Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Jaźwiecki w Argentynie, czyli nasz człowiek na Rajdzie Dakar

Leszek Jaźwiecki
Leszek wyrusza na rajd pełen zapału, chociaż jest świadom, że to wyprawa nie pozbawiona ryzyka
Leszek wyrusza na rajd pełen zapału, chociaż jest świadom, że to wyprawa nie pozbawiona ryzyka Arkadiusz Gola / Dziennik Zachodni
Sylwester w Buenos... Świetnie, ale ja czekam, żeby ryknęły silniki - mówi Leszek Jaźwiecki, dziennikarz DZ, który wyrusza do Argentyny, by relacjonować dla Państwa startujący 2 stycznia legendarny Rajd Dakar

Sylwestra spędzisz w Buenos Aires. Garnitur spakowany?
Akurat garnituru nie zabieram, bo chyba tylko James Bond biega w nim po pustyni (śmiech). Zresztą sylwester sylwestrem, ale ja już czekam, żeby ryknęły silniki.

Powiedzmy wprost: jedziesz relacjonować Rajd Dakar.
Tak. Ze startem w Buenos Aires i metą w Rosario. Najpierw jednak muszę się do Argentyny dostać, a plan podróży wygląda imponująco. Wylot w środę z Katowic do Duesseldorfu, stamtąd przez Madryt do celu. W sumie 21 godzin, czyli niecałą dobę. Z powrotem podobnie, ale przez Frankfurt. Logistykę i cały wyjazd zapewnia mi organizator rajdu, Amaury Sport Organisation.

Widzę, że materiałów o rajdzie masz naprawdę sporo.
Taki wyjazd jest trochę jak egzamin: trzeba się do niego dobrze przygotować, poczytać i pooglądać wszystko, co może się przydać w pracy. Tym bardziej, że będę multimedialny: teksty do gazety, w tym mój codzienny felieton, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Będę też przysyłał korespondencje, zdjęcia i filmiki do internetu (dziennikzachod- ni.pl), no i „ćwierkał” na twitterze (@LeszekJazwiecki).

Będziesz miał okazję się sprawdzić w jeździe po pustyni?
Jeśli byłaby taka szansa, to na pewno z niej skorzystam. Z informacji, jakie dostałem, już jednak widać, że podróżowanie z karawaną wyścigu i tak będzie skomplikowane. Zostaniemy podzieleni na grupy, czasami będą nas przewozić samochodami, a czasami śmigłowcami. Powiem szczerze, że z tym ostatnim środkiem transportu mam związane pewne obawy, ale to chyba tylko taka trema debiutanta.

Rajd Dakar to chyba ostatnia brakująca perła w twojej motoryzacyjnej „Koronie Himalajów”?
Zgadza się. Mam już na swoim koncie obsługi klasycznych rajdów samochodowych, wyścigów Formuły 1, nietypowych wydarzeń firmowanych przez Red Bulla, a także niesamowitej imprezy, jaką był Camel Trophy.

Pamiętam twoje opowieści z tej wyprawy. Widziałem też maczetę...
(śmiech). Tak, to ciekawa historia. Byliśmy wtedy na granicy Belize i Gwatemalii. Pewnego dnia wybraliśmy się do niewielkiego sklepiku w wiosce w dżungli. Będąc w środku, zorientowaliśmy się, że na zewnątrz gromadzi się grupa dość nieciekawych postaci, wyraźnie mających niecne zamiary. Oprócz planowanych pamiątek kupiliśmy więc jeszcze właśnie maczety. I z nimi na ramionach, gdzie mieliśmy też dusze, przemaszerowaliśmy między tubylcami, których zdziwienie było bezcenne.

W Argentynie i Boliwii, gdzie rozgrywany będzie Dakar, spotkasz się też z Adamem Małyszem. Jeden kontakt motoryzacyjny już mieliście.
I to całkiem niedawno, gdy w Pyrzowicach relacjonowałem jego wyścig z... samolotem. Ciekawy i bardzo efektowny pomysł. Adam wtedy wygrał. Porozmawialiśmy wtedy też o Dakarze, ale nie przypuszczałem, że się na nim spotkamy. To dodatkowa frajda - zobaczyć Orła z Wisły w tym rajdzie na żywo.
Życie jest pełne niespodzianek - nie przypuszczałeś też, że Sebastian Vettel będzie wielką gwiazdą Formuły 1.
Na pewno nie wtedy, gdy spotkaliśmy się w Krakowie. To też było nietypowe wydarzenie. Vellet ścigał się z samolotem Edge 540, pilotowanym przez słynnego Hannesa Archa, i z łodzią motorową, prowadzoną przez Bartłomieja Marszałka, syna Waldemara. Start i meta były na moście Dębnickim. Po wyścigu Vettel, który był kierowcą testowym w stajni Roberta Kubicy, stał oparty o bolid i nieśmiało przyglądał się wywiadom, jakich udzielali jego sławniejsi koledzy. Podszedłem, zamieniliśmy kilka słów, a potem jego talent eksplodował. Nie wiem, czy miało to coś wspólnego ze mną... Oczywiście żartuję.

Wracając do Dakaru. W tej edycji padnie kilka rekordów...
Jeszcze nigdy kierowcy nie ścigali się tak wysoko. Wiążą się z tym niestety także zagrożenia zdrowotne. Wiem, że Rafał Sonik przygotowywał się do tego startu śpiąc w namiotach tlenowych. Ja nie miałem takich możliwości, ale zaliczyłem kilka wizyt u lekarzy, którzy udzielili mi rad, jak postępować przy tak rozrzedzonym powietrzu, z jakim będziemy tam mieli do czynienia.

Zrobiło się dość poważnie.
Niestety, jednak Rajd Dakar to nie tylko przygoda i efektowne zdjęcia, ale także naprawdę duże ryzyko. Współczesne technologie pozwalają je zmniejszyć, ale nigdy nie da się zapewnić bezpieczeństwa w stu procentach. Na wszelki wypadek każdy kierowca ma specjalny czerwony przycisk, dzięki któremu w każdej chwili może zostać z trasy ewakuowany. Jego użycie oznacza jednak zakończenie udziału w wyścigu.

Też będziesz miał taki przycisk?
Już go mam, nigdzie bez niego się nie ruszam (śmiech).

Na koniec pytanie typowo sportowe: kto jest twoim faworytem do zwycięstwa w Dakarze?
Oczywiście będę trzymał kciuki przede wszystkim za naszych kierowców i pilotów. Marzę o tym, by właśnie któregoś z nich zobaczyć na mecie z butelką szampana dla zwycięzcy. Jednak dla każdej załogi dotarcie do mety już będzie wielkim sukcesem.

Rozmawiał: Rafał Musioł


*Sylwester w Katowicach 2015 z Polsatem PROGRAM + ZDJĘCIA + WIDEO
*Najlepsze życzenia noworoczne 2016 KRÓTKIE SMS I ZABAWNE
*Rolnik szuka żony ODCINEK ŚWIĄTECZNY 26 GRUDNIA
*Quiz o Gwiezdnych wojnach: Sprawdź, czy znasz i zdasz i pochwal się wynikiem
*Najpiękniejszy mural 3D w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA Poznaj historię

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!