Urbanke: Niemiecką brandy upijemy się, patrząc na polskie ceny i płace

Już trzy lata temu ceny energii w Polsce sięgnęły europejskich szczytów. Powód? Wysokie podatki nałożone na sektor energetyczny. Kiedy u nas podatek sięgał 22 proc., to w Wielkiej Brytanii stanowił zaledwie 5 proc. ceny prądu. Dziś firmy zajmujące się wydobywaniem gazu łupkowego na Wyspach mogą liczyć na ulgowe traktowanie, a u nas się zwijają - jeszcze nic nie wydobyły, a fiskus już wyciąga rękę.

Kolejny powód naszej drożyzny to ogromne apetyty dostawców, którzy momentami domagali się zgody na podniesienie cen aż o 13 - 22 proc. Na szczęście Urząd Regulacji Energetyki uznał, że to niedopuszczalne. Mimo kontroli państwa, ceny energii w Polsce nadal należą jednak do najwyższych w UE. Mniej za energię płacą od nas Francuzi, czy nawet zamożni Szwedzi. Choć w Niemczech ceny energii dla gospodarstw domowych ostatnio podskoczyły - bo politycy pod wpływem ekologicznego lobby nakazali przechodzenie na odnawialne źródła energii, za co teraz płacą konsumenci - to i tak przeciętny Hans może kupić więcej prądu niż Janek.

CZYTAJ KONIECZNIE:
PAWEŁ SMOLORZ, KRZYSZTOF KARWAT, JAN DZIADUL, MARIUSZ URBANKE I INNI [CZYTAJ FELIETONY]

Jeszcze bardziej irytujące są informacje prasowe donoszące, że szybko gonimy Niemców, jeśli chodzi o poziom cen w sklepach. Co prawda badania w tym zakresie przeprowadził Urząd Statystyczny we Wrocławiu - porównując po naszej stronie biedne woj. dolnośląskie, a nie bogate śląskie i po tamtej stronie ubogą Saksonię, a nie opływającą w dostatki Bawarię - ale i tak wnioski są dla nas przygnębiające. Nie dość, że sąsiedzi mają wszystko lepsze, to jeszcze mają trzykrotnie wyższe pensje, za które mogą taniej wiele rzeczy kupić. Rozumiem, że w kraju Oktoberfestu i ponad 6000 gatunków piwa małe jasne musi być tańsze niż u nas (o prawie 17 proc.). Ale dlaczego w naszym kraju, niegdyś mlekiem i miodem płynącym droższe jest właśnie mleko, a nawet masło - produkty, które muszą być w każdym domu i przedszkolu (masło jest u nas aż o 25 proc. droższe). Droższą pijemy nawet wodę - cena naszej mineralnej bez bąbelków jest aż o 70 proc. wyższa niż w Niemczech. Powód? Znów podatki, bo u nas wodę mineralną obłożono 23-proc. VAT-em. Jeżeli chcecie po porównaniu płac i cen elegancko się upić, to też polecam Niemcy - tam brandy jest dwa razy tańsza, a whisky o 50 proc.

Mocne trunki będą nam potrzebne szczególnie po 1 lipca, kiedy to rozpocznie się u nas rewolucja śmieciowa. Od tego dnia gospodarką odpadami zajmą się gminy. Niektóre oceniły, że przeciętnego Kowalskiego można bardziej oskubać przy wywozie odpadów niż przeciętnego Schmidta. Dlatego wielu zamarzą się stawki za odpady takie jak na przykład w Stuttgarcie i Essen, gdzie ich wysokość dla czteroosobowej rodziny wynosi odpowiednio 123 euro (ok. 528 zł) i 130 euro (ok. 559 zł) rocznie. Dla porównania, w stolicy 4-osobowa rodzina mieszkająca w bloku i segregująca śmieci zapłaci 672 zł za rok, a taka sama rodzina mieszkająca w domu jednorodzinnym aż 1068 zł (wg wyliczeń HSM Polska). Powie ktoś - a co tam, przecież w Warszawie zarabiają świetnie. Niestety, u nas w wielu gminach ceny usług komunalnych też są szokujące. Zwłaszcza w stosunku do dochodów ich mieszkańców.

ZGADZASZ SIĘ Z AUTOREM? JESTEŚ PRZECIWNEGO ZDANIA? NAPISZ KOMENTARZ

*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA LIPIEC 2013
*Sławny śląski aktor Jacenty Jędrusik nie żyje [ZOBACZ NAJLEPSZE ROLE]
*Alarmy bombowe w Polsce i na Śląsku. Sprawcy napisali: WYDAJEMY WYROK ŚMIERCI
*Gwałtowne burze na Śląsku. Dramat mieszkańców Pszczyny, Czechowic i Goczałkowic ZDJĘCIA i WIDEO