Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ALTERNATYWNA HISTORIA ŚLĄSKA: Götterdämmerung 1945. Na Śląsku rozstrzygnęły się losy Europy

Tomasz Borówka, Ryszard Parka
Spadochroniarze 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Za zdjęciu żołnierze ze składanymi skuterami desantowymi
Spadochroniarze 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Za zdjęciu żołnierze ze składanymi skuterami desantowymi arc
Ta historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej: pancerne natarcie niemieckie na Śląsku zimą 1944 roku i polski desant w Berlinie pół roku później - czy losy II wojny mogły rozstrzygnąć się między Raciborzem a Lublińcem?

16 stycznia 1945 Oberkommando der Wehrmacht wydało rozkaz o treści: "Naczelny Dowódca na Zachodzie ma natychmiast wycofać z działań i doprowadzić do pełnej sprawności następujące formacje: I Korpus Pancerny wraz z 1 Dywizją Pancerną SS "Leibstandarte" oraz 12 Dywizją Pancerną "Hitlerjugend"; II Korpus Pancerny SS z 2 Dywizją Pancerną SS "Das Reich" i 9 Dywizją Pancerną "Hohenstaufen". Ostatnim dniem na uzupełnienie dywizji jest 30 stycznia. Posiłki zostaną zapewnione pod władzą Głównego Urzędu SS."

6 Armia Pancerna rusza na Górny Śląsk

Oznaczało to, ze Adolf Hitler zamierza wycofać z frontu zachodniego walczącą do tej pory w Ardenach 6 Armię Pancerną. Jej nowym polem walki miały stać się Węgry. Führer planował wykorzystanie elitarnych dywizji pancernych SS do odzyskania utraconych pól naftowych Węgier i następnie Rumunii. Tak też przypuszczał dowódca 6 Armii Pancernej (przemianowanej przy okazji na 6 Armii Pancerną SS) Oberstgruppenführer Josef Dietrich, powszechnie znany jako Sepp. Mimo niepowodzeń swoich fanatycznych podkomendnych w Ardenach, zapowiedział im buńczucznie:

- Przedostaniemy się na drugą stronę Dunaju. Przeprawimy się przez Cisę. Dotrzemy aż do Rumunii. Na dwudziestego kwietnia, na dzień urodzin Führera, podaruję mu w prezencie pola naftowe w Ploeszti.

Do wycofywanych z frontu dywizji SS szerokim strumieniem popłynęły uzupełnienia personelu i sprzętu. Stosunkowo słabe wyszkolenie nowych żołnierzy zrównoważyć miało nazistowskie fanatyczne szkolenie ideologiczne oraz objęcie ich esprit de corps elity Waffen SS. Wyczerpane walkami w Ardenach komponenty pancerne częściowo odbudowano. Dywizje I Korpusu Pancernego SS dysponowały blisko 200 czołgami średnimi i ciężkimi (z czego 121 stanowiły śmiercionośne Pantery i Królewskie Tygrysy), a łącznie z różnego rodzaju działami pancernymi liczyły niemal 300 wozów. II Korpus Pancerny SS posiadał 185 dział szturmowych, niszczycieli czołgów i czołgów, w tym 58 groźnych Panter. Liczebność transporterów opancerzonych w pułkach grenadierów pancernych pozostawiała wiele do życzenia - tych uniwersalnych pojazdów było stanowczo zbyt mało w stosunku do potrzeb. Niedawno więc część dumnych grenadierów SS wsadzono na rowery. Oczywiście, z miejsca stali się obiektem kpin. Dopiero realia pola walki sprawić miały, że przestano się z nich śmiać, a zaczęto doceniać ich środek lokomocji.

Jednak zanim jeszcze wyciąganie z zaśnieżonych Ardenów pancernych dywizji Dietricha oraz ich regeneracja dobiegły końca, sytuacja na froncie wschodnim uległa radykalnemu pogorszeniu. W ostatnich dniach stycznia 1945 Wehrmacht musiał opuścić Górnośląski Okręg Przemysłowy. Albert Speer, minister uzbrojenia i amunicji III Rzeszy nie miał wątpliwości, co to oznacza dla Niemiec. "Wojna jest przegrana" - poinformował Hitlera. Ten zgodził się z nim. W zaistniałej sytuacji ważniejszym od zdobycia węgierskiej i rumuńskiej ropy stało się odzyskanie GOP-u. III Rzesza dysponowała jeszcze pewnymi rezerwami paliwa. Ale bez śląskiej produkcji zbrojeniowej była od razu skazana na pewną klęskę. W tej sytuacji Hitler podjął nieodwołalną decyzję. To Górny Śląsk miał stać się planszą jego ostatniej gry va banque…

Śląska kontrofensywa generała Dietricha

Gdy zatem pojazdy i żołnierze 6 Armii Pancernej znalazły się wreszcie w kolejowych transportach, skierowano je wcale nie na Węgry. Ściśle tajną stacją przeznaczenia była Morawska Ostrawa. Sepp Dietrich podróż tam odbył pod przykrywką nadanego mu kryptonimu "Höherer Pionier-Führer Schlesien" (wyższy dowódca wojsk saperskich na Śląsku). Podobny kamuflaż otrzymały podległe mu jednostki, np. I Korpus Pancerny SS występował jako Grupa Szkoleniowa Południe, a jego dywizje "Leibstandarte" i "Hitlerjugend" jako Oddziały Zapasowe "Totenkopf" oraz "Wiking". W rezultacie sowiecki wywiad kompletnie się pogubił, gdyż 3 Dywizję Pancerną SS "Totenkopf" oraz 5 Dywizję Pancerną SS "Wiking" rzeczywiście przerzucono z Węgier na Górny Śląsk, wzmacniając nimi armię Dietricha. Ich ruchy całkowicie zamaskowały dyslokację w ten rejon pozostałych dywizji SS.

IV Korpus Pancerny SS swoimi dywizjami "Totenkopf" i "Wiking" wszedł do akcji na Śląsku niemalże z marszu, odbijając z rąk Sowietów zdobyte przez nich 12 lutego 1945 Bielsko. Dowództwa 1 i 4 Frontu Białoruskiego nie wyciągnęły odpowiednich wniosków z pojawienia się u stóp Beskidów silnego związku operacyjnego nieprzyjaciela. Wręcz przeciwnie - Stawka uważała, że kontratak IV Korpusu Pancernego SS ma w rzeczywistości odwrócić uwagę od głównej ofensywy niemieckiej, zdaniem Stalina planowanej nad jeziorem Balaton. Jak się miało okazać, intuicja całkowicie zawiodła Wodza światowej rewolucji. Był tak przeświadczony o swojej racji, że nawet pochodzące od zachodnich aliantów ostrzeżenia o prawdziwych zamiarach Niemców odrzucił jako imperialistyczną dezinformację.

Do ukrycia niemieckich zamiarów dodatkowo przyczyniło się maskowanie, skrupulatnie przestrzegane i stosowane na wielką skalę podczas przerzutu I i II Korpusu Pancernego SS. Ruch dywizji z końcowych stacji kolejowych na pozycje wyjściowe pomiędzy Raciborzem a Żorami odbywał się wyłącznie nocami. Podobnie było z rozpoznaniem przedpola przez nowo przybyłe jednostki.

Operacja "Frühlingserwachen" ("Wiosenne Przebudzenie") rozpoczęła się w nocy z 5 na 6 marca 1945. Po półgodzinnym przygotowaniu artyleryjskim runęła na sowieckie pozycje pancerna lawina. Ostatnimi w życiu wrażeniami wielu rosyjskich pancerniaków i piechurów były zaskoczenie i bezbrzeżne zdumienie. Oto pociski nieprzyjacielskich czołgów i karabinów maszynowych w niewytłumaczalny sposób odnajdywały ich w mroku, siejąc śmierć i zniszczenie. Było to skutkiem zastosowania przez Niemców noktowizorów - po raz pierwszy na polu walki. Pojazdy pancerne dywizji SS zostały wyposażone w wykorzystujące podczerwień systemy obserwacyjne i celownicze. Z kolei część pododdziałów piechoty dysponowała pracującymi w podczerwieni indywidualnymi celownikami do broni strzeleckiej. Przed upływem pierwszej doby walk większość pojazdów bojowych sowieckiego 31 Korpusu Pancernego i 7 Korpusu Zmechanizowanego Gwardii przedstawiała sobą wartość złomu. Ich smutny los rychło podzielić miała sprowadzona spod Opola i zdziesiątkowana podczas pospiesznego kontrataku 4 Armia Pancerna Gwardii.
Sparaliżowany też został system dowodzenia. Na tyłach zaskakujący rajd przeprowadzili komandosi SS ze specjalnej jednostki Obersturmbannführera Otto Skorzenego. Przebrani za czerwonoarmistów, uderzyli na sztab marszałka Iwana Koniewa w Pszczynie. O ironio, pierś dowódcy 1 Frontu Ukraińskiego przeszyła śmiertelna seria z pepeszy. Co ciekawe, wystrzelił ją ponoć siedmiogrodzki folksdojcz, Rottenführer Locksely. Jednocześnie sztaby niższego szczebla i komendantury miast zostały zaatakowane przez Werwolf.

Niemieckie odrzutowce na śląskim niebie

Sowieckie linie na całym odcinku frontu od Raciborza po Żory były przełamane. Natarcie rozwijało się zgodnie z planem i zaczynało nabierać tempa. W rejonie Kuźni Raciborskiej poruszający się leśnymi duktami cykliści SS uzbrojeni w Panzerfausty stali się postrachem sowieckich czołgów. Inni grenadierzy pancerni z zapałem korzystali ze zdobycznej broni. Jeden z nich wspominał później:

- Zdobyliśmy jedne kompletne "organy Stalina" wraz z ciągnikiem i zapasem amunicji. Nasi artylerzyści i żołnierze obsługi dział piechoty odwrócili wieloprowadnicową wyrzutnię i wkrótce sowieccy Rosjanie poczuli, jak smakuje ostrzał powierzchniowy ich własnej broni rakietowej.

Gruszek w popiele nie zasypiała też Luftwaffe, przeprowadzając operację "Eisenhammer". Blisko 90 Heinkli He 177 pułku ciężkich bombowców KG 1, reaktywowanego specjalnie w celu wsparcia górnośląskiej ofensywy, przeprowadziło zmasowane naloty na węzły kolejowe w Krakowie-Płaszowie i Szczakowej. Obydwa zostały całkowicie zablokowane na przeciąg wielu dni. Bombowce Dornier Do 217 ze specjalnej jednostki KG 200 zaatakowały bombami kierowanymi sowiecki pociąg z amunicją dokładnie w momencie, gdy jego pierwsze wagony wyjeżdżały z Tunelu pod Białą Górą. Gigantyczna eksplozja zawaliła wyjazd, znacząco ograniczając przepustowość tej ważnej arterii zaopatrzeniowej. Inni lotnicy KG 200 zniszczyli kilka wiaduktów kolejowych (m.in. w Mysłowicach) przy pomocy zespołów kierowanych "Mistel".

Na niebie ponad Górnym Śląskiem królowała pospiesznie sformowana, za to doborowa jednostka myśliwska J.V.44 generała Adolfa Gallanda. Z jej odrzutowymi Messerschmittami Me 262 nie mogły się mierzyć czerwone Jaki i Migi. Obfite żniwo wśród sowieckich czołgów zbierały przeciwpancerne Sztukasy. Ich najsłynniejszy pilot, Hans Ulrich Rudel, dobrze zapamiętał te walki:

"Polujemy na czołgi w przemysłowym i zalesionym terenie Górnego Śląska, gdzie nieprzyjacielowi stosunkowo łatwo jest zamaskować się, a nam trudno go dostrzec. Atakujące Ju 87 przemykają się między wysokimi kominami miast górnośląskich".

Hitler osobiście pomaga Sowietom

W pościgu za wycofującym się nieprzyjacielem esesmani z pułku "Germania" po raz drugi w czasie tej wojny wkroczyli do Pszczyny. W odróżnieniu od 1939 r. nikt ich tym razem nie witał. Być może wciąż pamiętano, że ich Kameraden otwarli wtedy morderczy ogień do wiwatującego tłumu. Ale nie tylko o to chodziło. Górnoślązacy z I i II grupy Volkslisty w większości przebywali już za drutami komunistycznych obozów i w więzieniach. Inni - nawet ci bliżsi Niemcom niż Polsce - obecnie zbyt dobrze wiedzieli, co miała im do zaoferowania hitlerowska Rzesza. Historia powtórzyła się w Kobiórze i Tychach. Również żołnierze II Korpusu Pancernego SS nie napotkali entuzjazmu miejscowych zajmując Mikołów. Zresztą niewiele dalej - na rozmokłych polach Podlesia, Zarzecza i Kostuchny - zakończył się ich pochód. Jedynie grenadierzy z pułku SS "Deutschland" głęboko penetrowali na swoich rowerach panewnickie i murckowskie lasy, niewielkimi grupami docierając aż do Ochojca i Piotrowic, a nawet na uliczki osiedla Giszowiec. Przy pomocy Panzerfaustów z zapałem i nie bez sukcesów polowali na każdy pojazd z czerwoną gwiazdą, jaki nawinął im się na muszkę. Liczne wraki T-34 i IS-2 usiały zwłaszcza szosę z Mikołowa do Piotrowic. Ale do 10 marca Rosjanie zdołali w końcu generalnie skonsolidować obronę w pasach natarcia II oraz IV Korpusu Pancernego SS. Pomógł im w tym osobiście Hitler, który... nakazał zatrzymać ofensywę tuż przed Katowicami.

Sowieci zaczęli bowiem wprowadzać w życie śmiertelny dla Śląska plan, by w razie odbicia GOP-u przez Niemców pozostawić im spaloną ziemię. Górnośląskie kopalnie i huty miały zostać zniszczone. Na pierwszy ogień poszła kopalnia "Emmanuelssegen" w Murckach, pod którą podeszły wysunięte patrole "Das Reich". Obecny na miejscu, a protestujący przeciw jej wysadzeniu i zalaniu wojewoda Jerzy Ziętek został aresztowany przez kontrwywiad wojskowy Smiersz jako zdrajca i dywersant. Przez egzekucją w ostatniej chwili uratowała go interwencja premiera Osóbki-Morawskiego. W Katowicach doszło do tragedii, gdy górnicy jednej z katowickich kopalń podjęli jej okupację, nie chcąc wpuścić na teren zakładu niszczycielskich jednostek saperów z NKWD. Padły strzały i kilku strajkujących zginęło. Jeszcze większemu dramatowi zapobiegł tylko fakt otrzymania przez sowieckiego komendanta informacji, że niemieckie natarcie zostało powstrzymane na obrzeżach rejonu przemysłowego.

To zaś nastąpiło dlatego, że meldunki o wylatujących w powietrze szybach kopalni "Emmanuelssegen" spotkały się z żywym oddźwiękiem w naczelnym dowództwie niemieckim. Obawiając się dalszych, katastrofalnych zniszczeń substancji przemysłowej Górnego Śląska, Hitler rozkazał wstrzymać czołowe uderzenie idące na GOP od południa. Obszar przemysłowy miano teraz zdobyć stosując oskrzydlenie go od zachodu i północy, co wypchnęłoby zeń Sowietów w podobny sposób, jak oni sami uczynili z Niemcami w styczniu 1945.
Odtąd IV Korpusowi Pancernemu SS przypadło w udziale zadanie wiązania sił nieprzyjaciela. Póki co , okazało się ono nietrudne do wykonania, ponieważ deszczowa pogoda i roztopy utrudniały również działania sowieckich czołgów i dział pancernych. Ich pierwsze chaotyczne kontrataki w połowie marca esesmani dywizji "Wiking" i "Totenkopf" odparli bez najmniejszego trudu.

W tym czasie dywizje "Das Reich" i "Hohenstaufen" przerzucono już na inny kierunek. Sytuacja na lewym skrzydle Dietricha, w pasie natarcia I Korpusu Pancernego SS, póki co kształtowała się diametralnie inaczej niż na południe od Katowic.

- Manewr i skoncentrowana siła ognia, połączone z rykiem silników i szczękiem gąsienic pojazdów, pociski świetlne, eksplozje pocisków moździerzowych odpalanych z jadących transporterów opancerzonych - wszystko to działo się w całkowitej ciemności i zapewne odebrało ducha najbardziej nawet zahartowanym czerwonoarmistom - wspominał oficer z dywizji "Hitlerjugend". - Przełamaliśmy przeciwpancerny rygiel i umocnione stanowiska bez strat. O świcie, nawet nie draśnięci, przybyliśmy do Radzionkowa.

W tym samym czasie, gdy "Hitlerjugend" obchodziła od północy Bytom, Kampfgruppe Peiper, pancerna szpica "Leibstandarte", przekroczyła Kanał Gliwicki i uchwyciła Toszek.

Koniec Blitzkriegu nad Małą Panwią

Grenadierzy II Korpusu Pancernego SS zajęli Łabędy, Gliwice, Zabrze i Bielszowice. Współdziałającym z nimi grupom dywersyjno-uderzeniowym (sformowanym z komandosów SS-Jagdverbände Ost I i Ost II, wspieranych przez Werwolf) w zdecydowanej większości przypadków udało się zapobiec zniszczeniom zakładów przemysłowych. Dalej jednak Niemcy napotkali twardy orzech do zgryzienia: przedwojenne fortyfikacje II Rzeczypospolitej, obsadzone teraz przez oddziały Armii Czerwonej dysponujące silnym wsparciem dobrze wstrzelanej artylerii. Jedno z jej ześrodkowań ogniowych wyrządziło 6 Armii Pancernej SS niepowetowaną stratę: podczas inspekcji pierwszoliniowych oddziałów w Lipinach poległ Sepp Dietrich. Informację o tym fakcie szybko zdobyła i z satysfakcją ogłosiła polska gazeta "Dziennik Zachodni". Artylerzystę Loksiejewa, którego bateria ustrzeliła Dietricha, Stalin rozkazał udekorować Orderem Czerwonego Sztandaru.

By przełamać sowiecką obronę na starej granicy, niezbędne były główne siły artyleryjskie 6 Armii Pancernej SS, z 403 Korpusem Artylerii Ludowej na czele. Zanim jednak je podciągnięto, zmieniła się koncepcja. Na wieść o esesmanach w Toszku Hitler, upojony ich dotychczasowymi sukcesami, postanowił radykalnie zmienić plan ofensywy. Przekonany, że nadarza się oto niepowtarzalna szansa przecięcia linii zaopatrzeniowych wysuniętych aż ku dolnej Odrze armii sowieckich, rozkazał rozpocząć daleki, strategiczny zagon w ogólnym kierunku na Łódź. Idea Führera szybko okazała się niewykonalna. Wiosenne roztopy zatrzymały I i II Korpus Pancerny SS już na Małej Panwi. Na widok tej nieoczekiwanie szeroko rozlanej rzeki i jej błotnistych brzegów sam Obersturmbannführer Joachim Peiper miał ponoć oświadczyć:

- Mam czołgi, a nie U-Booty. Możecie pocałować mnie w d... Dalej nie idę!

I tak zakończył się ostatni hitlerowski Blitzkrieg. A na Górny Śląsk zaczęły licznie napływać ściągane ze wszystkich frontów sowieckie posiłki.

Gdyż Stawce puściły nerwy. Stalin, który również dostrzegł zagrożenie ze strony 6 Armii Pancernej SS dla sowieckich tyłów, rozkazał daleko idące przegrupowania swoich frontów. Marszałek Żukow, rozgoryczony i bez mała wściekły - przecież widział już siebie w glorii przyszłego zdobywcy Berlina! - musiał oddać spod swojej komendy dwie armie pancerne. Kolejne dwie zabrano znad Nysy Łużyckiej. Wojska te pospiesznie skierowano do łatania strategicznego wyłomu na Górnym Śląsku. Przekreśliło to szanse na szybkie zdobycie stolicy III Rzeszy przez Armię Czerwoną. Pochód Żukowa na Berlin zatrzymał się na linii Odry.
Przywódcy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii nie mogli nie wykorzystać nadarzającej się okazji, jaką stanowiło wycofanie sił sowieckich z kierunku berlińskiego. Rozpoczął się wyścig, a nagrodą miało być zatknięcie gwiaździstego sztandaru na Reichstagu. Każdy z amerykańskich dowódców oddziałów 9 Armii generała Simpsona, nacierającej wzdłuż autostrady Hanower - Berlin, chciał być pierwszy. Na przeszkodzie stała Łaba pod Magdeburgiem. A właściwie mosty - jeden po drugim wysadzane przez niemieckich saperów. W desperackiej próbie przeskoczenia rzeki amerykańskie kolumny 2 Dywizji Pancernej weszły w Schönebeck na most wraz z wycofującymi się oddziałami niemieckimi. Nieco dalej na południe, w Barby, oddziały amerykańskiej 83 Dywizji Piechoty uchwyciły most kolejowy i przyczółek na prawym brzegu rzeki, po czym szybko zorganizowały most saperski. Ten tzw. Truman bridge funkcjonuje zresztą do dziś.

Czy Berlin można wziąć głodem?

Na północy 30 Dywizja Piechoty obeszła zbombardowany Magdeburg i niemal bez strat przeprawiła się przez Łabę w słabo bronionym rejonie Mittellandkanal. Droga na Berlin stała otworem, strzeżona tylko przez naprędce organizowaną 12 Armię generała Wencka, dysponującą resztkami broni pancernej i raczej szkieletowymi stanami osobowymi poszczególnych oddziałów. Nie próbowała więc już stawiać oporu w polu, ale obsadziła berlińskie przedmieścia i czekała na amerykańskie czołgi, które na przedpolach stolicy Rzeszy pojawiły się w ostatnim tygodniu kwietnia. Niemcy nie zdążyli przeorganizować obrony. Od wschodu Berlina broniły ufortyfikowane i najeżone lufami dział 88 mm Wzgórza Seelowskie. Od zachodu atakujący musieli przebijać się między jeziorami i rozlewiskami Haweli, których bronili kilkunastoletni chłopcy z Panzerfaustami. Ale amerykańscy dowódcy nie musieli już się spieszyć. Kiedy kolejne dywizje przeprawiły się przez Łabę pod Wittembergą - zamknięto okrążenie i czekano, aż głód osłabi fanatyzm opuszczonych przez Wodza obrońców.

Bowiem Hitlera w Berlinie już nie było. W ostatniej chwili zdołał zbiec z okrążonej stolicy samolotem i 29 kwietnia 1945 popełnił samobójstwo w monumentalnej scenerii Alp Bawarskich, spoglądając ze swej rezydencji na górze Kehlstein na szturmujące Berchtesgaden wojska sowieckie. Po przełamaniu słabego niemieckiego frontu na Węgrzech, Armia Czerwona nie napotkała większego oporu w dalszym marszu wzdłuż Dunaju w głąb południowych Niemiec.

Berliński rajd generała Sosabowskiego

Berlin poddał się tydzień później. Tuż po gigantycznej operacji powietrzno-desantowej, planowanej przez Aliantów od początku 1945 roku. Operacja "Eclipse" ("Zaćmienie") rzeczywiście zasłoniła niebo nad niemiecką stolicą. Majowym świtem tysiące samolotów transportowych w osłonie myśliwców wyrzuciły spadochroniarzy nad lotniskami Treptow, Schönefeld, Tempelhof i Gatow. Najbliżej centrum miasta - na gigantycznym Tempelhof - lądowała amerykańska 101 Dywizja Powietrznodesantowa. Na południowy wschód od niej, na Schönefeld, desantowała się 82 Dywizja Powietrznodesantowa. Skoczkowie 1 Brytyjskiego Korpusu Powietrznodesantowego zajęli położony na północy Treptow, zaś polskiej 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej przypadł w udziale maleńki Gatow oraz położone obok lotnisko aeroklubu, oba odgrodzone od serca Rzeszy jeziorem Wannsee. To jednak Polacy mieli w tej rozgrywce ostatnie zdanie. Pomni Jałty, nie czekali na kolejne fale zrzutu. Na willysach oraz zajętych przy lotniskach i na zatłoczonej uchodźcami Heerstrasse ciężarówkach ruszyli prosto na wschód, w kierunku Tiergarten. To była iście kawaleryjska i szaleńcza jazda, wbrew wszelkim regułom taktyki. Nawet zaskoczona niemiecka policja porządkowa, widząc rozpędzoną kolumnę, sprawnie usuwała z jej drogi berlińskich uciekinierów. Kolumna bez przeszkód dotarła pod Bramę Brandenburską, nad którą kilkanaście minut później załopotała polska flaga.

Tymczasem Amerykanie, miast zdobywać stolicę III Rzeszy dom po domu, po prostu weszli do niej defiladą. Stalin, rozwścieczony wkroczeniem do Berlina aliantów zachodnich, uznał za nieobowiązujące dotychczasowe uzgodnienia dotyczące powojennych stref okupacyjnych w Niemczech. W rezultacie kilka lat później na terytoriach Austrii i Bawarii powstała Niemiecka Republika Demokratyczna.

kilka lat później na terytoriach Austrii i Bawarii powstała Niemiecka Republika Demokratyczna.

Jak było naprawdę

Operacja "Frühlingserwachen", ostatnia podczas II wojny światowej wielka ofensywa niemiecka, została przeprowadzona nie na Górnym Śląsku, lecz na Węgrzech. Operacja "Eclipse" - lądowanie spadochroniarzy w Berlinie, była jednym z planów przyspieszenia końca wojny, nigdy do niej jednak nie doszło. Zdecydowana większość z opisywanych wydarzeń narodziła się zatem w wyobraźni autorów, choć źródłem inspiracji na ogół były fakty historyczne - rzecz jasna mające miejsce w innym miejscu i innym czasie.


*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZOBACZ I ZAGŁOSUJ
*Majówka 2013: Zobacz, jak spędzić wolne dni. DOPISZ SWOJĄ PROPOZYCJĘ
*Matura 2013: Jak przygotować się do matury, jakich pytań się spodziewać, jak znaleźć dobrego korepetytora? ZOBACZ
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera