Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Katarzyny W.: W celi Katarzyna W. opowiadała o nagim mężu pod prysznicem [RELACJA]

Ewa Sauer
Proces Katarzyny W.
Proces Katarzyny W. Marzena Bugała
Proces Katarzyny W. - odsłona siódma. Czy zeznania teściów Katarzyny W. będą przełomem? Relacja sensacyjnych zeznań z procesu Katarzyny W. minuta po minucie

ROZPRAWA KATARZYNY W. OD KULIS:
PROKURATOR: O CO CHODZI OBRONIE KATARZYNY W.?

W Katowicach proces Katarzyny W. To siódma rozprawa w procesie Katarzyny W., oskarżonej o zabójstwo córki Madzi z Sosnowca.

CZYTAJ KONIECZNIE:
OJCIEC I BRAT KATARZYNY W. ODMÓWILI SKŁADANIA WYJAŚNIEŃ W SĄDZIE. DLACZEGO? CZYTAJ TUTAJ

9.30
Już o godzinie 8.30 Katarzyna W. została przetransportowana do sądu z aresztu śledczego w Katowicach. Przed chwilą przyjechali także teściowie kobiety Beata i Sławomir C. W sądzie nie pojawili się ojciec i brat Katarzyny W.

9.48
Rozpoczęła się rozprawa w procesie Katarzyny W., teściowie kobiety są już na sali sądowej. Katarzyna W. jest spokojna, ubrana w czarną marynarkę, białą bluzkę, ma upięte włosy.

Rozpoczyna się przesłuchanie świadków. Pierwsza będzie zeznawać Beata C., teściowa Katarzyny W.

Beata C. nie zdecydowała się na złożenie wniosku o wyłączenie jawności zeznań. - Wiem w jakiej sprawie jest świadkiem - powiedziała.

9.58
Katarzyna nie patrzy na teściową, siedzi bokiem i patrzy w swój notatnik. Beata C. zeznaje , że widzieli się z Katarzyną W. i Bartkiem a także Madzią u jej rodziców. To była niedziela. Dzień później Bartek zadzwonił do matki z informacją, że córce wyrósł pierwszy ząbek. Około godziny 16 Bartek poszedł do rodziców po drewno. Wcześniej był w sklepie z kolegą. Beata C. zeznaje, że był spokojny i nic nie wskazywało na to, że mogło coś się wydarzyć złego. Potem poszedł do piwnicy porąbać drzewo, które miał wziąć ze sobą.

Kobieta zeznaje, że jej córka Paulina dzwoniła do Bartka czy dotarł już do domu. Powiedział, że tak. Jakiś czas później zadzwonił. Powiedział: "Mamo jak stoisz to usiądź" Wówczas, Bartek powiedział matce, że jego żona Katarzyna W. została napadnięta, a Madzia została porwana.
Beata wraz z mężem pojechała na miejsce zdarzenia. Mówi, że nie wiedziała jak ma zapytać Katarzynę W. o to co się stało. Przytuliła ją. Katarzyna W. siedziała w tym czasie ze swoją matką w karetce. W tym dniu Beata C. nie rozmawiała z Katarzyną W. o zaistniałej sytuacji. Uważała, że jeżeli będzie chciała to sama opowie o tym co się stało.

10.08
Pierwsze co przyszło do głowy teściom Katarzyny W. to powiadomienie policji i nagłośnienie sprawy w mediach, żeby dziecko nie zostało wywiezione z kraju. To do państwa C. przychodzili młodzi ludzie, przyjaciele, znajomi. Tam był sztab, z którego wszyscy wychodzili roznosić ogłoszenia, ulotki, że Madzia została porwana. Wszyscy współpracowali także z taksówkarzami, którzy również wozili plakaty z informacją o poszukiwaniach dziecka.

Bartek nie chciał, żeby Katarzyna W. roznosiła plakaty, bał się, że może coś jej się stać. Beata C. poprosiła syna żeby pozwolił żonie uczestniczyć w poszukiwaniach, ponieważ uważała, że tak będzie jej łatwiej przejść przez tą sytuację. Beata unikała rozmów z synową o porwaniu. Raczej proponowali rozwiązania co można jeszcze zrobić. Według teściowej Katarzyna W. była bardzo skryta, wycofana i opanowana. Nie zawsze uczestniczyła w rozmowach, o poszukiwaniach dziewczynki. Beacie C. wydawało się, że Kasia przeżywa to wszystko bardziej ale w środku.

Dzięki znajomemu udało się do Sosnowca sprowadzić Krzysztofa Rutkowskiego, który zaoferował swoją pomoc bezpłatnie. Rutkowski pomagał w drukowaniu ulotek. Zdarzało się, że dzwonili ludzie, którzy widzieli podobne dziecko do Madzi. Ludzie Rutkowskiego sprawdzali każdy sygnał. Teściowie wspólnie z właścicielem biura detektywistycznego stwierdzili, że chcą odsunąć podejrzenia od Bartka i Kasi, dlatego zdecydowali się, żeby poddać ich badaniu wariografem.

Katarzyna W. zareagowała spokojnie. Bartek był rozżalony. Beata zeznaje, że syn powiedział jej, że skoro pracownicy biura detektywistycznego chcą zrobić badanie wariografem to znaczy, że nie mają pomysłów gdzie może być dziewczynka, że cały czas to on i Katarzyna W. są podejrzewani, że mają coś wspólnego ze zniknięciem dziecka. Rodzina zdecydowała się na badania wariografem, przede wszystkim ze względu na media i ludzi, którzy wypisywali okropne komentarze na ich temat. W dniu badania wariografem, Bartek zadzwonił do matki, i powiedział, że jego zona jest w fatalnym staniem. Beata C. słyszała jak Katarzyna W. krzyczała na męża. Bał się, że coś sobie zrobi. Prosił rodziców, żeby do nich przyjechali.
10.13
Gdy teściowie dotarli do mieszkania Bartka i Katarzyny W., kobieta siedziała skulona na podłodze w łazience. Beata zaproponowała, że z nią posiedzi, że jak chce to mogą razem się wykrzyczeć. Katarzyna W. poprosiła teściową żeby wyszła z łazienki. Po chwili poszedł do niej Bartek, i wyszli razem z łazienki. Czekali na ludzi Rutkowskiego, którzy mieli zabrać Bartka i Katarzynę W. do Mysłowic na badanie wariografem. Pierwszy został przywieziony Bartek, potem jego żona. Katarzyna W. powiedziała, że badanie się nie udało, bo była w złym stanie psychicznym. Po powrocie do domu była roztrzęsiona, dygotały jej ręce, nogi. Trzęsło się jej ciało ale nie usta. Beata C. zaproponowała synowej herbatę, którą kobieta posłodziła bez problemu. Beata C. zeznaje, że wcześniej nie mogła opanować drżenia rąk. Beata spojrzała na męża, ten wyszedł. To wtedy nabrali podejrzeń, że Katarzyna W. może wiedzieć co stało się z dzieckiem.

10.30
Wcześniej właściciel biura detektywistycznego wytłumaczył, rodzicom Bartka na czym polega badanie wariografem. Tego wieczoru Beata i Sławek nie byli wstanie porozmawiać z Katarzyną W. Wieczorem doszli wspólnie do wniosku, że porozmawiają z Krzysztofem Rutkowskim o swoich podejrzeniach wobec synowej. Następnego dnia skontaktowali się z nim. Rutkowski również miał podejrzenia, że Katarzyna W. może coś wiedzieć na temat zaginięcia Madzi. To wtedy padła propozycja, że wtedy porozmawiać z Bartkiem i Kasią w hotelu w Mysłowicach. Osobno z każdym, żeby Bartek nie mógł być przy żonie. Później przyjechali ludzie Rutkowskiego, którzy powiedzieli Bartkowi, że znaleźli człowieka, który chce okup za Madzię. To miał być pretekst, który miał sprowokować, że Bartek pojedzie sam do hotelu.

Sędzia dopytuje czy taki pretekst był potrzebny.

Beata C. zeznaje, że jej synowa nie chciała rozmawiać z detektywem, uciekła przed nim, jeżeli jakieś pytanie wprawiało ją w zakłopotanie, wówczas uciekała się do obrony i pomocy Bartka. Beata twierdzi, że jej syn był bardzo rozżalony, że mogą podejrzewać ich o to, że mają coś wspólnego z zaginięciem Madzi. Bali się, że stracą syna. Byli także ciekawi reakcji Katarzyny W. na wiadomość, że ktoś wie co się stało z Madzią i żąda okupu a na dodatek chce rozmawiać tylko z Bartkiem.

- Pamiętam Kasi słowa, kiedy pracownicy Rutkowskiego przyjechali po Katarzynę W. - wspomina Beata C. - "A miał być taki cichy spokojny wieczór" powiedziała W. wychodząc z ludźmi Rutkowskiego.
To zelektryzowało Beatę C., bo przecież tak nie reaguje matka, która dostaje bądź co bądź dobrą wiadomość. Po jakimś czasie Beata wraz z mężem pojechali do hotelu do Mysłowic.

To wtedy detektyw powiedział jej, że ma świadków, którzy 24 stycznia widzieli, że sama położyła się na chodniku i żadnego porwania nie było. Beata i Sławek byli wówczas przy tej rozmowie. Rutkowski powiedział wówczas Katarzynie, że powinna się przyznać co się stało z Madzią i zgłosić się na policję. Zaatakowała wówczas Rutkowskiego, reagując buńczucznie.

Miała wtedy powiedzieć :" Niech oni trzymają się swojej wersji, a ja będę trzymać się swojej"

Beata już wtedy wiedziała co mogło się stać. Katarzyna wpadła w złość i kazała wyjść Sławkowi i Beacie, powiedziała też, ze są dla niej obcymi ludźmi. W. chciała się zamknąć w łazience. Jej zachowanie potwierdzało, że może coś wiedzieć co się stało z Madzią. Myślała, że dała komuś dziecko, żeby zrobić na złość Bartkowi i ukarać go za coś, bo zdarzało się, że właśnie w taki sposób się zachowywała. Beata C. nie przypuszczała, że Madzi mogło stać się coś złego.

Beata C. wspomina sytuację kiedy Katarzyna była w ciąży. Bartek pojechał z bractwem rycerskim na imprezę podczas, której sprzedawali między innymi papier czerpany. Kolega pożyczył mu samochód i poprosił żeby go odebrał z imprezy (Dni Będzina). Długo nie wracał, i W. była już bardzo obrażona na męża, który nie mógł odebrać telefonu prowadząc samochód. Koło 24 W. w zaawansowanej ciąży chciała wyjść z domu, żeby Bartek się o nią martwił. Wówczas siostra Bartka zamknęła przed nią drzwi na klucz.
To nie pierwsza taka sytuacja. Kiedy W. pokłóciła się ze swoją mamą, zostawiła jej kilkutygodniową Madzię i wyszła z domu. Nie odbierała telefonu. W taki sposób chciała ukarać swoją matkę. Bartek wraz z bratem W. szukali jej. Znaleźli ja w remontowanym mieszkaniu, nie chciała z nimi rozmawiać, a do domu wróciła dopiero drugiego dnia.

10.44
Sędzia wraca do dnia w którym, Kasia i Bartek byli w hotelu w Mysłowicach. Wyszli z pokoju i Katarzyna W. sama rozmawiała z Rutkowskim. Poszli do pokoju w którym przebywał Bartek. Beata C. zeznaje, że jej syn już wiedział, że Katarzyna W. ma coś wspólnego ze zniknięciem Madzi. Wtedy zapytała syna, czy ma coś wspólnego ze zniknięciem dziecka. Musiała o to zapytać, dla spokoju własnego sumienia. Jej syn wpadł wtedy w furię, i płacząc zapytał: " Jak myślisz mamo?" . Beata C. rozpłakała się i przez łzy mówi o tym, że syn zapytał ją "Jak mam teraz żyć mamo?".
Państwo C. wrócili do domu, a Bartek poszedł do pokoju, w którym przebywała Katarzyna W. Z mediów Beata i Sławek dowiedzieli się, że Kasia się przyznała.

Dowiedzieli się, że Katarzyna W. pojechała z Rutkowskim na miejsce w którym miały zostać ukryte zwłoki dziecka. Bartek pojechał z nimi. Po tym zdarzeniu Beata i Sławek nie mieli już kontaktu z synową. Na drugi dzień rozmawiała z synem, powiedział jej wówczas, że nie może zostawić Kasi, bo jest jego żoną i nie można kogoś przestać kochać z dnia na dzień. Beata mówi, że to była dla nich ogromna lekcja pokory. Wiedzieli jaka będzie reakcja otoczenia. Gdy Katarzyna W. przyznała się i wróciła do domu, Beata nie była wstanie z nią rozmawiać. Przytuliła synową, chciała żeby wiedziała że ma w nich wsparcie. Nigdy nie rozmawiała z synową o tym co się stało, uważała, że to wszystko było za świeże. Nie miała także możliwości porozmawiania z Bartkiem w cztery oczy, małżeństwo było nierozłączne. Beata C. nie chciała poruszać tematu tego co się stało 24 stycznia przy Katarzynie.

Później Bartek relacjonował mamie, że kiedy przebywali pod ochroną policji przegadali nie jedną noc i że płakali również. Bartek powiedział matce, że W. utrzymywała wersjęo nieszczęśliwym wypadku.

10.46
Bartek nigdy nie opowiadał ze szczegółami co się stało wówczas w mieszkaniu. Mówił tylko, że Madzia wypadła Katarzynie W. z rąk i uderzyła główką o próg.

Sędzie dopytuję Beatę C., w jaki sposób Katarzna W. nosiła na rękach dziecko, wtedy kiedy mieszkali razem z nimi.

Beata C. zeznaję, że jej synowa nosiła dziecko w pozycji leżącej na rękach, gdy dziewczynka urosła nosiła już ją bardziej w pozycji pionowej, zwróconą twarzą do swojego korpusu. Czasami trzymała ją obiema rękami, czasami jedną.

10.47
Beata zeznaje, że nigdy nie było takiej sytuacji, że nawet jeśli dziecko było trzymane jedną ręką mogło jej z tej ręki wypaść.
10.54
Sędzia dopytuje dlaczego rodzice Madzi przestali mieszkać w Łodzi. Powodem miał być kolejno badanie wariografem. Beata zeznaje, że to był jej pomysł. Mówi, że wierzyła Katarzynie W. i uznała, ze badanie wariografem niczego złego nie może przynieść. Chciała potwierdzić, że Katarzyna W. mówi prawdę. Taki był cel kolejnego badania wariografem. Wówczas przed samym badaniem wariografem Bartek miał rozmawiać w nocy z Kasią. Nie wie o czym rozmawiali. C. wie od syna, ze kiedy rano się obudził Kasi nie było w mieszkaniu.

Zanim Bartek poszedł spać jego zona wyraziła zgodę na badanie wariografem. Nic nie wskazywało na to, że kobieta może opuścić mieszkanie.

10.58
Sędzia dopytuje o instalację grzewczą w mieszkaniu jej syna. Beata zeznaje, że jej syn dwa razy przyklejał drzwiczki od pieca na początku ich zamieszkania. Jednak ona nic więcej na ten temat nie wie. Nie przypomina sobie także aby kiedykolwiek jej syn lub Katarzyna W. mówili o obawach, że mogli by się zaczadzić , w tym mieszkaniu. C. zeznaje, że jej córka Paulina kiedyś powiedziała matce, że Bartkowi i Kasi nie chciało się rozpalić w piecu. Została wtedy na noc u Kasi i Bartka. Wówczas miało coś huknąć w piecu i dopiero potem się rozpalił.

11.16
Beata C. zeznaje, że Katarzyna W. nie była wylewna wobec swojej córki wobec Bartka potrafiła okazać uczucia. Jedyne negatywne zachowanie wobec córki, Beata zaobserwowała kiedy jej synowa zostawiła swoją córkę na dwa tygodnie i zniknęła. C. zeznaje, że W. dobrze opiekowała się swoim dzieckiem. Jednak nie było więzi pomiędzy nią a dzieckiem, wszystkie czynności jakie wykonywała przy dziecku była jak jej powinność a nie więź. Kobieta zaznaje, że późniejsze zachowanie Kasi wzbudzało u niej zdziwienie. Chodzi o okres po 24 stycznia, kiedy rozpoczęły się poszukiwania dziecka. Katarzyna W. starała się pocieszać wszystkich. Mówiła, że wszystko będzie dobrze, że Madzia się znajdzie. Pokazywała filmy w telefonie, na których była jej córka. To był krótki okres, ponieważ Katarzyna W. została zatrzymana. Kiedy Bartek i Kasia wrócili z pobytu pod ochroną policji, wtedy zachowanie Katarzyny W. się zmieniło. Zachowywał się jakby jej ulżyło, nie musiała udawać, była wesoła, radosna. Nie zachowywała się jak matka, która straciła dziecko zdaniem Beaty C. Było to po tym jak Katarzyna W. wyszła z aresztu.
11.27
Sędzia dopytuje czy kiedykolwiek Rutkowski nakłaniał Katarzynę W. do mówienia róznych rzeczy. Beata C. zeznaje, że nigdy taka rozmowa nie miała przy niej miejsca.

12.25
Beata C. nie wie czy Kasia została poinformowana o tym, że rozmowa z detektywem jest nagrywana. Rodzice Bartka o tym wiedzieli, ponieważ widzieli kamerę. Beata C. zakończyła swoje zeznania. Sędzie odczytuje jej zeznania z postepowania przygotowawczego

Zakończyło się odczytywanie zeznań Beaty C. z postępowania przygotowawczego. Pytania zadaję teraz obrońca Katarzyny W. Beata C. mówi, że nie rozmawiała na miejscu zdarzenia 24 stycznia z innymi ludźmi na temat teog co się stało. Prosiła policję o znalezienie dziecka.

12.29
Kobietę zdziwiło, że Katarzyna W. nie chciała żeby brat po nią wyszedł. Rozmawiali w dordze Kasi z Madzią do rodziców przez telefon. W trakcie tej rozmowy Katarzyna W. nie powiedziała bratu, że ktoś ją śledzi. Nie chciała także by po nią wyszedł.

12.32
Negatywnie reagowała na konferencje prasowe, Katarzyna W. nie chciała w nich uczestniczyć. Według Beaty C. jej relacje z Katarzyną W. były trudne. Zdaniem kobiety, Kasia nie rozumiała jej metod postepowania. Nigdy też nie powiedziały sobie pewnych rzeczy prosto w twarz.

Beata C. mówi, że Katarzyna W. została przyjęta u nich w domu jak córka, nie jak synowa. Chciała żeby Kasia się uczyła, zeby w przyszłości nie musiała być zależna od żadnego faceta. Chciała być dla Kasi przyjaciółką, ale jej snowa tego nie chciała. Separowała się.

12.41
Gdy Katarzyna W. znajdowała się w trudnych sytuacjach, w których nie mogła uciec zamykała oczy i zatykała uszy tak jak w dniu nagrania w hotelu w Mysłowicach. Przed 24 stycznia Beata C. nigdy nie widziała Katarzyny płaczącej.
12.44
Katarzyna W. w czasie ciąży paliła bardzo dużo papierosów. Powiedziała teściom, że jej ciąża jest zagrożona. Teściowie nigdy nie rozmawiali z lekarzem kobiety. Katarzyna W. powiedziała Bartkowi, że ginekolog pozwolił jej palić do siedmiu papierosów dziennie. Z tym Beata nie mogła sie zgodzić i namawiała synową żeby rzuciała palenie. Podczas porodu okazało się, że łożysko było czarne od nikotyny. Madzia walczyła o życie przez dwa tygodnie. Miała problemy z oddychaniem. Prawdopodobnie dziewczynka zachłysnęła się wodami płodowymi, o tym Beata C. wie od Kasiu lub swojego syna. Nie pamięta tego dokładnie.

12.50
Katarzyna W. nigdy nie skarżyła się, że jest zmęczona opieką nad dzieckiem ale było to po niej widać, że jest zmęczona.

13.33
O godzinie 13.30 sąd wznowił obrady. Teraz zeznawać będzie Sławomir C., teść oskarżonej. Świadek nie zdecydował się na złożenie wniosku o wyłączenie jawności

13.40
Sławomir C. zeznaje: W styczniu mam mniej pracy. Nie pamięta dokładnie o której godzinie wrócił 24 stycznia w domu. Wydaje mu się, że było to około godziny 12. Gdy przyszedł Bartek, Sławek C. grał na konsoli. Powiedział, że idzie narąbać drzewa, ojczym zaproponował, że odwiezie Bartka do domu, żeby nie musiał sam nosić drewna, jednak Bartek powiedział, że da sobie radę. Później dowiedział się, że Madzia została porwana. Szybko ubrał się i z żoną pojechał na miejsce. Tam była już karetka i policja. Z tamtego dnia pamięta na miejscu tylko rozmowę z żoną. Gdy jego żona poszła do karetki do synowej, Sławek C. zadzwonił do kolegi, który pracuje w firmie ochroniarskiej a także na policję. Z Katarzyną W. nie rozmawiał.
13.45
Od 24 stycznia w domu był jeden wielki chaos. Sławek C. zeznaje, że nie umieli sobie znaleźć miejsca. Cały dom był pełen ludzi, co chwilę przychodzili jacyś ludzie, przyjaciele, rodzina, pojawił się także Krzysztof Rutkowski. Jego praca polegała na odbieraniu wiadomości, od ludzi, którzy dzwonili na numer podany na plakatach, które wówczas były rozwieszane. Teść oskarżonej dokładnie zapamiętał dzień badań wariograficznych i następny dzień. Wraz z żoną rozmawiał z właścicielem biura detektywistycznego, że dobrze by było gdyby Kasia i Bartek poddali się temu badaniu. To miało rozwiać wszelkie wątpliwości jakie pojawiły się w mediach. Świadek doskonale pamięta dzień w którym Katarzyna W. wróciła z badań. Cała się trzęsła, jednak nie miała problemów z posłodzeniem herbaty. C. mówi, że domyślił się wtedy, że jest coś nie tak. Swoimi wątpliwościami podzielił się najpierw z żoną, potem z Rutkowskim. Dlatego zdecydowali się na prowokację w hotelu w Mysłowicach.

13.48
Tego dnia dowiedzieli się, że Katarzyna W. ma coś wspólnego ze zniknięciem Magdy, ale nie wiedzieli co. Cały czas jednak żyli nadzieją, że dziecko żyje. Wrócił wraz z żoną do domu. Zadzwoniła mama Katarzyny W., że Madzia nie żyje. Na drugi dzień, po tym jak nie znaleziono ciała dziecka, państwo C. cały czas żyli nadzieję, że może Katarzyna W. komuś oddała dziecko, że dziewczynka żyje. Jednak prawda okazała się inna. Nie rozmawiał z nikim o tym co się stało, nie rozmawia o tym również z nikim teraz. Gdy pada słowo Madzia jej dziadek zmienia temat na inny lub wychodzi.

13.52
Sędzie dopytuje świadka czy w mieszkaniu, w którym mieszkali Kasia i Bartek na Floriańskiej były sprawne piece. Sławek C. mówi, że od właścicielki budynku wie, że był robiony przegląd instalacji grzewczej i piece działy. Słyszał od niej jedynie, że sąsiedzi z dołu spod mieszkania Kasi i Bartka mają problemy z paleniem w piecu. Raz na ten temat rozmawiał z Bartkiem o tym jak rozpalać w piecu, ponieważ czasami są problemy. Nie raz ciężko taki piec rozpalić, świadek wie to z własnego doświadczenia, ponieważ w jego mieszkaniu również są piece.

Młodzi nigdy nie skarżyli się, że boją się zaczadzenia.

Sąd odczytuje zeznania Sławomira C. z postępowania przygotowawczego.
14.54
Prokurator szczegółowo dopytywał Sławka C. o to czy Bartek lub Kasia skarżyli się na wadliwe piece

Pytania zadaje obrońca Katarzyny W. Pyta czy wie, czy w rodzinie Bartka były jakieś choroby genetyczne np. choroby serca. Według teścia oskarżonej, Bartek miał problemy, jednak badanie holterem nic nie wykazało.

Ponownie pytania zadaje prokurator. Pyta czy Sławek C. pomagał montować praklę w mieszkaniu na ulicy Floriańskiej. Świadek zaprzeczył. Zakończyło się przesłuchanie teścia Katarzyny W.

Zeznaje teraz Małgorzata G. przebywała w jednej celi z Katarzyną W. Świadek mówi, że W. opowiadała w celi o tym co się stało. Mówiła, że dziecko jej wypadło. Powiedziała  też, że tego dnia rozmawiała z bratem przez telefon, a mężowi wysłała smsa. Nie opowiadała szczegółowo o tym co się stało.

14.58
Mówiła, że wchodziła na stronę internetową i sprawdzała co dzieje się jak dziecko upadnie. Z tego co W. mówiła współosadzonej, wchodziła na takie strony przed rzekomym upadkiem dziewczynki. Nic więcej nie mówiła na temat przebiegu tego zdarzenia. To wszystko miało miejsce podczas pierwszego aresztowania Katarzyny W.

15.00
Trzecie osadzona, która przebywała z nimi w celi miała swój prywatny telewizor, w związku z czym docierały do nich informacje na temat Katarzyny W. G. Pytała Katarzynę czy nie przeszkadza jej, że jest telewizor włączony i mówią o Madzi. Katarzyna W. odpowiedziała, że nie i że może spokojnie na to patrzeć. Małgorzata G. rzadko rozmawiała z oskarżoną, Ich współosadzona robiła to częściej. Według świadka Katarzyna W. była bardziej zainteresowana spotkaniem z Bartkiem niż Madzią.

15.06
Sędzia odczytuje protokół z postępowania przygotowawczego. W celi Katarzyna W. opowiadała o nagim mężu pod prysznicem. Świadek potrzymuje swoje zeznania
15.10
Zakończyło się przesłuchanie Małgorzaty G.

15.20
Zeznaje  26 - letni Patryk O. policjant.

Na ulicy Legionów 24 stycznia 2012 roku policjanci otrzymali zgłoszenie od dyżurnego, że na ulicy Legionów znajduje się osoba, której zabrano dziecko. Tyle świadek jest w stanie powiedzieć na pewno. Więcej nie pamięta. Policjant potwierdza, że interwencja dotyczyła oskarżonej.

Oskarżoną zastał już opatrywaną w karetce. Policjant zaczął ją rozpytywać na temat tego co się stało. W. powiedziała, że została uderzona i ktoś porwał jej dziecko. W tej chwili świadek nie jest wstanie jednoznacznie powiedzieć czy W. mówiła, że została uderzona czy mogło być tak, że przewróciła się i sama uderzyła.

Sędzie odczytuje zeznania świadka z postępowania przygotowawczego.

15.37
Kobieta powiedziała policjantom, że znalazła oskarżoną leżąco na ziemi i poprosiła dwóch idących mężczyzn za nią, żeby wezwali karetkę i policję. Katarzyna W. powiedziała także, że widziała idącego za nią mężczyznę ubranego w bezową kurtkę z ciemnym pasem.

Sędzie odczytuje zeznania świadka z postępowania przygotowawczego.

15.43
Świadek poinformował, że kiedy powrócił wraz z partnerem Patrykiem O. z penetracji terenu to na miejscu byli już inni funkcjonariusze, ponieważ zostali wezwani przez Dawida na miejsce zdarzenia. Początkowo akcję nadzorowali funkcjonariusze, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia. Dawid zeznaje, że nie rozmawiał na miejscu z W., robił to jego partner Patryk O.

Zakończyło się przesłuchanie świadka.

15.48
12 i 17 czerwca będą zeznawać biegli sądowi. Zakończyła się ósma rozprawa



*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!