Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polubić muchy plujki? A tak! Ich larwy będą ratować nam życie

Agata Pustułka
Larwy ratują chorych, na przykład przed amputacjami nóg
Larwy ratują chorych, na przykład przed amputacjami nóg Marzena Bugała
Proszę opatrunek z larw! No właśnie kiedy będziemy mogli o to zapytać w polskiej aptece? Dr Zbigniew Szczepanowski ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego obronił pracę doktorską na temat larwoterapii, dokumentując aż 100 przypadków leczenia swoich pacjentów larwami muchy plujki Lucilia Sericata. Zwykle były to przewlekłe rany kończyn: owrzodzenia poududzi oraz stopy cukrzycowe. M.in. dzięki opatrunkom z larw, które precyzyjnie oczyszczają rany, udało mu się uratować aż jedną trzecią zakwalifikowanych do amputacji kończyn.

- Na początku koledzy patrzyli na moje zainteresowania z przymrużeniem oka, ale szybko się przekonali, że ta stara, naturalna metoda jest dla wielu pacjentów dobrodziejstwem - wyjaśnia dr Szczepanowski. W swojej pracy zbadał m.in. zależność między ilości ą użytych na 1 cm kw. larw a poziomem bólu pacjenta. Okazało się, że optymalnie najlepiej na centymetr wpuścić pięć larw. Wtedy chory nie odczuwa dużych dolegliwości bólowych.

Osoby o słabych nerwach mogą nie wytrzymać widoku larw w ranie, ale gdy widzi się efekt ich działania obrzydzenie przechodzi.

Gdy wkraczają do akcji są malutkie - mierzą zaledwie 2 milimetry, ale już po trzech, czterech dniach ciężkiej pracy, rosną i trzeba je wymienić. Zwłaszcza, że zrobiły swoje tj. usunęły z trudno gojącej się rany martwą tkankę, wniknęły tam, gdzie nie dojdzie skalpel chirurga.

- Oczywiście właśnie jako chirurg wiem, że najlepiej ranę oczyścić mechanicznie, ale są sytuacje, gdy moje działania mogą nie być tak skutecznie. - mówi dr Krzysztof Buda ze Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Bytomiu. Już w ośmiu przypadkach zaproponował pacjentom larwoterapię.

- Były to tzw. stopy cukrzycowe oraz rany po oparzeniach - dodaje dr Buda. - Na początku trochę się bałem, że larwy uciekną, ale gdzie tam: miały tam ciepło, wilgotno i miały co jeść - uśmiecha się lekarz i dodaje: - Moi pacjenci byli bardzo dobrze nastawieni do tego sposobu leczenia. Jeden nawet wolał larwy od chirurgicznego usunięcia zmian - wyjaśnia dr Buda.

Współczesna medycyna coraz częściej sięga po stare metody leczenia. "Chirurgiczne" umiejętności larw poznali Majowie. Do łask na sale szpitale wracają też pijawki. Lekarze ze Szpitala Akademickiego we Wrocławiu w pierwszej fazie leczenia zastosowali pijawki u pacjenta, któremu potem w Gliwicach chirurdzy przeszczepili twarz! Wykorzystano przeciwskrzepowe właściwości pijawek oraz ich zdolność do oczyszczania ran. Larwy w tym wypadku są jednak skuteczniejsze.

- To nekrofagi, czyli organizmy odżywiające się tylko tkanką martwą, bez naruszenia żywych komórek. Wiele szczepów bakterii jest odpornych na farmaceutyki, a ginie pod wpływem działania substancji wydzielanych przez larwy. Substancje te zabijają nie tylko bakterie, ale również wirusy, grzyby, a także trawią zewnętrznie obumarłą tkankę, którą po strawieniu ponownie wchłaniają i w ten sposób usuwają ją, nie naruszając przy tym zdrowej żywej tkanki. Larwy te w żaden sposób nie oddziałują mechanicznie na ranę - mówi inż. Damian Zimoń z Kędzierzyna Koźla, właściciel firmy, która jako jedyna w Polsce produkuje larwy do celów medycznych. Wytwarzanie larw odbywa się w supersterylnych warunkach.

W Stanach Zjednoczonych, czy w Niemczech opatrunki z larw można dostać na receptę. Zwolennikom larwoterapii nie było łatwo się przebić przez działanie farmaceutycznego lobby, ale skuteczność metody wybiła przeciwnikom wszystkie argumenty z rąk, w czym swoje wielkie zasługi ma amerykański guru larwoterapii dr Ronald Sherman.

CZYTAJ TAKŻE:
PRZESZCZEP TWARZY W GLIWICACH. NA CZYM TO POLEGA [INFOGRAFIKA]

W Polsce tego leczenia NFZ nie refunduje. Pacjent płaci z własnej kieszeni, a koszt całej kuracji, w skład której oprócz larw wchodzą także, w późniejszym etapie, tradycyjne leki zamyka się w kwocie ok. 1 tys. zł. - Za 200 larw płacę 100 zł. Średnio jednorazowo używam ok. 150 larw, a aplikację trzeba powtarzać - dodaje dr Szczepanowski.

Larwoterapia jest jedną z najskuteczniejszych metod w leczeniu zespołu stopy cukrzycowej, który niestety zbyt często rozwija się u Polaków chorych na cukrzycę, choć w wielu krajach Europy Zachodniej został praktycznie całkowicie wyeliminowany, dzięki lepszej profilaktyce i diagnostyce. To jedna z najtrudniej uleczalnych chorób, a niestety terapia bardzo często kończy się amputacją. Warto dodać, że województwo śląskie z ponad tysiącem amputacji kończyn dolnych (1200 w 2012 roku) zajmuje w Polsce pierwsze niechlubne miejsce. W liczniejszym województwie mazowieckim, amputacji było o 400 mniej).

Tak duża liczna to nie tylko efekt dokładniejszej statystyki, ale też zaniedbań, utrudnionej dostępności do leczenia. - Leczenie larwami często skutkuje uratowaniem nogi przed amputacją, ale jeżeli nawet jest ona konieczna to często wykonuje się ją do wysokości kolana, albo samej stopy - dodaje dr Szczepanowski.



*Operacja przeszczepu twarzy: Poznaj pacjenta i autorów sukcesu [ZDJĘCIA + OPINIE + KOMENTARZE]
*MISS ŚLĄSKA I ZAGŁĘBIA 2013: TEGO NIE ZOBACZYCIE W TELEWIZJI
*Maluch z Allegro: Fabrycznie nowy Fiat 126 z 1979 r. i wielki skandal
*Dni Miast 2013 [PROGRAM IMPREZ]: Chorzów, Będzin, Ruda, Sosnowiec, Wodzisław i inne!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!