Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomczykiewicz: RAŚ zrobił wiele dobrego. Gorzelik reprezentuje stowarzyszenie, nie partię [WYWIAD]

Aldona Minorczyk-Cichy
RAŚ zrobił wiele dobrego dla rozbudzenia śląskiej świadomości - mówi Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki i szef śląskiej Platformy Obywatelskiej. Rozmawiała z nim Aldona Minorczyk-Cichy

Która partia w Śląskiem w 2014 roku wygra wybory samorządowe, a która zbierze najwięcej mandatów w wyborach parlamentarnych?
Platforma Obywatelska.

Jest pan tego pewien?
Tak, ale to oczywiście zależy od wyborców. My będziemy robić wszystko, aby tak się stało, choć w dobie kryzysu nie będzie to łatwe.

Jak przekonacie wyborców? Jeden z ukraińskich polityków zbadał, że u nich, na Wschodzie, spełniana jest mniej więcej co trzecia obietnica wyborcza. Śląska PO ma podobne statystyki. Metropolia, wstyd przypominać. Rozumiem, brak woli politycznej.
Skądże, wola polityczna z naszej strony jest nieustająco. Ustawę mamy gotową.

ZOBACZ TAKŻE:
Tomczykiewicz: Przyszłość kopalń nie może być ukrywana przed załogami

Co z tego, kiedy zablokował ją wam minister Boni? Chce rozwiązań dla całego kraju, a nie tylko naszego województwa.
Wierzę, że znajdziemy właściwy moment, w którym zaświeci słońce dla tej ustawy. My o niej cały czas dyskutujemy. To nie jest dla nas zakończona sprawa. Przekonujemy do tych pomysłów naszych kolegów spoza Śląskiego, ale też oponentów tu w regionie. Przecież wszystkie liczące się u nas partie polityczne deklarują poparcie dla tej ustawy, ale kiedy przychodzi do konkretnych decyzji, udzielenia poparcia, to słyszymy: "Tak, ale nie w tym kształcie". Tak naprawdę chcą, aby ustawa była atrapą, a wszystko pozostało bez zmian. Tymczasem działania nie mogą być pozorne przy tworzeniu aglomeracji.

Ma pan w parlamencie kilkadziesiąt szabli, a mimo to nie daliście rady nawet z uznaniem śląskiej godki za język regionalny. Co się dzieje?
To nie są szable regionalne, tylko Platformy Obywatelskiej. Oczywiście, pamiętamy, skąd pochodzimy, gdzie są nasi wyborcy, ale realizujemy program wspólny dla całego kraju. Aby w Sejmie przeprowadzić ustawę, trzeba zdobyć 231 głosów. Ustawa jest złożona. A klimat dla niej nie jest najlepszy. Obawy wyrażane przez prezesa Kaczyńskiego o ukrytej opcji niemieckiej - to lęki, a wręcz obsesje, które w parlamencie, szczególnie na prawicy, są silnie obecne. Z tym musimy się li-czyć. To trudna ustawa, niezrozumiała dla pozostałych parlamentarzystów czy mieszkańców innych regionów. Będziemy przez lata starać się, aby przeforsować sprawę języka regionalnego. Jestem przekonany, że wcześniej czy później to się uda. Kropla drąży skałę.

Póki co reputację partii podkopał list do premiera Tuska Doroty Połedniok, radnej z Siemianowic. Jak się pan odniesie do jej zarzutów? Kolesiostwo, brak wizji. Tak jest w Platformie?
Ten list odnosił się do PO w Siemianowicach. Przeczytałem go uważnie i sprawdziłem fakty w nim zawarte. Nepotyzm, o którym radna pisała, nie odnosił się do członków Platformy. Nasi tamtejsi radni mają niezależne zawody, nie potrzebują żadnych urzędniczych posad dla siebie i swoich rodzin. No i jak się okazało, w tej sytuacji sprawdza się stare polskie przysłowie: najciemniej jest pod latarnią. Najwięcej z "przywilejów" i pomocy przyjaciół korzystała sama pani Połedniok.

Czy radna jednak nie ma trochę racji, że w Platformie źle się dzieje? Klęska w Bytomiu, potem w Rybniku. Nie przygotowaliście się do wyborów uzupełniających w Rybniku, nie doceniliście przeciwnika, czy po prostu odpuściliście?
Proszę zwrócić uwagę, że rzeczywistość medialna znacznie różni się od tej realnej, prawdziwej. Wybory uzupełniające
w regionie odbyły się pięć razy, i to w czasie znacznie bardziej sprzyjającym PO. A wygraliśmy tylko raz, w 2004 r. Wszystkie pozostałe przegrywaliśmy. Przy niskiej frekwencji, która bardzo często towarzyszy wyborom uzupełniającym, głosy zdobywają kandydaci partii radykalnych, np. mających oparcie w środowisku Radia Maryja. Tak się działo w Bielsku, w innych miastach regionu, ale i kraju. Przegrana boli, ale przypisywanie temu większego znaczenia nie ma sensu, choć dobrze "sprzedaje" się w mediach. Warto podkreślić, że ostatnio w Żaganiu, w województwie lubuskim, burmistrzem został kandydat popierany przez PO. W Rybniku wystawiliśmy dobrego kandydata, wieloletniego samorządowca. Powszechnym oczekiwaniem jest, aby to właśnie samorządowcy zasiadali w Senacie. Tymczasem jego kontrkandydatem był "stary" parlamentarzysta PiS. To tak naprawdę był fałszywy wybór, bo Piecha tylko zmienił miejsce siedzenia w parlamencie: z Sejmu na Senat. Chciałbym się dowiedzieć, co mu obiecano. W parlamencie posłowie PiS mówią, że wybiera się do Brukseli. To taki polityczny handel, dał nazwisko w zamian za mandat europosła.

Mocno dostało się panu od premiera Tuska za Rybnik, radną Połedniok? Czy też nie było takiej rozmowy?
Rozmowa była. Jednak świadomość, że w wyborach uzupełniających nie byliśmy zwycięzcami nigdy, albo bardzo rzadko - powoduje realną ocenę.

Mieszkańcy regionu Platformę i jej rządy widzą przez pryzmat Kolei Śląskich, niekończące się prace na Stadionie Śląskim, awanturę o Muzeum Śląskie, autostradę A1. Nazbierało się tego. Dlaczego?
To nie jest prawda. To kładzie cień na działanie sejmiku województwa, w którym oczywiście mamy największą odpowiedzialność. W dobie spowolnienia gospodarczego warunki rozwoju naszego regionu, ale także całej polskiej gospodarki, pogorszyły się. Ale mimo skutków światowego kryzysu gospodarczego nasze PKB wzrosło od 2008 roku o 18 proc. To imponujący wynik jak na warunki europejskie i powinniśmy być z niego dumni. Spójrzmy, jak od wygranych przez PO wyborów nasz Śląsk się zmienił na lepsze, ile powstało nowych dróg, imponujących budowli. Jak zmienia się też kolej. Powstają nowe dworce, modernizowane są tory, po których jeździ nowy tabor. A inwestycje, które pani wymieniła, będą ukończone w tej kadencji.

Dlaczego nie udało się z Kolejami Śląskimi?
Dzisiaj wiemy, że zawinił zbytni optymizm. Formułowanie nierealnych rozkładów jazdy, nieliczenie się z kosztami, to oczywiście skutkuje dużym rozczarowaniem pasażerów.

Ale też niekoniecznie rozważna obsada stanowisk w zarządzie i radzie nadzorczej kolei?
Uważam, że to właśnie poskutkowało późniejszymi kłopotami. Te osoby nie były związane z Platformą. Ale ich pracę nadzorował marszałek i poniósł za to surowe konsekwencje - stracił stanowisko. To nie dzieje się w polityce zbyt często.

Czy dzisiaj jest pan już pewien, że Koleje Śląskie są właściwie nadzorowane?
Liczba przewozów została ustalona bez rachunku ekonomicznego. Jestem przekonany, że nowy zarząd spółki uporządkuje tę sytuację. Teraz musi dostosować portfel przewozów do potrzeb pasażerów oraz rzeczywistych możliwości samorządu wojewódzkiego, który przecież do przewozów dopłaca ogromne pieniądze. Samorząd województwa na przewozy pasażerskie w 2012 roku wydał 150 mln zł! Skutki decyzji poprzedników będziemy musieli jeszcze przez pewien czas znosić, co niestety, po części odczują pasażerowie. Ale zaczynamy jeździć coraz bardziej nowoczesnymi pociągami.

Ufa pan marszałkowi Mirosławowi Sekule?
Tak. Nie było łatwo znaleźć osobę, która jednocześnie cieszy się autorytetem, żelazną ręką poprowadzi województwo i dopilnuje kosztów. Ślązacy znani są z gospodarności. Źle by się stało, gdyby cała Polska zapamiętała nam właśnie ten nieszczęsny przykład kolei. Jestem przekonany, że marszałek Sekuła wykorzysta swoje bogate doświadczenie zdobyte m.in. w Ministerstwie Finansów i dobrze poprowadzi finanse naszego województwa. Liczę, że zakończy także ogromne inwestycje, aby Ślązacy mogli z nich w pełni korzystać i żeby przyniosły Śląskowi dumę i chlubę.

Stadion Śląski?
Tak, bo choć jego budowa znacznie się opóźniła z powodu błędów, to wierzę, że niebawem będzie centrum sportowym Śląska. Ponadto mam na myśli także Muzeum Śląskie, siedzibę NOSPR-u, czy salę kongresową. To będą piękne miejsca.

Ta ciągnąca się latami przebudowa stadionu nie zapisuje się Platformie na plus.
Przyjmujemy krytykę z pokorą, może nie do końca w pełni zasłużenie. Bo proszę zwrócić uwagę, że modernizacją stadionu zajmowały się profesjonalne, wybrane w przetargach firmy. To specjaliści popełnili błędy. Pamiętajmy też, że stadion tak naprawdę przebudowywany jest od prawie 20 lat. Nie sprawdziły się poprzednie ekipy rządzące: zarówno PiS, jak i SLD. A my, którzy rządzimy szósty rok, niebawem skutecznie ukończymy tę inwestycję. Jestem przekonany, że marszałek Sekuła dokończy budowę i będziemy świadkami wspaniałych wydarzeń sportowych na Stadionie Śląskim.

Zerwanie koalicji z RAŚ w sejmiku też nie przysporzy wam wyborców. Kazimierz Kutz użył takiego sformułowania "PO oszukała ślązakowców".
Kutz to człowiek, który jest ikoną Śląska, używa mocnego języka, ale jego bieżące obserwacje są mocno chybione. Niestety, patrzy on na Śląsk siedząc w wygodnym fotelu w Warszawie i dlatego pewnie jego komentarze są mocno odrealnione od codziennego życia Ślązaków. Przecież wszyscy pamiętamy, że marszałek Gorzelik wystąpił z koalicji i zrezygnował z bycia wicemarszałkiem zupełnie niespodziewanie. To się w polityce zdarza. Cały czas żałuję, że tak się stało. Uważam, że ta koalicja w przyszłości może jeszcze dla Śląska wiele dobrego zrobić.

Nie wyklucza pan nawiązania jej po wyborach samorządowych w przyszłym roku?
Nie wykluczam żadnego scenariusza, ale uważam, że RAŚ zrobił wiele dobrego dla pobudzenia śląskiej świadomości. Dlatego wspólne działanie przyniosłoby naszemu regionowi wiele korzyści. Niestety, politycy RAŚ popełnili także wiele błędów, m.in. ten ostatni. To osobiste ambicje członków zarządu spowodowały rozpad koalicji, a nie dobro regionu. To był błąd, którego Ślązacy nie rozumieją. Gorzelik nie ma dużego doświadczenia politycznego. Reprezentuje stowarzyszenie, nie partię. Tymczasem szczególnie w koalicji trzeba więcej rozmawiać, ale także słuchać, iść na kompromis, a czasami pochylić głowę i przyznać rację komuś innemu. Upór nikomu nie służy.

Co to za dziwna rywalizacja na konwencje z PiS? Ten sam dzień, to samo województwo? To próba podebrania zainteresowania mediów, nawiązania walki przedwyborczej?
Ostateczna decyzja zapadła. Konwencja odbędzie się na Śląsku. Rywalizacja pomiędzy PO i PiS trwa, jednak zbieżność dat to trochę rola przypadku. Kalendarz platformiany jest przyspieszany. Już kilka miesięcy temu rozważaliśmy dwa terminy: czerwcowy i wrześniowy. Zbieżność terminów kongresów PO i PiS nie jest zła. Dobrze usłyszeć w jednym czasie, co mają do powiedzenia dwie największ partie w kraju, móc porównać oferty, dokonania.

Konwencja PO nie odbędzie się jednak w sali Sejmu Śląskiego, o którą tak zabiegał PiS?
Nie. Przede wszystkim dlatego, że byśmy się tam po prostu nie pomieścili.

Przejdźmy do spraw gospodarczych. Kontrowersje wywołała pana wypowiedź na temat ewentualnej likwidacji nierentownych kopalń. Spółki węglowe zaprzeczają takim planom.
Ten proces jest tak naprawdę ciągły. Wielokrotnie wypowiadałem się na ten temat. Może teraz jest jakiś szczególny czas na to, żeby temu nadać rangę. W 2005 r. likwidowano bliską mi kopalnię Czeczott. Ten proces trwał i też były spory, czy kopalnia jest w stanie jeszcze fedrować z dodatnim wynikiem ekonomicznym. Decyzje zapadły takie, a nie inne.

Ale dzisiaj nie zamykamy żadnych innych kopalń poza tymi, którym kończą się złoża.
No, ale te trzeba zamknąć.

Zgodnie z harmonogramem przygotowywanym przez spółki. Tego nie negujemy.
Kopanie węgla musi mieć sens ekonomiczny. Spółki węglowe przygotowują programy naprawcze, co pokazuje, że bynajmniej nie jest różowo w tym sektorze. Jeśli chcemy, aby polskie elektrownie spalały polski węgiel, to musimy być atrakcyjni cenowo. I to jest oczywiście możliwe, tylko trzeba podejmować racjonalne, może nie zawsze popularne, decyzje ekonomiczne. One oczywiście czasami będą trudne, związane z przemieszczaniem załóg górniczych do innych kopalń.

To się dzieje. Opracowywane są np. warianty restrukturyzacji kopalni Brzeszcze. Redukcja załogi niemal o połowę. Wczoraj był tam protest.
No tak, ale warianty restrukturyzacji nie zostały jeszcze ogłoszone.

Ale nieoficjalnie i owszem.
To nie najlepiej świadczy o tych, którzy to zrobili. Wycieki informacji i rozbudzanie emocji ponad miarę jest szkodliwe dla branży. Udawanie, że problem nie istnieje, jest niebezpieczne. Spółki węglowe, związki zawodowe muszą wspólnie usiąść do stołu i rozmawiać, aby zmiany były z poszanowaniem dobra górników. Nie ma problemu z zatrudnieniem w kopalniach. Każdy górnik znajdzie zatrudnienie, ale trzeba się liczyć ze zmianą kopalni. To są rzeczy, które trzeba załogom tłumaczyć, a nie je straszyć i buntować. Ekonomia jest nieubłagana, jej nie da się oszukać.

Obniżki cen energii to realne? Jakieś 2 lata temu mówił pan, że należy się spodziewać sporych podwyżek.
Chyba z kimś mnie pani pomyliła. O podwyżkach nie mówiłem. Choć takie informacje rzeczywiście się publicznie pojawiały. Wiązano je m.in. z pakietem klimatycznym. Energia staniała już dla odbiorców przemysłowych, to skutek liberalizacji branży energetycznej oraz spowolnienia gospodarczego. Dzisiaj wiemy też, że trzech z czterech największych sprzedawców prądu zapowiedziało obniżki cen dla klientów indywidualnych. Dostawcę energii możemy także dowolnie zmieniać. Ten proces liberalizacji pogłębi się jeszcze bardziej, kiedy wprowadzimy pakiet ustaw energetycznych, który jest w przededniu drugiego czytania w Sejmie. Wszyscy dzisiaj poszukujemy oszczędności. Stosujemy nowe technologie, a to powoduje, że energia jest coraz tańsza. Niedługo Polacy odczują to w portfelach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!