Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Saucha: Pierwszy przeszczep twarzy. Prosta zasada - serce za serce

Dr Wojciech Saucha
Lucyna Nenow
To był pierwszy w Polsce Przeszczep Twarzy. Dr Wojciech Saucha, koordynator do spraw przeszczepów w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, miał kilka godzin, by przygotować się do trudnej, a zarazem delikatnej rozmowy z rodziną dawcy o podarowaniu narządów zmarłego. Z dr. Sauchą rozmawia Agata Pustułka

To pan przeprowadził pierwszą rozmowę z rodziną dawcy twarzy. Czy miał pan szansę przygotować się do tej rozmowy?
Mieliśmy świadomość, że taki problem nas spotka. Oczywiście, nie wiedzieliśmy, kiedy. Ta sytuacja mogła pojawić się w każdej chwili albo na przykład za rok. To zresztą dla nas nic nowego. Z minuty na minutę możemy otrzymać wiadomość o potencjalnym dawcy serca czy płuc. To trochę jak z tabliczką mnożenia, którą recytuje się w środku nocy. Trze-ba być zawsze przygotowanym. Jednak od chwili, gdy zespół gliwickich chirurgów ogłosił gotowość przeprowadzenia przeszczepu twarzy, w środowisku koordynatorów do spraw przesz- czepów zaczęliśmy przygotowania. Odbyło się kilka spotkań. Wyjaśnialiśmy szczegóły oraz pojawiające się w środowisku koordynatorów niejasności. Myślę, że do takiej rozmowy w sumie nie da się przygotować wcześniej.

Ile miał pan na to czasu?
Tyle, ile się jedzie z Zabrza do tamtej miejscowości. Nie wymieniam jej, bo takie obowiązują zasady. Warto być im wiernym.

Jaka była ta rozmowa?
Zawsze przed każdą taką rozmową trzeba wiedzieć, z kim się ma do czynienia, wyczuć intencje rodziny, z którą się rozmawia. To nie są negocjacje biznesowe. Nie można w żadnej sekundzie takiej rozmowy wywierać na rodzinę presji.Musimy dojść do takich samych wniosków, powinny nam przyświecać te same cele. Nie można fundować rodzinie większej traumy od tej, która ją spotkała. Przecież rozmawiamy z nimi w momencie, gdy kilkanaście minut przed lub kilka godzin przed tą rozmową usłyszeli, że ich bliski zmarł, a tu wchodzi jakiś facet i zaczyna rozmawiać o narządach. To nie jest tak, że po uzyskaniu zgody na pobranie możemy odnotować kolejny suk-ces. Spotykamy się przecież z rodziną w szoku, zrozpaczoną. Byłoby niemoralne i w ogóle haniebne stosowanie jakichś technik psychologicznych. Tak koordynatorzy nie postępują.

Jakie znalazł pan słowa w przypadku tej wyjątkowej rodziny, która zgodziła się na transplantację twarzy i innych narządów: serca, wątroby, rogówek...

Po prostu chylę przed nimi czoło. Zachowali się wyjątkowo, wspaniałomyślnie. Właściwie rozumieliśmy się bez słów. Ich postawa była niesamowita. Byli nastawieni na to, by pomóc innym. Tylko to dla nich się liczyło. To nie jest częsta postawa.
Dzięki temu dawcy uratowano życie kilku osób. Dane Pol-transplantu nie napawają jednak optymizmem. W tym roku na Śląsku przeszczepiono zaledwie dziesięć serc. Co jest prze-szkodą, by tych narządów moż-na było pobierać więcej?
Według oficjalnych danych, sprzeciw wobec pobrania narządów wyraziło zaledwie 10 procent Polaków. Nie jest to więc problem, który wypływa z postawy pacjentów. Osobiście jestem bardzo daleki od obarczania odpowiedzialnością za małą liczbę przeszczepów właśnie rodziny.
Może system jest zawodny? A może brakuje zaangażowania lekarzy i panuje zniechęcenie do przeprowadzania skomplikowanych procedur?
W transplantologii liczy się czas. Procedury związane z orzeczeniem śmierci mózgu trochę trwają. Musi się zebrać komisja, muszą zostać wypełnione różne dokumenty. Samo orzeczenie śmierci mózgu też wymaga wypełnienia określonych czynności i dochowania procedur. Szybka identyfikacja dawcy jest kluczowym elementem, dzięki któremu transplantacja zakończy się powodzeniem. Trzeba pamiętać - a ja jestem w tej kwestii pewien - że podpisanie przez lekarza dokumentów stwierdzających śmierć mózgu budzi wewnętrzny opór, z którym musi się on sam zmierzyć. Trzeba z tym oporem trochę powalczyć. Żadnemu lekarzowi nie jest łatwo, bo identyfikuje się z pacjentem, z rodziną. Organizacja pobrania wielonarządowego - to także logistyczny problem dla szpitala. Nie mamy więc łatwej ścieżki, w której rozmowa z rodziną dawcy jest tylko fragmentem. Poza wszystkim, warto sobie uświadomić, że w ostatnim czasie zmienił się medyczny profil dawców. Jeszcze kilka lat temu byli to przede wszystkim ludzie młodzi, ofiary wypadków komunikacyjnych. System ratownictwa medycznego na tyle się poprawił, że dziś otrzymują oni błyskawicznie pomoc. Obecnie tacy dawcy stanowią około 30-35 procent wszystkich. Dziś większość narządów pochodzi od osób starszych, u których doszło do fatalnych w skutkach incydentów krwawienia do mózgu, udaru niedo-krwiennego lub innych niepowodzeń neurochirurgicznych.

Kiedy pan - podczas rozmowy z rodziną dawcy - mówi sobie: dość, nie ma sensu, to nie przyniesie skutku?
Nie da się przewidzieć takiego momentu. Osobiście daję rodzinom czas na podjęcie decyzji. Poza dyżurką, poza szpitalem. Niekiedy wracają za dwie godziny i dochodzą do wniosku, że to dobry pomysł. Ze swojego doświadczenia wiem, że rodziny lepiej reagują, gdy mają zaufanie do lekarzy prowadzących, gdy widzą ich pełne empatii podejście do chorego. Jeśli widzę, że rodzina jest zdenerwowana, ma jakieś pretensje, to można z góry przewidzieć, że taka rozmowa zakończy się niepowodzeniem. Gdy do rodziny podejdzie się z sercem, to reaguje bardzo pozytywnie.

Czy zgoda na pobranie narządów ma związek na przyk-ład z wykształceniem lub inną cechą człowieka?
To nieprzewidywalne. Czasami decyzja zaskakuje. Na początku wydaje się, że będzie zgoda, a ostatecznie do niej nie dochodzi. Nikogo nie oceniam.

Jakie to uczucie żyć jednak z pewnym ciężarem, że od pana misji zależy czyjeś życie i zdrowie?
Czasami się nad tym zastanawiam. Jednym z bodźców jest pragnienie, by rodziny spotykały się z profesjonalnym przyjęciem, by przypadkowe osoby nie eksperymentowały na tych rodzinach. Bardzo ważne są szkolenia koordynatorów. Lekarze muszą być dobrze przygotowani do tej bardzo delikatnej roli.

Czy pamięta pan swoją pierwszą rozmowę z rodziną dawcy? Czego się pan od tamtego czasu nauczył?
Oczywiście, że pamiętam. Przekonałem się wtedy, że rozmowa z rodziną jest wymagająca, ale jeśli podejdzie się do takiej rodziny z odpowiednią dozą empatii i zrozumienia, to ta delikatna rozmowa i misja praktycznie sama się poprowadzi.



*WIELKI FINAŁ: Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*MISS ŚLĄSKA I ZAGŁĘBIA 2013: TEGO NIE ZOBACZYCIE W TELEWIZJI
*Maluch z Allegro: Fabrycznie nowy Fiat 126 z 1979 r. i wielki skandal
*Dni Miast 2013 [PROGRAM IMPREZ]: Chorzów, Będzin, Ruda, Sosnowiec, Wodzisław i inne!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!