Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władza musi być w jednym miejscu i musi być silna

Teresa Semik
Wszyscy kojarzą Pawła Kukiza z JOW-ami, a to jest uproszczenie - mówi Grzegorz Długi
Wszyscy kojarzą Pawła Kukiza z JOW-ami, a to jest uproszczenie - mówi Grzegorz Długi Piotr Krzyżanowski
Zamieniono nas, obywateli, w kibiców, a w polityce to my, obywatele, mamy decydować, kto gra i jak gra - przekonuje Grzegorz Długi, lider listy do Sejmu Ruchu Kukiz‘15 w okręgu katowickim

Paweł Kukiz w kampanii prezydenckiej zapewniał: „Moja kandydatura nie jest zabawą”. Pana obecność na jego listach też dziwi. Były opozycjonista i dyplomata idzie do wyborów z artystą?
Mam to na co dzień: „Grzegorz, słyszałem, że kandydujesz do Sejmu. Od Kukiza?!”. Pytam, czy to ma znaczenie? Znasz mnie, to ja kandyduję i chcę twojego poparcia. To niedobrze, że dziś każdy głosuje na listę, a nie na człowieka. A to, że artyści wchodzą w politykę, nie jest niczym nowym, dowodem m.in. Ignacy Paderewski.

Zapytam inaczej; panie mecenasie, dlaczego typowy przedstawiciel establishmentu, jakim z reguły jest adwokat, angażuje się w ruch, który od początku jest antysystemowy?
Nawiązuję do mojego życia z końca lat 70. Wtedy też trzeba było wystąpić przeciwko systemowi. W przeciwieństwie do tamtych lat, teraz - na szczęście - to inna skala problemów i nie ryzykuję wiele. Ja nie mogę narzekać, ale inni też zasługują na coś lepszego. Znowu trzeba wyzwolić ludzką energię i wyjść z marazmu, w którym żyjemy.

Trawestując przy tym piosenkę Kukiza: „Polska budzi się z naszymi marzeniami…”? Nie ma na świecie systemu demokratycznego, który nie byłby oparty o partie polityczne.
Tak, nasz ruch jest „antypartyjny” w tym sensie, by nie tylko partie miały szansę wprowadzać swoich ludzi do ośrodków władzy. Zauważmy, że Paweł Kukiz daje coś, czego w naszej bardzo schematycznej polityce od dawna nie było - autentyczność. Daje napęd. Inni powtarzają ciągle te same slogany. Jako naród potrzebujemy czegoś na wzór doświadczeń z 1989 roku, kiedy udało się wyzwolić w ludziach ogromną energię, by przejść przez potwornie trudne, nie zawsze udane reformy. Na szczęście teraz nie potrzebujemy aż tak dramatycznych zmian, ale nowa energia jest potrzebna do reform, głównie systemowych.

Skąd przekonanie, że JOW-y, jednomandatowe okręgi wyborcze, rozwiążą nasze problemy?
Wszyscy kojarzą Kukiza z JOW-ami, co jest uproszczeniem, głównie medialnym. Podobnie medialnym faktem było to, że Kukiz „nie ma programu”. Wprawdzie powiedział; „Nie mam programu, mam strategię”, ale wycięto drugą część zdania i poszło w naród: „nie mam programu”. Kukiz pierwszy proponuje zmianę systemu konstytucyjnego.

System prezydencki to dobry pomysł?
Tak, ale mnie jest obojętne, czy będzie system prezydencki, który preferuje Kukiz, czy kanclerski. Ważne jest, aby był jeden ośrodek władzy. Obecnie, gdy prezydent i premier są z różnych partii, mamy nieustanną awanturę. Prezydent mówi, ile to chciałby zrobić dla narodu, ale rząd mu przeszkadza, i odwrotnie. Władza ma być w jednym miejscu, ma być silna, ale odpowiedzialna.
Jak będą możliwe te rewolucyjne zmiany, skoro Kukiz zapowiada, że jego kandydaci w Sejmie nie wejdą w stałą koalicję z żadną partią?
Przytoczę Che Guevarę: „Ktoś musi zacząć!”. Jeżeli nie podniesiemy problemu, to go nigdy nie rozwiążemy, a do tego nie jest potrzebne poparcie od razu całego Sejmu. Ktoś musi zacząć przekonywać naród, by nie myślał partyjnie. Zamieniono nas, obywateli, w kibiców. Mamy do wyboru tę czy inną drużynę, bez wpływu na to, kto i jak w niej gra. O tym decyduje trener. W piłce to jest dobre. W polityce obywatele muszą decydować, kto gra.

Che Guevara też mówił: „Bądźmy realistami, żądajmy tego, co niemożliwe”. Stąd głosy, że Ruch Kukiza będzie naturalnym koalicjantem PiS-u po wygranych wyborach?
Przeciwnicy usiłują nas tak szufladkować: nie głosujcie na Kukiza, bo to głos na PiS. To jest nieprawda. PiS nie chce zmiany. Chce swoich ludzi przy władzy.

Wróćmy do lat 80. i pierwszej Solidarności. Siedzi pan w areszcie za działalność opozycyjną, traci pracę w sądzie. Nie żal panu, że dziś tak mało w nas dumy narodowej?
Oczywiście, że chciałbym, by to, co ważne i święte, nas łączyło, bo mamy z czego być dumni. Nasze polskie podejście do polityki jest, niestety, totalne. Uważamy, że jak ktoś jest z innej opcji, to nawet nie możemy zjeść z nim chleba. Co się stało z 11 listopada? Nie patrzymy na ten dzień, jak na Święto Niepodległości, ale kto komu przyłoży i w którym się organizuje marszu. Ja potrafiłbym nieść z Leszkiem Millerem wieniec dla uczczenia ważnej rocznicy - niezależnie od tego, że prawie wszystko nas dzieli.

Nie chcemy być także solidarni z uchodźcami. Rozumie pan tę histerię?
Od lat było wiadome, że między północą a południem pojawi się problem w związku z różnicą w poziomie życia. Albo północ wzmocni południe tam, na miejscu, albo zapłaci za to obniżeniem standardu i komfortu życia tutaj. To, co nazwała pani „histerią”, też było do przewidzenia. Przez kilkadziesiąt lat w mediach i w popularnej kulturze widzieliśmy islamistę, który porywa, podcina gardło, wysadza w powietrze, a teraz on do nas przychodzi. Naturalną ludzką reakcją jest strach. I ten strach trzeba zrozumieć. Dlaczego nie ma żadnych problemów z Czeczenami w Polsce? Bo nigdy nie przedstawialiśmy ich jako fanatyków biegających z kałasznikowami i granatami, choć wielu z nich to robiło.

Politycy ten starach zagospodarowują.
Choć go nie rozumieją - takie odnoszę wrażenie. Ten strach będzie się pogłębiał, jeżeli nie przygotujemy jasnej, popartej egzekwowanymi przepisami i funduszami polityki emigracyjnej. Z jednej strony, musimy zapewnić bezpieczeństwo naszemu państwu - również kulturowe, a z drugiej - stworzyć możliwość integracji tym, którzy zgodnie z naszym prawem tutaj przyjadą.

Imigranci mają zapełnić lukę demograficzną w Polsce?
Może jednak uda się nam zmienić dzietność naszych rodzin, ale nie z tego powodu, że rodzina otrzyma np. 500 zł za dziecko. Jeżeli matka decyduje się na macierzyństwo, bo dostanie za to pieniądze, to uważam, że lepiej, aby nie chciała mieć dziecka.
Politycy ścigają się w deklaracjach, jak ściągną do Polski tych, którzy wyjechali z kraju. Czy to jest w ogóle konieczne?
Otwarcie się na świat jest jednym z naszych sukcesów, jeżeli nawet ceną za to są zbyt liczne wyjazdy. Ważne, aby wyjazd był naszym wyborem, a nie przymusem ekonomicznym. Wtedy zachowujemy swoją tożsamość i dumę z tego, kim jesteśmy.

Gdy wyjeżdżał pan w 1986 roku do Australii, to miał to być bilet w jedną stronę?
Dla mnie było oczywiste, że wrócę do Polski. Chciałem w tych mrocznych latach wykorzystać szansę, która się przede mną otworzyła. Australia zapewniła mi studia i poczucie bezpieczeństwa. Wykorzystałem tę okazję i skończyłem prawo.

Polacy, którzy odnoszą sukces za granicą, raczej już nie wracają.
Nie były to łatwe decyzje, ale tu jest moje miejsce. Jestem Polakiem, śląskim Polakiem.

Wyborca Kukiza to człowiek młody, wykształcony i wkurzony. Jak się łapie z nim kontakt?
Szybko. Gdy otrzymałem propozycję kandydowania z Ruchu Kukiza, nie miałem ani zaplecza, ani struktur. Wtedy zadzwonił młodszy kolega i mówi, że jest spotkanie, ludzie dyskutują, czy wpadnę. Spojrzałem na te młode twarze i odnalazłem w nich siebie, swoich kolegów z lat 70. i 80. Wiedziałem, co myślą i co ich nakręca. Byliśmy tacy sami kilkadziesiąt lat temu.

Skąd w nich tyle goryczy?
Choć są wykształceni, nie mają jasno widocznej ścieżki zawodowej. Czują się za Polskę odpowiedzialni, chcą działać, ale muszą najpierw przełamać system. Chcą budować nadzieję. Dla mnie kontakt z nimi jest bardzo odświeżający. Pomyślałem, że nie mogę skupiać się tylko na swoich sprawach, ciekawych, ale jednak codziennych. Nawet w wieku dojrzałym musimy z siebie wykrzesać trochę młodzieńczej ikry, musi nam się czegoś chcieć. Młodzież można pouczać, ale trzeba dać się jej porwać

Starsi tracą ogień?
Problem z dojrzałymi jest taki, a wiem, bo mam swój początek numeru PESEL, że mamy coraz krótszą perspektywę i coraz mniej nadziei. Musimy tę nadzieję w sobie budować niezależnie od wieku, bo będzie nas popychała do działania. A to pomaga też sercowcom i profesor Marian Zembala nie będzie nam potrzebny - w każdym sensie.


*Koszmarny wypadek w Bytomiu. Dlaczego ciężarówka zmiażdżyła fiata i zabiła młoda kobietę?
*Rolnik szuka żony ODC. 5 ZDJĘCIA + WIDEO
*Nowe mieszkanie w Katowicach może być Twoje
*Straszny wypadek w McDonaldsie: Dziewczynka ma poparzenia 4. stopnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!