Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podrobiony Wyczółkowski, czyli fałszywka sprzedana za 70 tys. zł

Jacek Bombor
Ten obraz kolekcjonerka kupiła za 70 tysięcy złotych
Ten obraz kolekcjonerka kupiła za 70 tysięcy złotych reprodukcja jacek Bombor
Tomasz B. stanie przed sądem za sprzedaż obrazu, który namalował rzekomo Leon Wyczółkowski

Tomasz B. z Rybnika, pracownik domu aukcyjnego w Rybniku, za 70 tysięcy złotych sprzedał kolekcjonerce dzieł sztuki z Małopolski obraz nazwany „Dziewczyna z chuście”, autorstwa rzekomo samego Leona Wyczółkowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich malarzy. Sęk w tym, że to… falsyfikat. Śledztwo w tej bulwersującej sprawie zakończyła właśnie Prokuratura Rejonowa w Rybniku.

To historia jak z filmu sensacyjnego, której kluczem jest nazwisko znanego artysty, Leona Wyczółkowskiego (ur. 11 kwietnia 1852 w Hucie Miastkowskiej, zm. 27 grudnia 1936 w Warszawie) - polski malarz, grafik i rysownik, jeden z czołowych przedstawicieli Młodej Polski. Jego dzieła można podziwiać m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Bydgoszczy. I - rzecz jasna - na takich obrazach można nieźle zarobić. I tu do akcji wkracza niejaka Maja M., która w październiku dzwoni do Rybnika - do znajomego handlarza dziełami, Tomasza B.

- Poinformowała go, że okazyjnie zakupiła na rynku staroci we Włocławku obraz rzekomo Leona Wyczółkowskiego. Starsze małżeństwo miało go ponoć w domku na działce. Pani zapłaciła za obraz 1800 złotych i była chętna, aby go odsprzedać panu B. za 3 tysiące złotych. Obraz dla laika mógł wydawać się autentyczny, był podpisany. Ostatecznie doszło do transakcji - wyjaśnia prokurator Tadeusz Żymełka, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

Tomasz B. postarał się o opis dzieła, zlecił to znajomej malarce w Rybnika, która ukończyła wydział pedagogiczno-malarski, ale nie posiada uprawnień biegłej.

- W opisie pani podaje, że to może być Wyczółkowski, nazywa obraz „Dziewczyna w chuście”. Nie jest to jednak opinia, a opis. Poza tym została wprowadzona w błąd przez pana B., który miał stwierdzić, że nabył go w Gościeradzu, gdzie malarz miał dworek. Zasugerował więc, że chodzi o autentyk - wyjaśnia prokurator Żymełka. Tak czy inaczej opis nadawał wiarygodności obrazowi, więc B. wystawił go na internetowej aukcji za… 20 tysięcy złotych. Szybko pojawił się klient, Andrzej W., syn zamożnej pani, kolekcjonerki dzieł sztuki z Małopolski. Gdy ma dojść do transakcji, B. nagle uznał, że doszło do pomyłki i obraz jest wart 200 tysięcy, o prostu omyłkowo uciekło jedno zero.

- Stwierdza w korespondencji, że sam kupił obraz za wielokrotność kwoty 20 tysięcy. Podejmuje negocjacje, dochodzi do transakcji w Rybniku. Ostatecznie zgadza się na cenę 70 tysięcy złotych - wyjaśnia prokurator Żymełka.
Kolekcjonerka od początku miała jednak wątpliwości co do autentyczności dzieła, więc - aby przekonać o dobrych intencjach - pan B. napisał jej oświadczenie, w którym zobowiązał się do tego, że w razie braku autentyczności, zwróci gotówkę.

Kolekcjonerka w Krakowie oddała obraz do analizy i szybko fałszywka wyszła na jaw. - Niestety, nie była w stanie skontaktować się ze sprzedającym, kontakt był utrudniony, więc zawiadomiła nas o przestępstwie w lutym tego roku - wyjaśnia prokurator Żymełka. Prokuratura zleciła badanie obrazu rzeczoznawcy z zakresu dzieł sztuki i konserwacji w Krakowie, przy Sądzie Okręgowym w Krakowie, Teresie Marii Lisek.

- To bezsprzecznie falsyfikat - stwierdziła. - Przedstawiliśmy Tomaszowi B. zarzut oszustwa - wyjaśnia prokurator Żymełka. Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia.

Tymczasem od początku Tomasz B. nie przyznaje się do winy. - Twierdzi, że nikomu nic nie obiecywał, zapewniał, nikogo nie oszukał - wyjaśnia Żymełka. Tomasz B. nadal handluje obrazami w Rybniku. Udało nam się z nim skontaktować. - Nikogo nie oszukałem, bo miałem opinię pani malarki, że to obraz Wyczółkowskiego. Przecież ja też ekspertem nie jestem - broni się. - Ale to przecież nie jest biegła - mówimy. Nie uczciwiej teraz byłoby oddać pieniądze kolekcjonerce? - No ja byłem gotów oddać, tylko ona postawiła sprawę „na ostrzu noża” i poszła do prokuratury - mówi. Ale ponoć nie było z nim kontaktu… - Bzdura. Skoro się pan dodzwonił, to każdy może - zapewnia. Czy prawdą jest, że ma na koncie kilka wyroków za oszustwa? - dopytujemy.

- Nic mi w działalności przy sprzedaży dzieł sztuki nie zarzucono - odpowiada. Na rynku dzieł sztuki pojawiają się „fałszywki” Wyczółkowskiego, w ostatnim czasie ponoć był nawet tego wysyp. Dość powiedzieć, że obraz z Rybnika widziała już Ewa Sekuła-Tauer, starszy kustosz Działu Leona Wyczółkowskiego w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.

- To jeden z największych malarzy polskich i na takie miano zasługuje. Zdarza się, że jego obrazy na aukcjach sięgają cen kilkuset tysięcy złotych. Bo on po prostu jest artystą, który podoba się kolekcjonerom - mówi nam Ewa Sekuła-Tauer. - O ten obraz już ktoś mnie pytał, mam go na skrzynce mailowej...


*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!