Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukańcze silniki Volkswagena produkowano w Polkowicach?

Ewa Chojna
Fabryka Volkswagena w Polkowicach
Fabryka Volkswagena w Polkowicach Piotr Krzyżanowski
Czy głośna afera Volkswagena ma związek z fabryką tego koncernu w Polkowicach na Dolnym Śląsku? Czy to tu powstawały silniki, emitujące więcej tlenków azotu niż powinny? Pracownicy fabryki mają bezwzględny zakaz rozmów o tym z kimkolwiek. Wiadomo jednak, że to właśnie fabryka z Polkowic była jedynym dostawcą silników 2,0 CR do montowni Volkswagena w USA.

Wiadomo, że silniki z Polkowic trafiają do montowni pojazdów w Poznaniu oraz m. in. do Niemiec, Czech, Portugalii, Hiszpanii, Indii, Meksyku, RPA oraz USA. W Polkowicach produkuje się silniki diesla, m.in. motory w technologii Common Rail Silniki o pojemności 1,6 l i 2,0 l. Właśnie takie, jakich dotyczy afera spalinowa. Sam Volkswagen informuje też, że "od 2011 roku polkowicka fabryka jako jedyny dostawca w koncernie wysyła silniki 2,0 CR do montowni w Chattanoga w USA". A to właśnie w USA wykryto, że silniki Volkswagena współpracują z oszukańczym oprogramowaniem.

Afera ujrzała światło dzienne po tym jak władze Stanów Zjednoczonych ujawniły, że Agencja Ochrony Środowiska podejrzewa Volkswagena o manipulowanie pomiarem spalin w silnikach dieslowskich. Te rewelacje po raz pierwszy usłyszeliśmy 18 września. Cztery dni przyszło czekać na reakcję koncernu motoryzacyjnego, który przyznał się do oszustwa, mało tego, poinformował również, że fałszerskie oprogramowanie było zainstalowane w silnikach samochodowych również poza terenem USA. Badania specjalistów wykazały, że choć w trakcie testów silniki dieslowskie produkowane przez Volkswagena celująco zaliczają kolejne testy na minimalną ilość substancji szkodliwych w spalinach, to jednak w trakcie jazdy samochody wydzielały ich niemal 40 razy tyle niż dopuszczały restrykcyjne normy.

COMPONENT {"params":{"text":"Sprawdź swoje auto!","id":"sprawdz-swoje-auto"},"component":"subheading"}

Sprawdź, czy sprawa dotyczy Twojego samochodu. Na stronie Volkswagena wystarczy wpisać numer vin pojazdu, by sprawdzić czy pracuje w nim wadliwy silnik.
Link do wyszukiwarki silników

Czy to w polkowickim Volkswagenie produkowano silniki z fałszywym oprogramowaniem? Czy pracownicy Volkswagena stracą swoje posady? Kto za to wszystko odpowie?
Pracownicy dolnośląskiej fabryki usłyszeli od swoich szefów zakaz rozmawiania o tym z kimkolwiek. - Każdego, kto pyta o sytuację w firmie mamy odsyłać bezpośrednio do rzecznika. Każdego, bez wyjątków - powiedzieli nam i przyznali, że na tę chwilę sytuacja nie dotyka ich bezpośrednio, a praca odbywa się jak do tej pory.

Przedstawiciele polkowickiego Volkswagena milczą i nie wyjaśniają ile silników z wadliwym oprogramowaniem opuściło taśmy. Nie mówią również o tym, jakie afera może mieć konsekwencje dla firmy, która chcąc nie chcąc jest jednym z ważniejszych filarów polkowickiej części Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

- Koncern zajmuje się pełnym wyjaśnieniem całego zdarzenia. Dlatego też obecnie nie możemy udzielić państwu szczegółowych odpowiedzi na zadane pytania - odpisał nam Michał Popławski, rzecznik prasowy fabryki. - We właściwym czasie poinformujemy opinię publiczną o dalszych szczegółach tej sprawy. Prosimy o wyrozumiałość.

Rok temu Christian Bleil, prezes zarządu VW Motor Polska, podczas uruchamiania produkcji innowacyjnego silnika Diesla MDB mówił, że jest to ważny krok dla zapewnienia przyszłości fabryki w Polkowicach. - Projekt ten rozszerza ofertę Volkswagena i poprawia zdolności produkcyjne naszego przedsiębiorstwa - mówił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Oszukańcze silniki Volkswagena produkowano w Polkowicach? - Dziennik Bałtycki