Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek w Tychach: Malutkie dzieci zginęły na pasach. Kierowca wyraził spóźniony żal...

Jolanta Pierończyk, Patryk Drabek
Znicz w miejscu tragedii przyszli także zapalić Agnieszka i Łukasz Banasiowie
Znicz w miejscu tragedii przyszli także zapalić Agnieszka i Łukasz Banasiowie Jolanta Pierończyk/Dziennik Zachodni
Śmiertelny wypadek w Tychach: Na tyskiej ul. Towarowej zginęła 4-latka i jej roczny brat. Ich mama nie została ranna. Jest w szoku.

Śmiertelny wypadek w Tychach:

Jak ta kobieta będzie teraz żyć? Dwoje małych dzieci na jej oczach rozjechał jakiś szaleniec! Taka tragedia! To nie do pojęcia! - powiedziała nam wczoraj jedna z mieszkanek Tychów.

Trzeźwy, oślepiony?

Do wypadku doszło w Tychach w czwartek, o godzinie 19.09, na ulicy Towarowej. Matka z dwójką dzieci właśnie wchodziła na oznakowane przejście dla pieszych. Jeden samochód zatrzymał się na lewym pasie przed „zebrą”, ale prawym pasem nadjechało inne auto (renault megane) i wpadło na pchany przez kobietę wózek dziecięcy. Na miejscu zginął roczny chłopczyk i jego 4-letnia siostra, idąca obok. Ich 25-letnia mama ocalała.

Renault megane prowadził 64-letni mieszkaniec Mikołowa. Był trzeźwy. Pobrano od niego krew do dokładniejszych badań na zawartość alkoholu i innych środków odurzających. Mówił potem policji, że nie widział nikogo na pasach, bo oślepiły go reflektory samochodu jadącego za nim. Ma 20-letni staż za kierownicą. Jeszcze wczoraj policjanci szukali osób, które były świadkami zdarzenia (tel. 032 32 56 200).

Strach przechodzić

Ulica Towarowa w Tychach. Piątkowe południe. Dokładnie 17 godzin po tragicznym wypadku. Przed tym samym przejściem dla pieszych zatrzymuje się auto, żeby przepuścić pieszego. Młody mężczyzna wchodzi na jezdnię. Pisk opon. Na drugim pasie gwałtownie hamuje drugie auto.

- Sama pani widzi. Zdecydowanie przydałaby się tu sygnalizacja świetlna, żeby zatrzymać ten ruch, kiedy się przechodzi - mówi Artur Ochman, który na naszych oczach mógł zostać potrącony na drugim pasie. - Najgorzej jest tu rano, o zmierzchu czy we mgle. Po prostu za mało tu świateł. Sytuację pogarsza to wzgórze, które zasłania widok na tę część drogi.

TRAGICZNY WYPADEK W TYCHACH WIDEO

- No przerażające! Na punkcie dzieci jestem szczególnie wrażliwa. Sama mam trzyipół- roczną wnuczkę i wiem, co można czuć, gdy się straci taką pociechę. To przejście jest rzeczywiście bardzo trudne. Sama kiedyś z trudem uszłam tu z życiem, kiedy jeden kierowca się zatrzymał, a drugim pasem pędziła kobieta i ani myślała się stanąć. Odtąd wiem, jak tutaj trzeba uważać i jak patrzeć, czy drugi kierowca ma zamiar się zatrzymać - mówi Stanisława Żółtowska.

- Trudno przedostać się w tym miejscu na drugą stronę. Samochody rzadko się zatrzymują. Trzeba się mocno natrudzić, żeby przebyć to przejście. A jak już jeden się zatrzyma, to drugi jedzie. Jeden mnie przepuszcza i nawet pogania, żebym przechodziła, a drugi pędzi. Tu po winny być światła, choć niektórzy boją się tych świateł, bo wtedy korki mogą być aż do Auchanu. Ale niech tam! Byle tylko do takich tragedii nie dochodziło. A tu takie malutkie dzieci! Taki dramat! - mówi Sławomira Palian.

- 30 sierpnia zeszłego roku o 15.10 w tym miejscu zginął mój syn, kiedy wracał z pracy. Fakt, że jechał rowerem, ale powolutku, razem z pieszymi.Mam na to zeznania świadków. Było tak, że dwa auta się zatrzymały, a z drugiej strony jechał taki 20-latek, bardzo szybko, jak mówią świadkowie, a policja i prokuratura nie uwzględniają ich zdania. Sprawa tkwi w martwym punkcie. A prokurator mi powiedział, że ten który zabił mojego syna został ukarany kilkusetzłotowym mandatem. To jakaś paranoja - mówi Jacek Szczesiek. - Została mi po nim 10-letnia wnuczka.

Od roku, jak mówi pan Szczesiek, nic się w tym miejscu nie zmieniło. Światel jak nie było, tak nie ma.

A urzędnicy myślą...

Urząd Miasta twierdzi, że problem widzi i nie jest tak, że nie reaguje.

- Ulica, na której doszło do wypadku jest jedną z bardziej ruchliwych ulic w naszym mieście - mówi Ewa Grudniok, rzeczniczka Urzędu Miasta w Tychach. - Na tym przejściu dochodziło do kolizji, więc w 2013 r. wykonaliśmy tzw. aktywne przejście dla pieszych. Tarcza przejścia została doświetlona przez specjalnie zamontowany reflektor, a na wysięgniku zamontowano podświetlany kaseton z symbolem przejścia dla pieszych i pulsującym oznakowaniem ostrzegawczym (żółty sygnał migający). Dzięki tym działaniom to przejście stało się znacznie bezpieczniejsze, bo liczba wypadków i kolizji spadła - twierdzi rzeczniczka. Tak było do wczoraj...
W roku 2014 na Towarowej doszło do dwóch wypadków z udziałem pieszych, z których jeden był śmiertelny. W policyjnych statystykach odnotowana jest też śmierć rowerzysty. I były tu trzy kolizje, w tym dwie z udziałem pieszych.
W tym roku do wczoraj w tym miejscu był jeden wypadek, w którym poszkodowani odnieśli niegroźne obrażenia. Przed przejściem dla pieszych doszło do jednej kolizji.

Ewa Grudniok zapewnia, że mimo zmniejszenia liczby wypadków nadal są czynione zabiegi zmierzające do poprawy bezpieczeństwa w tym miejscu. -W listopadzie podjęto decyzję o wykonaniu w tym miejscu tzw. akustycznych pasów, które zostaną zrealizowane na początku roku - mówi. - W planowanym projekcie ITS - (czyli systemie inteligentnego transportu) planujemy jeszcze bardziej doświetlić przejście, wykonać monitoring przejść w mieście oraz zawęzić południową jezdnię ul. Towarowej do dwóch pasów ruchu, tak by skrócić odcinek, jaki pieszy ma do przejścia przez jezdnie.

Na razie w miejscu tragedii przybywa zniczy. Zapalają je nawet os oby nieznające rodziny, w której doszło do takiej tragedii.

- Taka tragedia! Przyszliśmy tu z potrzeby serca. Sami mamy dwójkę małych dzieci, więc rozumiemy ból tej matki, która w taki sposób straciła swoje pociechy. Kupiliśmy ten znicz i przyszliśmy go zapalić - mówią Agnieszka i Łukasz Banasiowie.
Między zniczami pojawiają się zabawki.

Po prostu brakuje słów

- Kiedy dochodzi do takiej tragedii, po prostu nie ma słów. Stracić dziecko, a tu jeszcze dwoje, tak nagle, w jednej chwili, to jest taki szok, taka trauma, że żadne słowa nie są w stanie tu nic zrobić - mówi psycholog Lucyna Michałowska. - Rozmowy z rodzicami, którzy stracili dziecko należą do najtrudniejszych dla psychologa. Przeżyłam to, kiedy pracowałam w Telefonie Zaufania. I przestałam tam pracować, czułam potrzebę zrobienia czegoś, co uwrażliwi kierowców na bezpieczeństwo na drodze. Z Zespołem Szkół nr 1 im. Gustawa Morcinka w Tychach zorganizowałam wtedy Marsz Bezpieczeństwa, który przeszedł ulicą Sikorskiego, na której również w Tychach również czesto do wypadków.

Prokuratura Rejonowa w Tychach wszczęła śledztwo w sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach przeprowadzono sekcje zwłok rocznego chłopczyka i czteroletniej dziewczynki. Kierowcy przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nigdy nie był karany. - Przyznał się do winy, wyraził skruchę i żal. Złożył wyjaśnienia - mówi Agata Słuszniak, prokurator rejonowa w Tych-ach. Wobec mężczyzny zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. Grozi mu do 8 lat więzienia.


*Prezenty pod choinkę 2015 To najciekawsze propozycje
*Najbardziej patologiczne miasta w woj. śląskim RANKING 2015
*Roraty 215: Pytania i odpowiedzi z Małego Gościa Niedzielnego
*Makabryczny wypadek w Mierzęcicach na trasie S1: Zginęła matka i ojciec ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!