Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes ponad instytucjami i ponad państwem

Andrzej Celiński
Jeśli chodzi o polską demokrację - to jestem pesymistą. Nie jest ona jeszcze mocno zakorzeniona. A prezes PiS-u chce się postawić ponad państwem i prawem - mówi Andrzej Celiński, polityk, działacz antykomunistycznej opozycji internowany w stanie wojennym od 13 grudnia 1981 do 7 grudnia 1982 r., socjolog, poseł trzech kadencji, senator, minister kultury w rządzie Leszka Millera, od 2012 r. przewodniczący Partii Demokratycznej.

Po nominacji Antoniego Macierewicza na stanowisko ministra obrony narodowej pojawiły się sugestie, że trzeba zmienić nazwę resortu na ministerstwo wojny. Czy mamy podstawy, by się bać tego polityka w tak newralgicznym punkcie rządu? Pan go przecież zna od lat...
Zawsze jest kłopotliwe mówienie o osobach, z którymi się w młodości przyjaźniło, czy było w dużej zażyłości. Ale nie jest to dobra nominacja, podobnie jak wprowadzenie do rządu Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego.

To powrót IV RP?
Moim zdaniem, to demonstracja prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego wobec wyborców, zgodnie z którą chce przekazać, że stoi ponad prawem, państwem, a na pewno ponad rządem , zaś jego decyzje nie podlegają normalnemu, powszechnemu osądowi. Oczywiście, zobaczymy, czy ten plan się ziści. Na razie gra, by uzyskać specjalną pozycję człowieka, który ma moralny mandat do rządzenia obok, a czasami ponad instytucjami państwa prawnego.

Cóż, już mówi się o rządzie Beaty Szydło „pod wezwaniem Jarosława Kaczyńskiego”...
Pozostaje pytanie, czy prezes Kaczyński otrzyma i utrzyma ten mandat w przypadku porażki rządu, a porażką będzie rezygnacja z realizacji zapowiedzianych obietnic. 500 złotych na dziecko to obietnica, którą się dzięki powiększeniu deficytu budżetowego uda zrealizować. Cofnięcie wieku emerytalnego nie będzie możliwe. Jeżeli zacznie wzrastać niechęć wyborców, to może pojawić się pokusa, by sięgnąć po niedemokratyczne metody, aby utrzymać władzę. Ale to się jeszcze okaże. Na razie trzeba poczekać tych kilka miesięcy.

Takiej sytuacji, gdy mamy nieformalnego nadpremiera i premiera „malowanego”, jeszcze w Polsce nie było. Nawet Jerzy Buzek opierał się Marianowi Krzaklewskiemu, a wielki Józef Piłsudski w pewnym momencie zaszył się w Sulejówku.
W pewnym sensie porównania z II Rzeczpospolitą są uzasadnione, ale nie do końca. Po pierwsze, pozycja Piłsudskiego w polskiej historii - jako osoby, która ofiarowała rodakom dar wolności - jest wyjątkowa. Po 123 latach niewoli pojawiły się zupełnie inne psychologiczne relacje między marszałkiem a Polakami. Po drugie, Polska międzywojenna była krajem o innym modelu demokracji. Po trzecie, Jarosław Kaczyński to nie nadpremier, on stoi nad polityką demokratyczną. Nie wiemy, jak ułożą się jego relacje z prezydentem, ale można domniemywać, że to Kaczyński będzie stroną dominującą. Jeżeli jednak w przypadku Sejmu i rządu ma kontrolę nad klubem i premier Beatą Szydło, bo ma narzędzia, to w przypadku prezydenta będzie decydowała ostatecznie wola Andrzeja Dudy. W sumie - jeżeli chodzi o polską demokrację - jestem pesymistą. W przeciwieństwie do niektórych moich kolegów z dawnych lat, wcale nie uważam, że jest ona mocno zakorzeniona. Wobec tego teoretycznie należy przypuszczać, że przez „odpowiednią” politykę medialną i wzbudzanie określonych emocji, związanych na przykład ze sprawą smoleńską, można tę demokrację nadwyrężyć. Przecież minister Zbigniew Ziobro dostał specjalne zadanie: rozwiązanie sprawy smoleńskiej. To znamienne, że „państwo PO” nie zasługiwało na zaufanie i musiała powstać komisja Macierewicza, a „państwo PiS” już na zaufanie zasługuje i ujawni „prawdziwe” przyczyny katastrofy prezydenckiego tupolewa. Sytuacja ta pokazuje, że Kaczyński sytuuje się ponad instytucjami demokratycznego państwa, co będzie umacniał, sięgając do sfery symboli oraz emocji i mediów.

Jednak z drugiej strony, zbudował ten rząd na dwóch skrzydłach: racjonalnym, finansowym - z Mateuszem Morawieckim i Pawłem Szałamachą oraz ideologicznym - z wymienianym już Macierewiczem.
Doceniam złamanie trwającej od 25 lat tradycji i sięgnięcie po człowieka z rynku, a nawet wprost z banku. W przypadku Morawieckiego mamy do czynienia z niebagatelną karierą w sektorze dobrze funkcjonującym i kontrolowanym choćby przez Komisję Nadzoru Bankowego, który sprawdził się w trudnym okresie kryzysu europejskiego. Jestem zaintrygowany faktem, że w tym rządzie najważniejszy resort i funkcję wicepremiera obejmuje nie profesor, nie polityk, ale właśnie ktoś, kogo weryfikował rynek z realnej, a nie teoretycznej gospodarki.

No, zobaczymy, co zrobi, gdy PiS będzie się upierał przy repolonizacji banków.
To hasło było wyborczą ściemą. Najpierw trzeba by mieć pieniądze, i to wielkie, na wykupienie aktywów tych banków. Ciekawe też, że ministrem finansów nie został finansista, tylko prawnik, Paweł Szałamacha, co może świadczyć o tym, że PiS poważnie traktuje swoje zobowiązanie dotyczące uporządkowania sfery finansowej i skuteczniejszej ściągalności podatków.

Na razie jednak mamy awanturę związaną ze szczytem na Malcie, trudną sytuację UE oraz ministra spraw zagranicznych, który mówił, że w ramach sankcji można by nie zaprosić na konkurs Eurowizji przedstawicieli Rosji.
To mądre nie było. Kultury i relacji społecznych, międzyludzkich nie można absolutnie mieszać do polityki. Cokolwiek jednak można powiedzieć o ministrze Waszczykowskim, z pewnością jest to lepsza, bezpieczniejsza opcja personalna niż Anny Fotygi. Poza tym, nie można odmówić mu doświadczenia w dyplomacji i wiedzy. W tych obszarach to biegły fachowiec. Nie znam go osobiście, ale widziałem, jak po upublicznieniu informacji, że zostanie ministrem, wręcz urósł wewnętrznie, zmężniał, co pokazuje, że jak się wyjmie z człowieka frustrację, to można wyzwolić w nim wiele pozytywów.

Dlaczego - pana zdaniem - Platforma Obywatelska przegrała? Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość potrafiło wykorzystać całą frustrację społeczną...
Często zastanawiałem się, czemu właściwie PO rządzi i to z tak sporym mandatem zaufania, chociaż nie przedstawia wizji Polski w Europie ani dobrej polityki wewnętrznej. W pewnym momencie nastąpiło oderwanie od rzeczywistości, pojawiła się pycha, którą słychać było m.in. w nagranych rozmowach. PO przegrała, bo swoją strategię wyborczą oparła tylko na jednym haśle - z PiS-em będzie wam gorzej. Prawie pół roku przed wyborami zwróciłem się do premier Ewy Kopacz, publicznie mówiąc, że spoczywa na niej odpowiedzialność za stworzenie wielkiego bloku demokratycznego - jako alternatywy dla niebezpiecznych rządów. Nie podjęła tematu, chociaż miała najlepszą możliwość i pozycję. Powinna była podjąć choćby próbę. Zamiast rządzenia, mieliśmy administrowanie, w którym wiele było samozauroczenia.

Premier Kopacz miała jednak obciążenie, że rządzi bez mandatu, a jedynie z namaszczeniem Donalda Tuska. Teraz premier Beata Szydło też będzie pełniącą obowiązki - w zastępstwie prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Podobieństwo jest uderzające, ale fałszywe. Donald Tusk - jako szef Rady Europejskiej - ma mnóstwo obowiązków. Nie miał nawet szans, by oddziaływać na krajową politykę. Pani Beata Szydło jest jednak marionetką w rękach Jarosława Kaczyńskiego. Chociaż naprawdę nie chcę jej obrażać, to tak właśnie jest.

PiS zdominował nie tylko prawicę i centrum, ale przejął też wyborców lewicy!
Ktoś, kto głosował na PiS, absolutnie nie zasługuje na miano lewicy. Trzeba mieć mniej niż elementarną wiedzę na temat historii Europy w XX wieku, aby dać się nabrać na to, że program PiS-u jest lewicowy.

Co czeka polską scenę polityczną? Pełna kadencja w wykonaniu PiS-u?
To zależy, czy PiS dochowa wierności konstytucji i trosce o demokrację oraz wolność.

Jaki los czeka PO? Ewa Kopacz, Grzegorz Schetyna czy może Borys Budka?
Na razie skłaniam się do wniosku, że Platformę Obywatelską czeka dekompozycja, która zaczęła się w ostatnich tygodniach kampanii wyborczej. Jeżeli podzieli się na dwa obozy: konserwatywny - z Grzegorzem Schetyną, i centrowy - z Ewą Kopacz, to Platforma może nie być w następnym parlamencie. Nie jestem pewien, czy obóz Ewy Kopacz podoła zadaniu stworzenia demokratycznej alternatywy, bo jak na razie nie pokazała ku temu kompetencji. Cóż, ludzie się jednak zmieniają. Może jednak dobrym wyjściem okaże się minister Borys Budka.

„Nowoczesna” nie jest alternatywą dla PO? Nie jest nową, lepszą Platformą Obywatelską?
„Nowoczesna” ma stałe miejsce na polskiej scenie politycznej, reprezentując kilkanaście, może 15 procent Polaków, którzy uznają sukces Polski, tych, którym się udało, którzy nie zgłaszają pretensji.

A „Razem” jest nadzieją lewicy?
Przy całej sympatii do świeżości, jaką reprezentuje „Razem”, to jednak efemeryda, w dużym stopniu skupiająca bogatą lewicową młodzież inteligencką, zachwyconą sobą. Nie wypracuje jednak trwałej platformy lewicowej.

To może Sojusz Lewicy Demokratycznej?
Powiedzmy tak: jestem ciekawy, gdzie pójdą serca i głosy tych ludzi, którzy głosowali na Zjednoczoną Lewicę. Widzę konieczność i możliwość zagospodarowania i zachęcenia starszego elektoratu, który trzeba wiarygodnie przekonać - co zresztą jest prawdą - że nie jest obciążeniem dla państwa, ale jego zyskiem, wartością. Właśnie ten, kto zrobi to wiarygodnie, uzyska dostęp do tej grupy - niezwykle świadomych wyborców.

Rozmawiała Agata Pustułka


*Alarm smogowy dla woj. śląskiego OTO ZAGROŻONE MIASTA
*Wypadek karetki w Katowicach: Wjechała w przystanek. Są ranni ZDJĘCIA
*Czy grozi Ci ślepota? ZRÓB TEST Sprawdź swoje oczy w 2 minuty
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prezes ponad instytucjami i ponad państwem - Dziennik Zachodni