Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dylemat prezydenta, ale nie mój

Marcin Twaróg
Może to zabrzmi zbyt obcesowo, ale mam w... głębokim poważaniu przepychanki rządu z prezydentem na temat reformy oświatowej.

Guzik mnie obchodzi, czy pan prezydent zechce łaskawie złożyć swój szlachetny podpis pod ustawą, a także to, gdzie, w jakiej sile i jak długo zamierzają protestować niezadowoleni rodzice z takiego lub innego rozstrzygnięcia. Kompletnie nie interesuje mnie też to, czy PiS na tym politycznie wygra, czy PO dostanie baty oraz czy zwycięską siłę okaże SLD. I jest mi z tym anielsko przyjemnie.

Moje dobre samopoczucie nie wynika wcale z tego, że nie mam dzieci. Przeciwnie - mam aż trójkę, przy czym dwóch synów za trzy lata właśnie szykować się będzie do pierwszej klasy. Skąd więc mój błogostan? Z głębokiej wiary w rozsądek. Oczywiście nie miłościwie nam panujących. Wierzę bowiem w rozsądek psychologów, którzy stoją na straży bezpieczeństwa naszych dzieci. Mam w tym względzie niewielkie, ale jednak, doświadczenie, które pozwala mi twierdzić, że psycholodzy bardzo ostrożnie podchodzą do kwestii dojrzałości do obowiązku szkolnego.

Dziś obowiązkiem szkolnym objęte są siedmiolatki. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby do pierwszej klasy szły sześciolatki. Formalnie nie ma też żadnej przeszkody, aby śląską tytę, zwaną gdzie indziej rogiem obfitości, poniosły ośmiolatki. Niemożliwe? Ależ oczywiście, że możliwe. Każdy rodzic ma prawo, a nawet moralny obowiązek posłać swoje dziecko do psychologa wtedy, gdy wydaje mu się, że nie poradzi sobie w pierwszej klasie. Sam z tej możliwości skorzystałem, gdy obowiązek szkolny objął mojego najstarszego syna. Przeczuwałem, że może nie dać rady - to właściwie było pewne. Test psychologiczny i obszerny wywiad potwierdziły moje obawy. Syn dostał odroczenie, musiał po prostu dojrzeć. Mam nadzieję, że gdy we wrześniu tego roku pierwszy raz przekroczy próg szkoły, poczuje się w niej dobrze.

To tyle o roli psychologów w odniesieniu do dzieci. Zastanawiam się jednak, czy nie powinni zająć się oni też niektórymi rodzicami. Widok rozhisteryzowanych matek, włóczących swe pociechy przed kamerami telewizyjnymi z dzikim przerażeniem w oczach, każe mi się mocno zastanowić nad potrzebą powszechnej profilaktyki zdrowia psychicznego. I pomyśleć, że to wszystko po to, aby udowodnić, że lepiej w szkole będzie siedmiolatkom a nie sześciolatkom...

A wystarczy przecież posłać dziecko do psychologa i sprawa rozstrzygnie się sama. Jestem pewien, że w ten sposób dołączy do mnie spore grono zadowolonych z życia i uspokojonych rodziców. Plusy takiego stanu są oczywiste. Nie trzeba na przykład zarywać nocy, aby wsłuchiwać się w wiadomości, czy prezydent coś podpisał, czy nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!