Czas bić na alarm - przyznał Leszek Ojrzyński po meczu z Podbeskidziem. Po spotkaniu w Szczecinie gong na pewno nie ucichnie. Pogoń nie zagrała w piątek dobrze, ale kompromitująca nieskuteczność Macieja Korzyma, Bartosza Kopacza i Rafała Kurzawy plus tradycyjny błąd w ustawieniu przy rzucie rożnym obrońców pozwoliły jej zremisować z Górnikiem, który punktów potrzebuje jak tlenu.
Zabrzanie w Szczecinie pojawili się w mocno przetrzebionym składzie. Kartki wyeliminowały Rafała Kosznika, a kontuzje najpierw Oleksandra Szeweluchina i Erika Grendela, a potem, właściwie w ostatniej chwili, Radosława Sobolewskiego oraz Mariusza Magierę. W tej sytuacji szkoleniowiec Górnika nieco z konieczności popadł ze skrajności w skrajność i w porównaniu z zaawansowaną wiekowo jedenastką, jaka przegrała z Góralami, posłał do boju młodzież.
Wielkiego efektu tej pokoleniowej roszady widać nie było, chociaż w pierwszej połowie goście sprawiali, na tle ogólnej przeciętności meczu, nieco lepsze wrażenie. Bliski szczęścia był Łukasz Madej, który oddał świetny strzał z dystansu, ale Dawid Kudła czubkami palców zdołał podbić piłkę nad poprzeczkę. Najczystszą sytuacje miał jednak Maciej Korzym, gdy znalazł się sam na sam z bramkarzem Pogoni, ale po raz kolejny w tym sezonie zachował się fatalnie i pojedynek ten przegrał z kretesem. Chwilę wcześniej gola mógł też zdobyć Bartosz Kopacz, jednak nieczysto trafił w piłkę i Radosław Murawski na spółkę z Kudłą wybili ją za linię końcową.
Bezbramkowy remis do przerwy nie był najlepszym prognostykiem dla Górnika, który w drugich połowach zazwyczaj wyraźnie traci siły. Sygnałem ostrzegawczym była kontra tuż po wznowieniu gry, w finale której Rafał Kurzawa skutecznie uniemożliwił oddanie strzału Łukaszowi Zwolińskiemu. Później jednak oba zespoły wpadły w klincz, wicelider grał słabo, ale ostatnia ekipa tabeli nie potrafiła tego wykorzystać. Strzał zapewne za trzy punkty miał na nodze Rafał Kurzawa, który po podaniu Michała Janoty z ostrego kąta nie potrafił trafić w bramkę. Nie miał za to takich skrupułów Mateusz Matras. Na szczęście dla zabrzan szczecinianie też popełnili w końcu duży błąd i Górnik zdołał doprowadzić do remisu.
Jeden punkt, nawet taki uratowany w końcówce, niewiele w sytuacji ekipy z Roosevelta zmienia. W Zabrzu temperatura znów więc zapewne wzrośnie, a przecież już ostatnie dni były bardzo nerwowe. Nieoficjalne wieści mówią o zdymisjonowaniu wiceprezesa Krzysztofa Grabowskiego oraz ultimatum dla trenera Ojrzyńskiego, który w dziesięciu meczach poprowadził drużynę raptem po dziewięć punktów. Klub tych posunięć nie potwierdza.
Tak padły bramki
1:0 Mateusz Matras (73-głową)
Rzut rożny dla Pogoni. Piłka klasycznie wrzucona w pole karne oszołomiła zabrzan i Matras bez problemów sięgnął jej głową.
1:1 Aleksander Kwiek (87)
Pogoń popełniła błąd w ataku i Górnik przeprowadził błyskawiczną kontrę, w której główną rolę odegrał Łukasz Madej. Jego podanie zaskoczyło szczecińskich stoperów i piłka trafiła do Kwieka, który precyzyjnie posłał ją do siatki.
*Firmy pogrzebowe z woj. śląskiego umierają przez długi
*Nowi posłowie i senatorowie z woj. śląskiego ZOBACZ
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
*PiS chce zlikwidować gimnazja i obowiązek szkolny 6-latków REFORMA SZKOLNA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?