Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktion Saybusch, czyli kręcą dokument o wysiedleniach na Żywiecczyźnie

Jakub Marcjasz
Pierwsze zdjęcia zostały zrealizowane na terenie Żywieckiego Parku Etnograficznego w Ślemieniu
Pierwsze zdjęcia zostały zrealizowane na terenie Żywieckiego Parku Etnograficznego w Ślemieniu Przemek Burczak
Film ma przybliżyć jedną z największych akcji wysiedleńczych II wojny światowej. Obraz skierowany do młodych widzów ma opowiadać uniwersalną historię.

Zdjęcia do filmu o Aktion Saybusch rozpoczęły się w Żywieckim Parku Etnograficznym w Ślemieniu.
- „Z domu...” ma być dokumentem bez archiwalnych zdjęć, adresowanym do młodych widzów - mówi o swoim najnowszym projekcie jego autor, Szymon J. Wróbel, który na swoim koncie ma już m.in. film dokumentalny „Jego oczami” opowiadający o ks. Józefie Tischnerze. Najnowsza produkcja to niezależny dokument, który ma przybliżyć jedną z największych akcji wysiedleńczych w historii II wojny światowej.

- Tylko od września 1940 do stycznia 1941 roku w 19 transportach pociągowych wysiedlono do Generalnego Gubernatorstwa ponad 18 tys. mieszkańców Żywiecczyzny. Ich domy zajęli niemieccy osadnicy. Prokuratorzy IPN, którzy w tej sprawie prowadzili śledztwo, uznali, że to była zbrodnia wojenna i zbrodnia przeciwko ludzkości - pisaliśmy w jednym z wydań „Naszej historii” - comiesięcznego dodatku do „Dziennika Zachodniego”.

- Ten film ma być opowieścią o dramacie, jaki przeżyli mieszkańcy Żywiecczyzny, o nadziei, ale przede wszystkim o aktualnych do dnia dzisiejszego synonimach domu, jako miejsca, w którym czujemy się najbezpieczniej. Miejsca, za którym się tęskni, do którego chce się wracać - mówi Szymon. J. Wróbel. I zauważa, że obecnie na świecie ludzie nadal pozbawiani są swoich domów z przyczyny religijnych, politycznych, sami je opuszczają z powodów ekonomicznych, więc w tej historii z 1940 r. można się doszukiwać jakiegoś uniwersalizmu.

- Opuszczenie domu, podróż w nieznane. Dla wysiedleńców to był wielki dramat, jaki mojemu pokoleniu nawet się nie śnił, ale każdy z nich miał nadzieję, że wróci w swoje rodzinne strony - tłumaczy autor dokumentu.

Film zrealizowany będzie bez archiwalnych zdjęć. Ma to być dokument adresowany do młodych odbiorców.
- Uważam, że posługiwanie się archiwaliami to droga na skróty. Będziemy chcieli odtworzyć chwile z tamtych wydarzeń. Zagrać naturą, która przy moim pierwszy filmie okazała się językiem międzynarodowym - mówi autor.

W scenach, które będą nagrywane, wystąpią członkowie jednej z grup rekonstrukcyjnych oraz lokalny teatr działający przy Miejskim Centrum Kultury w Żywcu. Jednym z głównych bohaterów filmu będzie 82-letni Jan Suchoń z Jeleśni, który był świadkiem wydarzeń sprzed ponad 75 lat.

Oprócz Ślemienia zdjęcia do filmu będą realizowane także w Jeleśni, gdzie rozpoczęły się akcje wysiedleńcze, a także w Żywcu.

- Mogę zdradzić, że w napisach końcowych pojawią się przynajmniej dwa znane nazwiska. To będzie ciekawy, dodatkowy walor tego filmu - mówi Szymon J. Wróbel.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, premiera filmu odbędzie się w drugiej połowie tego roku.

- Czy tak się stanie? To będzie zależało od tego czy uda nam się pozyskać pieniądze na dokończenie filmu. Ale wierzę, że tak się stanie i będziemy mogli pokazywać w Polsce dobry film o dramacie mieszkańców Żywiecczyzny. Zwrócimy uwagę na tą sprawę i oddamy hołd wszystkim wysiedlonym z naszych terenów. A poza tym pokażemy uniwersalizm tej historii, o którym mówiłem - zapowiada autor dokumentu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Aktion Saybusch, czyli kręcą dokument o wysiedleniach na Żywiecczyźnie - Dziennik Zachodni