go.
Jaka będzie bytomska "My Fair Lady"?
To będzie bardzo efektowne, nowoczesne przedstawienie. Mam głęboką wiarę, że również świetnie zagrane pod względem aktorskim oraz bardzo dobrze, energetycznie dyrygowane przez Andrzeja Knapa. Z ciekawą, nowoczesną choreografią oraz fenomenalną scenografią Marcela Sławińskiego i Katarzyny Sobańskiej. A do tego akcencik z gwarą śląską, strasznie sympatyczny. Gwarą mówi u nas nie tylko Eliza, ale też jej ojciec.

Musical miał premierę prawie 60 lat temu. Czy może być atrakcyjny dla widzów?
Kiedy po latach znów obejrzałem film z Audrey Hepburn i posłuchałem muzyki, to pomyślałem, że to ramota, że "jedzie" operetką. Potem jednak zaczęliśmy szukać w sztuce mocnych akcentów aktorskich, wbrew naszym przyzwyczajeniom. Elizę postrzegamy jako osobę zahukaną, a prof. Higginsa jako faceta z wyższych sfer, którego nic nie łączy z Elizą. A my wprowadzamy między nimi nie tyle seksualność, co sensualność. Między nimi mocno iskrzy. Do tego wprowadziliśmy szybsze tempo, gwarę, a poza tym nawiązania do kultury brytyjskiej, do Beatlesów, Amy Winehouse, księżnej Diany. Puszczamy oko do widza.

Skompletował pan dużą obsadę, złożoną zarówno ze śpiewaków, jak i z aktorów teatralnych...
Mamy trzy Elizy, każda jest inna, każda ma coś, czego nie mają pozostałe. Wszystkie są wspaniałe. Najlepiej by było, gdyby wszystkie wystąpiły w premierowym spektaklu. Podobnie jest z aktorami grającymi prof. Higginsa, choć tu żółtą koszulkę lidera dzierży Artur Święs, który jest aktorem kompletnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!