Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brycht uważał, że to Gierek mści się na nim za "Raport z Monachium" [HISTORIA DZ]

Grażyna Kuźnik
Andrzej Brycht był nadzieją polskiej prozy
Andrzej Brycht był nadzieją polskiej prozy Danuta Lomaczewska/east news
45 lat temu pisarz skandalista Andrzej Brycht przegrał w będzińskim sądzie. Autor słynnego "Dancingu w kwaterze Hitlera" był u szczytu sławy, jego książki przekładano na osiem języków - pisze Grażyna Kuźnik

Na łamach "Dziennika Zachodniego" Andrzej Brycht przeprasza bohaterkę swojego opowiadania "za mimowolnie wyrządzoną przykrość". O co chodzi? Sąd Rejonowy w Będzinie i tak uznaje go za winnego. Oskarżony to pisarz uwielbiany przez młodych czytelników, chwalony przez władze i znany za granicą. Nie spodziewa się wyroku skazującego. Sąd jednak uważa, że pisarz skrzywdził w noweli "Relacja" pewną mieszkankę Będzina.

Tym skandalem żyje cały kraj. A dzisiaj chyba nikt nie pamięta ani o procesie, ani nawet o samym pisarzu. W latach 60. Andrzej Brycht lśni jednak mocnym światłem.Jest nadzieją polskiej prozy. Zbuntowany, młody, napisał dwa bestsellery "Dancing w kwaterze Hitlera" i "Raport z Monachium". Pisze nowocześnie, podoba się ludziom i krytykom literackim. Jego gwiazda wkrótce zgaśnie, ale kiedy będziński sąd w 1968 roku wydaje wysoki wyrok dziesięciu miesięcy aresztu dla pisarza z zawieszeniem na trzy lata, plus kara grzywny - Brycht jest na świeczniku. Sprawa sądowa jest dość delikatna, bo dotyczy życiorysu pisarza. Prawda jest taka, że nie po raz pierwszy stoi przed sądem. Karany bywał nie za politykę, ale za bijatykę. Nowela "Relacja", w której opisał mieszkankę Będzina, powstała właśnie na podstawie opowiadania kolegi z celi. Brycht siedział wtedy w Sieradzu za pobicie swojego czytelnika. Pewien student zarzucił mu, że w jego prozie nie ma autentyzmu. Brycht odpowiedział krytykowi ciosem w szczękę i złamaniem jej w dwóch miejscach.

Wtedy nie jest jeszcze autorem sławnego "Dancingu" i dostaje dwa lata za chuligaństwo. Ale i to nie był jego pierwszy wyrok. Siedział w 1958 roku za pobicie innego gościa na swoim wieczorze autorskim. Pisarz uprawiał boks i jego ciosy były celne. Dostał za pobicie pół roku więzienia. Jeszcze wcześniej trafił za kraty za próbę rozboju w towarzystwie kolegów recydywistów. Powołano go wtedy także za karę do Wojskowego Korpusu Górniczego i skierowano na Śląsk. Brycht pracował w kopalni "Wanda-Lech" w Nowym Bytomiu i w katowickiej kopalni "Wieczorek".

Kiedy siedzi w Sieradzu, jeden ze współwięźniów skarży mu się na kobietę, która złamała mu serce. Na tej podstawie Brycht publikuje już na wolności, w 1966 roku opowiadanie "Relacja". Utwór bardzo się podoba czytelnikom i krytyce.Julian Przyboś nazywa go wybitnym zjawiskiem literackim. Ale być może dotknięty zarzutem braku autentyczności, autor sypie prawdziwymi nazwiskami opisanych osób, nazwami ich zakładów pracy, domowymi adresami. Negatywna bohaterka jest oburzona, uważa, że pokazano ją w fałszywym świetle i poniżono. Twierdzi, że pisarz uwierzył w bujdy kryminalisty. Podaje Brychta do sądu. Ale ten lekceważy wezwania. Co gorsze, pozwala na dalsze przedruki opowiadania bez żadnych zmian.

Sąd Powiatowy w Będzinie zwraca się do milicji, żeby nawet siłą doprowadziła Brychta do sądu. Pisarz zdaje się nie rozumieć problemu. Tym razem przecież nikogo nie pobił. Tłumaczy, że w "Relacji" podał prawdziwe szczegóły bez złej woli, dla kolorytu i dla sztuki, nie myślał wtedy o skutkach dla bohaterki. W "Dzienniku Zachodnim" przeprasza obrażoną kobietę, ale ona nie przyjmuje przeprosin.
Brycht jest pewien, że to spisek przeciwko niemu, za którym kryje się sam Edward Gierek, wtedy I sekretarz KC PZPR w woj. katowickim. Ma go za cichego zwolennika "opcji niemieckiej", więc myśli, że Gierek chce się zemścić za antyniemiecki "Raport z Monachium". Tym bardziej, że partyjne szyszki, które dotąd tak Brychta hołubiły, nabrały teraz wody w usta i odmawiają pomocy. Nie ma żadnych nacisków na sąd. Sędzia uznaje, że pisarz nie wykazał żadnej dobrej woli w tym konflikcie; lekceważył wezwania na rozprawy i nie zmieniał danych w kolejnych publikacjach noweli. Wyrok skazujący zapadł.
Sytuacja pisarza jest coraz trudniejsza. Dotąd chętnie drukował zmyślone reportaże i opowiadania z bohaterami o prawdziwych nazwiskach, ale teraz jest to trudne.

I w ogóle Brycht traci wenę pisarską. Po 1968 roku nie napisał już nic istotnego. Andrzej Wajda miał realizować film na podstawie zaskarżonej "Relacji", ale nic z tego nie wynika.

Brycht nie pisze, chociaż bierze zaliczki, dużo pije. W 1971 roku wyjeżdża na wycieczkę zagraniczną, już z niej nie wraca do kraju. Prosi o azyl polityczny w Belgii.

Za granicą nie robi kariery, pisze słabe powieści. W Polsce zostaje też zapomniany. Brycht umiera w 1998 roku w Kanadzie. Jego przyjaciel napisał, że na pogrzebie nie było nikogo, kto by znał jego książki.


*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!