- Jeszcze niedawno zatrudnienie w Bitronie było powodem do dumy. Po zmianie prezesa traktowani jesteśmy przedmiotowo, jak zło konieczne - mówi szefowa zakładowej Solidarności Izabela Będkowska i dodaje, że koncern wykorzystując kryzys jako pretekst redukuje załogę wprowadzając na teren zakładu firmy zewnętrzne. Pracownicy tymczasem wysyłani są już od listopada zeszłego roku na przymusowe urlopy bezpłatne i wypoczynkowe. Kto się sprzeciwi, ma jak w banku wypowiedzenie.
Z prospektu firmy wynika, że produkowane w Sosnowcu komponenty dla branży motoryzacyjnej eksportowane są prawie w 80 proc. do Włoch. Głównymi odbiorcami są m.in.: Fiat, Toyota, Mercedes, BMW i Renault. Z kolei 42 proc. podzespołów AGD trafia na rynek niemiecki, 32 proc. na włoski, a 21 na polski.
- Ale w prospektach nie mówi się o tym, że na 815 pracowników ponad połowa ma czasowe umowy o pracę. Wypowiedzenie w ich wypadku wynosi zaledwie dwa tygodnie. To pewne bezrobocie - nie kryje oburzenia Będkowska.
Tomasz Figa, dyrektor personalny nie widzi w przedsiębiorstwie ani problemów ani kryzysu. O urlopach bezpłatnych mówi, że zostają udzielone pracownikom na ich wniosek.
- Firma ma prawo, zgodnie z przepisami, przychylić się do takiej prośby, ale nie musi - dodaje. Nic nie wie na temat wymuszania wniosków.
Ale to nie koniec dziwnych praktyk w Bitronie. Od kilku dni prezes firmy z Włoch, urzęduje na środku hali produkcyjnej. Tam kazał wstawić swoje biurko.
- To element zastraszania nas i patrzenia na ręce. Kto wytrzyma taką presję psychiczną ?- pyta jeden z pracowników, ale i na to otrzymaliśmy proste wytłumaczenie. - Prezes prowadzi również działalność operacyjną w firmie i ma prawo stawiać biurko tam gdzie mu wygodnie - mówi przedstawiciel firmy, który jednak nie wyraził zgody na firmowanie swoim nazwiskiem tej wypowiedzi.
Związkowcy mają swoje propozycje zażegnania kryzysu.
- Przedstawiliśmy prezesowi rozwiązanie, w którym zakładamy pracę załogi od poniedziałku do czwartku. Warunkiem zgody było zapewnienie, że Bitron zrezygnuje z usług firm zewnętrznych i zagwarantuje utrzymanie zatrudnienia - mówi Będkowska.
Zdaniem związkowców pracodawca oświadczył, że nie może zagwarantować ani pracy, ani zatrudnienia. Zdecydowanie odrzucił propozycję wycofania się ze współpracy z firmą zewnętrzną. Postulat wypłaty odszkodowań i odpraw, w wysokości trzech miesięcznych wynagrodzeń dla pracowników, którzy sami zrezygnują z pracy też nie przeszedł. Pracodawca obiecał zastanowić się nad jednomiesięczną odprawą. Związkowcy grożą wejściem w spór zbiorowy.
- Nie rozumiem, dlaczego miałoby do takich działań dojść. W ubiegły czwartek podpisaliśmy porozumienie dotyczące dobrowolnych odejść. Wszelkie sprawy konfliktowe rozwiązujemy z partnerami społecznymi w duchu partnerstwa i współpracy - odpowiada dyrektor Figa.
Tymczasem związkowcy twierdzą, że jedyną propozycją prezesa była wypłata pracownikom 25 zł brutto za każdy dzień urlopu bezpłatnego. - To przykład arogancji i kpiny z pracowników - uważa Będkowska.
Na forach internetowych aż kipi od komentarzy. Ci którzy zostali zwolnieni, niejednokrotnie nazywają firmę Bitronau. Inni chwalą sobie warunki pracy i zarobki podważając wiarygodność tych pierwszych.
- Te pozytywne wypowiedzi są sterowane - nie mają wątpliwości związkowcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?