Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Inferno" Dana Browna: Profesor Langdon znów musi ratować świat przed zagładą

Redakcja
Po "Aniołach i demonach" oraz "Kodzie Leonarda da Vinci" Dan Brown zaskakuje nas teraz swoim najnowszym thrillerem "Inferno". Dzieło jest już po światowej premierze.

Wszystko w tej książce, która ma stać się przebojem sezonu, jest tajemnicze. Opowieść Dana Browna o swoich twórczych mękach i o tym, jak w największym sekrecie kilkunastu tłumaczy przedkładało z języka angielskiego na inne książkę "Inferno" w jakimś bunkrze, jak go określono, w Mediolanie. Ale wreszcie kolejne dzieło Browna jest na rynku, wszyscy oczekują, że niebawem jego ekranizację zaczną podziwiać miliony na całym świecie.

Wielbiciele twórczości Dana Browna z pewnością dostrzegą dziwnie znajome elementy w jego najnowszej powieści - apokaliptycznym thrillerze nawiązującym do arcydzieła Dantego.

Profesor Robert Langdon, specjalista w dziedzinie ikonografii z Uniwersytetu Harvarda i główny bohater czterech powieści Dana Browna, ma za sobą pracowitą dekadę. Oprócz licznych zobowiązań akademickich przystojny historyk uratował Watykan przed zagładą, przechytrzył mnicha albinosa siejącego śmierć w Paryżu, a w Waszyngtonie uwolnił przyjaciela, który wpadł w zbrodnicze ręce wytatuowanego eunucha.

W "Inferno" bohater Browna musi zmierzyć się z największym z dotychczasowych wyzwań. Podobnie jak "Anioły i demony" (2000), "Kod Leonarda da Vinci" (2003) i "Zaginiony symbol" (2009) najnowszy thriller Browna już na początku wywołuje wrażenie, że przedstawione wydarzenia są zgodne z prawdą historyczną. Po chwili pojawia się mroczny cień psychopaty, a potem scena, w której Langdon nagle budzi się ze snu. Tym razem przebudzenie jest wyjątkowo szokujące, bo Langdon nie wie, gdzie się znajduje, ani jak tam trafił.

Ostatnie, co pamięta, to że w sobotę jechał do Bostonu na wykład. Teraz dowiaduje się, że jest poniedziałek, a on przebywa w szpitalu we Florencji z obrażeniami głowy. Ledwo podano mu środki uspokajające mające złagodzić kołatanie serca i uspokoić nerwy, gdy do sali wpada kobieta przypominająca panterę polującą na ofiarę i otwiera ogień.

Tłumacze z języka angielskiego »Inferno« pracowali pod strażą gdzieś pod Mediolanem, nie mieli nawet telefonów komórkowych

Langdon ucieka z pomocą Sienny Brooks, gibkiej pani doktor o nadzwyczajnym IQ. I tu zaczyna się odliczanie do katastrofy - scenariusz typowy dla Browna. Wkrótce okazuje się, że dziwny, cylindryczny pojemnik, który w tajemniczych okolicznościach wszyto mu w marynarkę, zawiera supernowoczesny projektor wyświetlający zmodyfikowaną wersję mapy piekła Dantego, pędzla Botticellego. Ścigani przez policję, uzbrojoną kobietę-panterę i agentów mrocznej organizacji o nazwie Consortium (odpowiednik bractwa Iluminatów, Opus Dei, wolnomularzy i Zakonu Syjonu z wcześniejszych książek) Langdon i Sienna próbują rozwikłać tę dziwną zagadkę.
Większość tego, co następuje, brzmi dość znajomo. Jak to u Browna bywa, najważniejsze informacje niezmiennie ukrywają się za anagramami, ambigramami, wyszukanymi aluzjami, enigmatycznymi inskrypcjami i znacząco upozowanymi zwłokami, a dotarcie do sedna nigdy nie jest proste. I jak zawsze - bohaterowie szybko zaczynają podejrzewać przerażającą prawdę. Miliarder, który z mrożącym krew w żyłach zachwytem opowiadał o globalnych korzyściach z czarnej śmierci, uknuł złowieszczy plan. Gdzieś daleko, w nieznanym zakątku świata lada chwila rozpadnie się pojemnik zawierający mikrocząsteczki śmiertelnie groźnego i błyskawicznie szerzącego się patogenu (na wzór niemożliwej do rozbrojenia bomby z antymaterią w podziemiach Watykanu w "Aniołach i demonach"). Dla podkręcenia atmosfery fanatyczny wielbiciel Dantego, szaleniec, zostawił podpowiedzi nawiązujące do Dantego, które mają wskazać, gdzie znajduje się groźny pojemnik. Czy Langdon i Sienna w porę go znajdą?

Według Browna sztuka i architektura są przepełnione tajemnymi wiadomościami, dlatego bohaterowie myszkują po średniowiecznych kościołach i florenckich budowlach kryjących starożytne artefakty, jadą do Wenecji, a wreszcie to Stambułu.

Brown przyznał kiedyś, że pracując nad powieścią, lubi czasami powisieć sobie do góry nogami z pomocą "butów grawitacyjnych". Nie chodzi mu o to, by do mózgu dotarło więcej krwi - ekscentryczna rozrywka pomaga mu całkowicie zmienić perspektywę. Tego rodzaju zmiany pojawiają się na końcu każdej powieści o Langdonie, ale to, co wydarza się w "Inferno", wywołuje brutalny opad szczęki.

Od czasów "Aniołów i demonów" czytadła Browna systematycznie tracą parę - po części dlatego, że są do bólu przewidywalne. "Inferno" wyraźnie potwierdza tę tezę. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych powieści sceny zmieniają się z prędkością karabinu maszynowego, a akcja w zasadzie opiera się na ucieczkach i ciągłym wyścigu z czasem. Langdon i Sienna niestrudzenie biegną po stronach powieści. Oczywiście pojawiają się też superszybkie pojazdy.

Tym, co sabotuje błyskawiczną narrację, jest skłonność Browna do upychania fabuły bombami informacyjnymi w wikipedycznym stylu. Jak zawsze w jego prozie tak i tym razem wszechobecne są powtórzenia ("słynna katedra florencka", "słynny florencki Palazzo Vecchio", "słynny Corridoio Vasariano"). Brown bezwstydnie powiela sytuacje ze swoich poprzednich powieści. Mamy powtórkę ucieczki sekretnym przejściem z Watykanu w "Aniołach i demonach", w "Kodzie Leonarda da Vinci" bohater uciekał z Luwru przez łazienkę, tu podobne rozwiązanie znajduje się w Palazzo Vecchio. Jeszcze raz klaustrofobia Langdona zagraża jego życiu.

Można jednak zauważyć kilka odstępstw od sprawdzonego szablonu. W porównaniu z personelem wcześniejszych powieści - groźnych kardynałów, szaleńca z Opus Dei, morderczego papieża - w "Inferno" postaci wydają się znacznie łagodniejsze. Jest też wyraźnie mniej trupów.
Także "Inferno" próbuje poruszać śmiertelnie poważne tematy. Powieści Browna coraz wyraźniej odchodzą od złowieszczego klimatu na rzecz groteski. "Kod Leonarda da Vinci" rozwodzi się nad skutkami ignorowania pierwiastka kobiecego. "Zaginiony symbol" kończy się dziwacznym wywodem na temat mózgu o "dosłownie nadludzkich" możliwościach. "Inferno" próbuje zwrócić uwagę na problem przeludnienia. Czytelnik dowiaduje się, że przy 250 tys. narodzin "dziennie, w deszczu i słońcu" nasz gatunek znalazł się niebezpiecznie blisko Sądu Ostatecznego. Rozważania na temat drastycznych rozwiązań genetycznych raczej nikogo nie przekonają. Jedno jest pewne: "Inferno" sprowadzi tłumy turystów do Florencji, Wenecji i Stambułu.

Równie jak fascynująca jest fabuła nowej książki, interesujący był też sposób postępowania z tłumaczeniami tego dzieła. Tłumaczy trzymano w bunkrze niedaleko Mediolanu. Jedenastu najlepszych specjalistów od miesięcy męczyło się nad nowym dziełem Browna, którego premiera miała miejsce kilka dni temu.

Kiedy tłumaczy zaproszono do specjalnego pomieszczenia w okolicach Mediolanu, zabrano im telefony komórkowe, musieli przysięgać, że nie będą się kontaktowali z kimkolwiek w sprawie tej książki - nikomu nie powiedzą o tym, co ona zawiera.

Ograniczono im dostęp do komputerów, nie mogli robić notatek, a transportowano ich z jednego z hoteli specjalnym autobusikiem eskortowanym przez ochroniarzy. Nawet posiłki jedli w wydzielonej części stołówki w kwaterze głównej włoskiego wydawnictwa Mondadori, które należy do Silvia Berlusconiego.

Każdemu z nich zapewniono nawet alibi na wypadek, gdyby ktoś ze znajomych pytał ich, dlaczego nagle przepadli. Ich praca odbywała się siedem dni w tygodniu po kilka godzin dziennie. A jeden z nich pytany, o czym jest książka, odpowiedział dziennikarzowi żartem: - Gdybym to zrobił, musiałbym cię zabić.

Jeśli od książek wolisz filmy i masz ochotę obejrzeć coś interesującego wieczorem w telewizji, sprawdź program tv!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Inferno" Dana Browna: Profesor Langdon znów musi ratować świat przed zagładą - Portal i.pl