Mafii węglowej nie było, ale korupcja w handlu węglem tak!

Łapówki w górniczym biznesie nazywano prowizjami. Płaciła je Barbara Kmiecik, zwana śląską Alexis, choć pewnie nie tylko ona, ale to po jej zeznaniach ruszyło sztandarowe śledztwo w katowickiej Prokuraturze Okręgowej. Mówiono o „mafii węglowej”, o szukaniu układu na lewicy.

W czwartek sąd w Rudzie Śląskiej skazał trzy osoby: za przyjmowanie łapówek dwóch członków zarządów spółek węglowych - Rudzkiej i Nadwiślańskiej, a za ich wręczanie - wspólnika Barbary Kmiecik, której firma w latach 90. opanowała rynek handlu węglem.

To była jedna z największych patologii w polskim górnictwie. Od każdej tony węgla kupowanego w spółkach skarbu państwa Barbara Kmiecik płaciła haracz, a kupowała setki tysięcy ton, bo wynegocjowała korzystny kontrakt w Czechach. Deficytowe górnictwo otrzymało w latach 90. miliardowe dotacje z publicznych pieniędzy, a jednocześnie niezliczona grupa cwaniaków zbijała na nim fortunę.

Jak zeznała Kmiecik, i co potwierdził sąd, ten system łapówkarski rozkręcił się w Rudzkiej Spółce Węglowej, gdzie od prezesa, Jana Sz. dostała propozycję nie do odrzucenia; jeśli chce mieć zapewnione dostawy i to dobrej jakości, musi zapłacić za tę przychylność. Uzgodnili kwotę 1-1,5 zł od każdej tony węgla. Do odbioru pieniędzy prezes (później został wiceministrem gospodarki) wyznaczył swojego zastępcę, Wiesława K.

- Wiedziałam, że jeśli nie dam tych pieniędzy, nie dostanę na czas towaru - mówiła Dziennikowi Zachodniemu w jednym z wywiadów Barbara Kmiecik. - Miałam ryzykować zerwaniem kontraktu? Miałam powiedzieć załodze, że nie wypłacę jej pensji? Zatrudniałam 1200 pracowników, w tym 100 niewidomych. Poza tym nie tylko ja chodziłam z kopertami do prezesów…
Co miesiąc wiozła do rudzkiej spółki od 10 do 30 tys. zł. Brali bez zmrużenia oka. Po głośnej akcji ABW w 2007 roku wiceprezes Wiesław K., inżynier górnik, trafił do aresztu. W czasie jednego z przesłuchań zeznał, że dostał polecenie od szefa, by te pieniądze odbierał od Kmiecik, ale do koperty nie zaglądał. Przekazywał ją prezesowi, a ten wręczał mu „działkę”. W sumie mógł dostać 10 tys. zł, a nie 420 tys. zł, jak twierdzi prokurator. Przed sądem odwołał to wcześniejsze przyznanie się do winy. - Tamte zeznania złożyłem pod wpływem silnej presji - wyjaśniał w czasie procesu.

Były wiceprezes Rudzkiej Spółki Węglowej Wiesław K., za przyjęcie 420 tys. łapówki, usłyszał wyrok: 2,5 roku bezwzględnej kary pozbawienia wolności oraz 90 tys. zł grzywny.

Drugi ze skazanych , wiceprezes Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, Jerzy H. ,za przyjęcie 140 tys. zł łapówki dostał 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 75 tys. zł grzywny. To zawieszenie kary stąd, że korzyść majątkowa nie była „znacznej wartości”. Za taką prawo uznaje dopiero ponad 200 tys. zł. Jerzy H. nigdy nie przyznał się do zarzucanych czynów.

Trzeci ze skazanych w tym procesie, Jacek W. wspólnik Barbary Kmiecik, który w jej imieniu jeździł z pieniędzmi do prezesów spółek węglowych (w sumie wręczył im 580 tys. zł), usłyszał karę 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 90 tys. zł grzywny. Przyznał się tylko do tego, że woził pieniądze, ale właściwie robił wyłącznie za listonosza.

Całe to śledztwo wstrząsnęło ówczesnym rządem Prawa i Sprawiedliwości. Podczas próby zatrzymania Barbary Blidy w 2007 roku, była posłanka lewicy wystrzeliła do siebie z posiadanej broni palnej i zginęła. Prokuratura zamierzała przedstawić jej wówczas korupcyjny zarzuty, pośredniczenia we wręczeniu łapówki, od Kmiecik, ówczesnemu prezesowi Rudzkiej Spółki Węglowej. Okoliczności tej śmierci nigdy nie zostały przekonująco wyjaśnione.

*Alarm smogowy dla woj. śląskiego OTO ZAGROŻONE MIASTA
*Wypadek karetki w Katowicach: Wjechała w przystanek. Są ranni ZDJĘCIA
*Czy grozi Ci ślepota? ZRÓB TEST Sprawdź swoje oczy w 2 minuty
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ