Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Speedway Grand Prix Toruń: Woffinden jedzie po mistrzostwo

Leszek Jaźwiecki
Tai Woffinden
Tai Woffinden Maja Suslin
W sobotę Brytyjczyk Tai Woffinden może sobie zapewnić tytuł indywidualnego mistrza świata. Już drugi w karierze tego 25-letniego żużlowca.

Żużlowa historia właśnie kończy kolejne okrążenie. Swój pierwszy tytuł utalentowany Brytyjczyk wywalczył na MotoArenie w Toruniu w 2013 roku. Po drugi może sięgnąć ponownie w Grodzie Kopernika w sobotę. Gdyby mu się to nie udało, to z pewnością uczyni to w ostatnim turnieju w Melbourne, a Australia to jego druga ojczyzna.

Na Antypody i z powrotem

Anglicy w XXI wielu długo czekali na mistrzowską koronę po tym, jak w 2000 roku sięgnął po nią Mark Loram. Jego wyczyn powtórzył dopiero po 13 latach właśnie Woffinden. Czempion smykałkę do żużla przejął od swojego ojca Roba, który także uprawiał czarny sport, ale nie osiągnął w nim wielkich sukcesów i po skończeniu kariery wyjechał do Australii. Właśnie tam pierwsze kroki na torze stawiał Tai - swoje pierwsze kółko w życiu przejechał w Perth od razu ujawniając, jak twierdził senior rodu, wielki talent.

Rodzina Woffindenów wróciła na Wyspy właśnie po tym, jak ich syn zadeklarował, że chce zostać zawodowym żużlowcem. Ściganie rozpoczął w występującej w Conference League drużynie Scunthorpe Scorpions, tej samej, w której jeździł jego ojciec i piął się szczebel po szczeblu w żużlowej karierze. Najpierw w National League, następnie Premier (odpowiednik naszej I ligi) i w końcu w Elite. W 2008 roku trafił do Polski. Jego pierwszym klubem w naszym kraju był Włókniarz Częstochowa.

Żałoba z alkoholem w tle

Wróżono mu wielką karierę, ale ta nagle zawisła na włosku. W styczniu 2010 roku na raka trzustki zmarł Rob Woffinden. Tai mocno przeżył śmierć ojca. Nie mógł się z tym pogodzić. Ojciec był nie tylko jego nauczycielem, ale mentorem i przyjacielem. Jego forma nagle gdzieś zniknęła, zamiast na treningach częściej bywał na dyskotekach. Brukowce twierdziły, że miał problemy z alkoholem. Sporo wskazywało na to, że jego kariera skończy się podobnie jak mistrzów świata, Michaela Lee i Gary‘ego Havelocka. Ten pierwszy, wieloletni przyjaciel ojca Taia trafił nawet za kratki za narkotyki . Mistrz świata z 1980 roku próbował nawet doradzać młodemu Anglikowi, ale ich współpraca nie trwała długo. Także Havelock został zawieszony za narkotyki w 1989 roku.

Zrozpaczony Tai nie błyszczał w polskiej lidze. Stał się zza to agresywny, często wdawał się w bójki z błahego powodu. Mimo tych problemów wystartował w cyklu Grand Prix w 2010 roku. Wystąpił we wszystkich jedenastu turniejach, ale tylko raz zdołał przebić się do półfinału. Mistrzem świata został wtedy Tomasz Gollob, a Woffinden jako stały uczestnik zajął odległe 14 miejsce. Drzwi z napisem Grand Prix zostały przed nim zamknięte.

Pięćset do jednego

Anglik otworzył je trzy lata później. Pomógł mu w tym Chris Harris, który wypadł z cyklu. Angielska firma BSI zarządzająca Grand Prix nie wyobrażała sobie, że zabraknie w niej rodaka i przyznała dziką kartę Woffindenowi. Wywołało to wielkie zdziwienie, a szanse Anglika na zdobycie tytułu oceniano na 500:1.

Woffinden zdołał jednak podnieść się, wyjść z kryzysu. Zerwał z hulaszczym trybem życia. Wydoroślał, a żużel zaczął traktować na serio. Zatrudnił nawet specjalistę, który podpowiadał mu jak się odżywiać. Wyrzeczenia się opłacały. W maju na Markecie w Pradze wygrał pierwsze zawody w karierze , w październiku, na przekór niedowiarkom, został mistrzem świata. Trochę pomogły mu w tym kontuzje najgroźniejszych rywali, Rosjanina Emila Sajfutdinowa i Australijczyka Chrisa Holdera.

Tytuł zadedykował zmarłemu ojcu. Chciał mu podziękować za trud jaki włożył, by został żużlowcem. Nie zapomniał też o mamie Sue i narzeczonej Faye.

Tor był dobry, k... mać

Żużlowiec z Wysp stał się idolem wielu młodych ludzi. Jest wyluzowany, uśmiechnięty, a jego ciało pokryte jest tatuażami. Na plecach, oprócz podobizny ojca, ma wytatuowany ostatni list, jaki od niego otrzymał. Nie tak dawno na szyi pojawiła się róża. Tai jest też miłośnikiem dużych kolczyków, tuneli w uszach, czy piercingu.

Mimo napiętego kalendarza (starty w niedzielę w Polsce, w poniedziałek w Anglii, we wtorek w Szwecji) ma czas udzielać się charytatywnie. Wzbudził wielki podziw, kiedy przed GP Wielkiej Brytanii w Cardiff, pokonał na rowerze blisko 200 kilometrów z Wolverhampton do Cardiff. Wyprawa miała na celu zebranie pieniędzy dla fundacji wspierającej osoby walczące z nowotworem. Od firm i osób prywatnych udało się zebrać ponad 18 tysięcy funtów.

Woffinden mieszka w Anglii, ale większość czasu spędza w Polsce. Lubi naszą kuchnie, czasami błyśnie polszczyzną w stylu „tor był dobry, silniki dobry, k... mać”. A po sezonie wraca do Australii. - Czuję się Brytyjczykiem, ale dom kojarzy mi się z Perth - nie kryje Tai.


*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!