Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Tomczykiewicz: polityczna kariera ciekawsza, niż można było się spodziewać [SYLWETKA]

Marcin Zasada
Tomasz Tomczykiewicz
Tomasz Tomczykiewicz Dziennik Zachodni
W polityce Tomasz Tomczykiewicz osiągnął więcej niż ktokolwiek mógł się po nim spodziewać. Niezależnie od oceny jego dokonań, jedno jest faktem: to była jedna z najciekawszych karier politycznych ostatniego 25-lecia. Nie tylko w regionie.

Z wykształcenia był inżynierem budownictwa – ukończył w 1986 roku Politechnikę Krakowską. Po studiach pracował w Hydrobudowie Śląsk. Później reaktywował rodzinny biznes, którego tradycje sięgały czasów przedwojennych. Na początku lat 90. odkupił rodzinny sklep, który był częścią zakładu mięsnego prowadzonego przez jego dziadków w Pszczynie jeszcze przed wojną. W końcu jednak postawił na politykę.

Teoretycznie, patrząc na pokonywane szczeble w politycznej hierarchii – to była kariera modelowa. Tomczykiewicz, urodzony w 1961 roku w Pszczynie, zaczynał jako aktywista w UPR, jak zresztą duża część jego późniejszych współpracowników w PO: obecny marszałek Wojciech Saługa, senator Leszek Piechota czy były marszałek Adam Matusiewicz. Po flircie z partią Janusza Korwin-Mikkego, Tomczykiewicz przeniósł się do samorządu – był radnym w rodzinnej miejscowości, w międzyczasie zamienił Unię Polityki Realnej na Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, a w 1998 roku - radę miejską na sejmik wojewódzki. W tym samym 1998 roku pszczyńscy radni namaścili go na burmistrza. W 2001 roku dołączył do Platformy Obywatelskiej. Szybko został posłem, następnie liderem (na wiele lat, praktycznie do śmierci) regionalnych struktur partii, wiceprzewodniczącym całego ugrupowania (lata 2006-2010) i szefem klubu parlamentarnego (2010-2011).

Wszystko to w czasie rozkwitu PO, a potem w czasie, gdy Platforma była największą siłą polityczną w Polsce. Wszystko to również pomimo wielu cech, które nie dawały przepustki na polityczne salony. Tomczykiewicz nie był dobrym mówcą, zarzucano mu brak charyzmy, nie wypadał dobrze w mediach, w Warszawie kpiono z jego śmiesznego śląskiego akcentu. Przez prawie dekadę był jednak bardzo wpływową postacią Platformy, bo – jak o nim mówiono – potrafił ciężko pracować i jak mało kto opanował reguły zakulisowych działań, których może na zewnątrz nie widać, ale które od zawsze są solą polityki.
W regionie marginalizował konkurencję, która, jego zdaniem, mogła zagrażać jednomyślności partii. Kiedyś walkę o regionalne przywództwo przegrał z Tomczykiewiczem poseł Grzegorz Dolniak. W 2007 roku pozbył się Zygmunta Frankiewicza, jednego z założycieli PO i Janusza Moszyńskiego, wówczas marszałka województwa, gdy ci próbowali zorganizować spotkanie programowe Platformy z udziałem Jana Rokity, Pawła Śpiewaka, Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego, wówczas otwartych krytyków Donalda Tuska. Tomczykiewicz rozwiązał gliwickie struktury partii - mówił później, że zaufanie do Frankiewicza i Moszyńskiego zostało nadwyrężone i „nie było gwarancji, że obaj będą dalej pracować na rzecz PO”. Efekt takich działań widać było choćby podczas kolejnych wyborów na szefa regionu: w latach 2010, czy 2013 Tomczykiewicz nie tylko uzyskiwał w nich niemal 100-procentowe poparcie – w głosowaniu bywał jedynym kandydatem na to stanowisko.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Tomasz Tomczykiewicz nie żyje. Szef śląskiej Platformy Obywatelskiej i poseł PO zmarł w wieku 54 lat

Podobno funkcję przewodniczącego klubu parlamentarnego, jedną z kluczowych w partii, zaoferował mu sam Tusk, podczas wspólnego oglądania mistrzostw świata w piłce nożnej. Mówiło się, że ówczesny premier i lider całej PO docenia nie tylko lojalność Tomczykiewicza. W wewnętrznej rywalizacji ze swoją konkurencją, obaj stosowali podobne metody, w dodatku z dużą skutecznością. Wystarczy wspomnieć, w jaki sposób Tusk swego czasu pozbywał się lub marginalizował swoich rywali – od Olechowskiego i Płażyńskiego po Schetynę. Były też efekty uboczne takiej polityki w kraju i regionie – choćby brak wyrazistych osobowości, które wyciągnęłyby Platformę z coraz głębszego kryzysu ostatnich lat.

W przypadku Tomczykiewicza, o wewnątrzpartyjnych triumfach, wydawało się, że kolejnym krokiem powinna być posada ministerialna. W 2011 roku został jednak nie ministrem, a tylko jego zastępcą – w resorcie gospodarki. Gdy zaczęły się problemy w górnictwie, winą za bierność, a nawet nieudolność rządu, szczególnie na Śląsku, nie obarczano PSL, a właśnie Tomczykiewicza. Jego wpływy w partii zaczęły maleć. Polityk jeszcze przed końcem kadencji został odwołany z ministerialnego stanowiska. W tegorocznych wyborach stracił jedynkę na katowickiej liście PO. Dostał się do Sejmu, ale zdobył tylko niewiele ponad 10 tys. głosów.

Od lat walczył z ciężką chorobą nerek, na którą w wieku 38 lat zmarł jego ojciec. Nie mówił o niej publicznie – jego znajomi wielokrotnie podkreślali, że nigdy nie skarżył się na swoje dolegliwości i starał się, by nie wpływały one na jego pracę. Kilka lat temu wrócił do niej po przeszczepie nerki. Choroba w końcu okazała się silniejsza. Tomczykiewicz zmarł w sobotę w nocy. Zostawił żonę i dwójkę dorosłych dzieci. W tym roku został dziadkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!