Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy G. zabił? Dzisiaj wyrok dla byłego prezydenta Zabrza

Bartosz Pudełko
Jerzy G.
Jerzy G. Marzena Bugała
To proces bez precedensu. Wieloletni samorządowiec, były prezydent Zabrza w latach 2002-2006 i wykładowca akademicki, zasiada na ławie oskarżonych. Ciąży na nim zarzut morderstwa. O jego winie zdecydować ma dziś Sąd Okręgowy w Katowicach.

Proces Jerzego G., oskarżonego o zamordowanie biznesmena Lecha Frydrychowskiego, toczy się przed katowickim sądem od dwóch lat. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiada czterech mężczyzn: bracia Rafał i Robert T., Mariusz F. oraz Tomasz L. Pierwsi trzej są oskarżeni o współudział w morderstwie, ostatni - o pomoc w uprowadzeniu ofiary.

Podczas ostatniej rozprawy, w ubiegły wtorek, skład sędziowski wysłuchał mów końcowych stron. Prokurator dla Jerzego G., Rafała i Roberta T. oraz Mariusza F. domaga się kary 25 lat pozbawienia wolności z możliwością starania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 20 lat. Ostatni z oskarżonych, Tomasz L., jako jedyny przyznaje się do winy. Odpowiada z wolnej stopy. Grozi mu do 5 lat więzienia.

To właśnie głównie na zeznaniach L. opiera się akt oskarżenia. Właściciel warsztatu samochodowego w Bytomiu opowiedział o tym, jak w 2008 roku były prezydent Zabrza poprosił go o pomoc w znalezieniu ludzi, którzy podjęliby się uprowadzenia Lecha Frydrychowskiego. Według zeznań L., miało chodzić o porwanie i zastraszenie biznesmena.

Zdaniem prokuratury, Tomasz L. pomógł w znalezieniu trzech mężczyzn (pozostałych oskarżonych) i zawiózł ich na umówione miejsce - w pobliże lasu pod Wymysłowem w powiecie będzińskim - gdzie Jerzy G. miał podstępem zwabić swoją ofiarę. W samej zbrodni jednak nie uczestniczył, a o śmierci Frydrychowskiego dowiedział się podczas przesłuchania.

Prokuratura stoi na stanowisku, iż Jerzemu G. od początku chodziło o zamordowanie biznesmena. Sprawcy mieli ze sobą rękawiczki, nie zakrywali jednak twarzy, co miałoby uchronić ich przed rozpoznaniem ze strony porwanego mężczyzny. Motywem zbrodni miał być według prokuratury dług, który były prezydent u niego zaciągnął. Pożyczka z odsetkami miała wynosić, bagatela, 800 tys. zł. Frydrychowski został zamordowany 17 sierpnia 2008 roku. Jego ciało znalazł grzybiarz. Z opinii biegłych wynika, że mężczyzna przed śmiercią został skrępowany i pobity. Zginął od ran zadanych ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.

Jerzy G. zaprzecza, że miał cokolwiek wspólnego ze śmiercią Frydrychowskiego. Twierdzi, że doszedł z nim do porozumienia w kwestii spłaty długu, a on sam nie był w czasie morderstwa w Wymysłowie i nigdy nie planował porwania swego wierzyciela. Swojemu udziałowi w zbrodni zaprzeczają również bracia T. Mariusz F. natomiast twierdzi, że brał udział w porwaniu ofiary, jednak potem zostawił ją sam na sam z Jerzym G.

W śledztwie przesłuchano ok. 80 świadków. Prokuratura wzięła również pod uwagę billingi oskarżonych. Nie da się jednak ukryć, że sprawa ma w dużej mierze charakter poszlakowy. Nie ustalono m.in. który z oskarżonych zadał ofierze śmiertelne ciosy.

2 lata procesu

G. został aresztowany 19 listopada 2009 roku. Śledczy przyszli po niego do domu. Od tamtego czasu przebywa w areszcie. Były prezydent Zabrza od początku nie przyznaje się do winy. Pierwsza rozprawa odbyła się 12 kwietnia 2011 roku. W ciągu trwającego ponad dwa lata procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Zeznawali m.in. żona i córka G., biegli sądowi, patolog, policjanci, którzy prowadzili śledztwo w sprawie śmierci Frydry-chowskiego. Co ciekawe, katowicka prokuratura jest drugą prowadzącą tę sprawę. MAO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!