Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy coraz mniej zdrowe

Agata Pustułka
photodisc
Niespełna 30-letnie kobiety mają coraz częściej wyniki badań płodności takie jak 50-latki. Powodem są nie tylko geny, ale bardzo często także stres i nieleczone stany zapalne

W ramach akcji profilaktycznej „Zdrowa Mama” Fundacji Gyncentrum w Katowicach przebadano parametry płodności u ponad 300 kobiet w wieku od 20 do 40 lat, oceniając m.in. wyniki poziomu hormonu AMH, dzięki któremu określa się tzw. rezerwę jajnikową. Na jej podstawie można stwierdzić, jakie kobieta ma szanse, by zajść w ciążę.

Uzyskane wyniki są bardzo niepokojące. Okazało się, że rośnie liczba kobiet w wieku 26-30 lat, u których ta rezerwa była taka jak u kobiet w okresie menopauzy. (U 5 proc. przebadanych kobiet do 30 roku życia stwierdzono poziomy AMH w przedziale od 0,33 ng/ml do 0,71 ng/ml. Tymczasem norma dla tego wieku to 1,18-9,16 ng/ml.) Podobne wyniki badań uzyskali Amerykanie. To światowy trend, że obecnie 20-latki są mniej płodne od swoich rówieśniczek sprzed dekady.

- Badanie przyniosło bardzo istotną wiedzę lekarzom zajmującym się leczeniem niepłodności, a także kobietom, które planują sobie ciążę około 30 roku życia, a tymczasem właśnie wtedy dochodzi do drastycznego spadku rezerwy jajnikowej - wyjaśnia dr Dariusz Mercik, ginekolog zKliniki Leczenia Niepłodności Gyncentrum w Katowicach.

Do tej pory mówiło się o spadku płodności dopiero po trzydziestce.Tymczasem dla kobiet powyżej 27 roku życia istnieje już tylko 40 proc. szans, aby zajść naturalnie w ciążę. Dlatego zjawisko coraz wcześniejszego wygaszania czynności jajników u coraz młodszych kobiet powinno zmienić podejście do leczenia i zapobiegania niepłodności.

- Teraz mamy czarno na białym, że większe szanse na macierzyństwo są w młodszym wieku, a przede wszystkim, że warto wykonać badanie hormonu AMH i to już około 20 roku życia. Lepiej nie czekać z diagnostyką na ostatnią chwilę, ale świadomie przygotować się do macierzyństwa - kontynuuje dr Mercik. I dodaje, że dzięki badaniom wiadomo, czego się spodziewać i na jakie leczenie się nastawić. Bo dla wielu pań wyjściem może być np. zamrożenie komórek jajowych i skorzystanie z nich w późniejszym czasie.

Ważna ilość i jakość

Warto pamiętać, że każda z kobiet rodzi się z określonym potencjałem dotyczącym płodności (noworodek płci żeńskiej ma do 2 milionów oocytów, czyli komórek dających początek komórkom jajowym). Z wiekiem ta liczba drastycznie spada i ostatecznie ok. 400-500 oocytów dojrzewa i owuluje).

Ważna jest nie tylko liczba komórek jajowych, ale też ich jakość. Niekiedy 45-letnia kobieta ma parametry badań lepsze od kobiety znacznie młodszej. Wiele zależy od genów, przewlekłych chorób, ale też i innych czynników, na które mamy wpływ.

- Na zmniejszenie się rezerwy jajnikowej wpływają różnego rodzaju nieleczone stany zapalne, wirusowe, infekcje grzybicze, bakteryjne. Znaczenie ma też stres, który powoduje wydzielanie się prolaktyny hamującej rozrodcze funkcje przysadki mózgowej, co zaburza owulację - dodaje dr Mercik.

Oznaczenie poziomu hormonu można przeprowadzić w każdej klinice leczenia niepłodności. Jego koszt jest różny, ale średnio wynosi niewiele ponad sto złotych. Wynik ma decydujące znaczenie jeśli para chce skorzystać z rządowego programu leczenia niepłodności. AMH poniżej 0,7 ng/ml - według nowej generacji stosowanych odczynników w badaniu - dyskwalifikuje parę uniemożliwiając skorzystanie z refundacji.

Plemnikom na ratunek

Trzeba dodać, że jakość nasienia u mężczyzn też jest coraz gorsza, bo niemal 40 proc. badanych wKlinice Gyncentrum ma zaniżone wartości prawidłowej morfologii plemników. Sytuuje to panów w dolnej granicy normy wyznaczanej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), która i tak wciąż obniża „wymagania” dostosowując je do możliwości.

Im pacjent starszy, tym morfologia jego plemników jest bardziej nieprawidłowa. Nic więc dziwnego, że już ponad co piąta para w Polsce ma kłopot z poczęciem potomstwa.

Program in vitro:Urodziło się już ponad3 tysiące dzieci

W ramach rządowego programu in vitro na świat przyszło już (dane do 5 października 2015 r.) 3273 dzieci, a ponad 16 tys. par jest leczonych. Na program wydano 150 mln zł.

- Wyniki, które uzyskaliśmy są niezwykle zadowalające i stawiają nas w czołówce Europy, jeżeli chodzi o skuteczność biotechnologii - tak pierwszy etap wdrażania programu ocenił prof. Waldemar Kuczyński, który wprowadzał metodę in vitro do Polski i dodał, że dwa lata funkcjonowania programu pozwoliły zebrać ogromną wiedzę o skali niepłodności w Polsce.

Po raz pierwszy w historii polskiej medycyny zabiegi in vitro są finansowane ze środków publicznych. Program ruszył 1 lipca 2013 r. i będzie trwał do 30 czerwca 2016 roku.

Zapłodnienie metodą in vitro stosuje się w sytuacji, gdy wyczerpano lub jeśli nie istnieją inne możliwości leczenia niepłodności. Para może przystąpić do programu, jeśli lekarz zdiagnozował u niej niepłodność i ma ona udokumentowane nieskuteczne leczenie przez co najmniej 12 miesięcy. Wszystkie kliniki, które są realizatorami programu, stosują takie same kryteria kwalifikacji na terenie całej Polski.


*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
*Nowe restauracje w Katowicach zapraszają SPRAWDŹ ADRES I MENU
*Tajemnice różańca. Jak odmawiać różaniec? Tłumaczy ks. Mirosław Tosza
*Rolnik szuka żony ODCINEK 7 STRESZCZENIE Paulina odchodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!