Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Nowe mury wciąż rosną i rosną

Marek S. Szczepański
Jacek Kaczmarski nieodżałowany, młodo zmarły pieśniarz stanu wojennego, bard Solidarności, zaśpiewał przed laty utwór zatytułowany „Mury”. Refren tej pieśni stał się hasłem rodzimej opozycji, a Kaczmarski jej artystycznym znakiem i symbolem.

„Wyrwij murom zęby krat” - żądał - „zerwij kajdany, połam bat, a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat”!

Jeśli Kaczmarski patrzy na bieżące wydarzenia w Polsce, Europie, Azji czy Afryce z Domu Ojca, czyli z lepszej perspektywy, to jest nieprzyjemnie zdumiony, jak błędnie oceniał sytuację. Mury wcale nie upadają, wręcz przeciwnie - powstają kilometry nowych szańców, zasieków, ogrodzeń, płotów z drutu kolczastego - wzdłuż wielu granic państwowych.

Prekursorami tego typu budowli byli Chińczycy, a Wielki Mur powstał najprawdopodobniej w VIII stuleciu przed Chrystusem. Władcy - w poszczególnych prowincjach tego ogromnego kraju - pragnęli utrzymać stan posiadania i jęli budować mury oddzielające ich i obywateli od obcych wpływów. Ta monstrualna budowla pochłonęła życie tysięcy ludzi, o kosztach finansowych nawet nie wspominając.

Kiedy oglądałem imponujące jej fragmenty, zastanawiałem się, czy zamiast odgradzać się od innych, nie warto było inwestować w przyjazne relacje między prowincjami chińskimi, i czy cegły z muru nie mogły stanowić budulca dla domów ubogich mieszkańców, a myśl inżynierska nie powinna wspierać budowy nowych i otwartych przy tym miast oraz osiedli?

Chyba jednak nie - bo mury muszą dzielić, wskazywać jednoznacznie ludziom ich miejsce na ziemi, separować od innych, dawać iluzoryczne wyobrażenie o bezpieczeństwie i granicy.

Mury są wyrazem bezradności polityków wszystkich epok, nieumiejących rozwiązać trudnych, często dramatycznych, problemów. Mur jest wyrazem ich lęków i osobistej porażki zawodowej.

Żadnych w tym zakresie złudzeń nie pozostawiła budowa muru berlińskiego w roku 1961. Przez lata był on symbolem podziału Niemiec i Europy, znakiem zimnej wojny i bezwzględnego okrucieństwa policji oraz wojska Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Jej funkcjonariusze zabili podczas ucieczki ze wschodniej do zachodniej części miasta najprawdopodobniej 238 osób. Ponieśli jednak symboliczne konsekwencje.

Sądy Republiki Federalnej Niemiec orzekały przede wszystkim o winach wysokich przedstawicieli partii komunistycznej, nie zapominając jednak o szeregowych żołnierzach strzelających do zdesperowanych uciekinierów. Zgodnie zresztą z zasadą, po mistrzowsku opisaną przez Fiodora Dostojewskiego: tam, gdzie jest zbrodnia, tam musi być kara.

Wschodnioniemieccy pogranicznicy strzelający do uciekinierów nie trafiali na ogół do więzień, ale sędziowie wskazywali w wyrokach na ich naganne moralnie i społecznie działania.

Ponure wrażenie robią wielokilometrowe mury wzniesione przez Izrael, oddzielające obywateli tego państwa od Palestyńczyków, w tym palestyńskich terrorystów z organizacji Hamas.

Jeszcze do niedawna ludzie z obu stron muru znali się dobrze, bywali czasami w bliskich relacjach sąsiedzkich, niekiedy odwiedzali się na spotkaniach rodzinnych, a dzisiaj przedzieleni zostali złowróżbną budowlą.

Trudno tutaj nie wspomnieć o haniebnych murach i gettach wzniesionych przez nazistów, separujących Żydów od ich polskich sąsiadów.

Historia murów i ogrodzeń potrafi zaskakiwać i zdumiewać. Jeszcze do niedawna komunistyczna Albania była najbardziej izolowanym państwem Europy, udręczonym przez stalinistę co się zowie, Envera Hodżę.

W tym maleńkim jak łupina orzecha kraju wzniesiono dziesiątki, ba - setki bunkrów oraz schronów przeciwatomowych, a granice strzeżone były - nie przymierzając - jak skarbce najważniejszych banków świata, kryjące tony złota i innych kruszców.

Kiedy dzisiaj pytamy Albańczyków o ten nadludzki wysiłek inżynierski, odpowiadają bez przekonania, że reżim Hodży upowszechniał pewien - absurdalny, jak wiemy - pogląd. Zbudowany w Albanii dobrobyt będzie pokusą dla Anglików, Francuzów czy Włochów i dziesiątek innych nacji pragnących zamieszkać w tym raju na ziemi. Dlatego porządne granice i tamy były na miejscu oraz w pełni uzasadnione.

Murami pragnęła odgrodzić się od problemu romskiego Słowacja, ale jednoznacznie negatywne stanowisko Unii Europejskiej wobec tej instalacji otrzeźwiło naszych południowych sąsiadów, a raczej ich polityków.

A dzisiaj - kto już tylko może - rozpoczyna budowę murów. Byle większe i byle szybciej je wznieść. Węgry na granicy z Serbią, Turcja z Syrią, Estonia z Federacją Rosyjską, Tunezja z Libią, a Izrael z Jordanią. Wszystko to w obliczu niekontrolowanej fali uchodźców i imigrantów oraz wrogich działań państw sąsiedzkich.

Stare chińskie przysłowie mówi, że kiedy wieje wiatr zmian, jedni budują mury, a inni wiatraki. Murów jest dzisiaj znacznie więcej niźli wiatraków.


*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Nowe mury wciąż rosną i rosną - Dziennik Zachodni