Niedziela wolna od handlu: TAK czy NIE? Komentują Jeremi Mordasewicz i Alfred Bujara

Dlaczego jest pan tak zdecydowanie przeciwny wolnym niedzielom w handlu?
Ograniczenie handlu w niedziele dałoby odwrotny efekt: zmniejszenie zatrudnienia i wynagrodzeń, spowolnienie wzrostu gospodarczego. Moja żona prowadzi w weekendy zajęcia ze studentami, którzy pracują i mogą uczyć się jedynie w wolne dni. Na szczęście nie ma zakazu pracy w niedziele na uczelniach. Dzięki temu studenci mogą się uczyć i zwiększyć swoją produktywność, moja żona ma pracę i dodatkowe dochody.

Jednak jest różnica między pracownikiem naukowym a pracą przy kasie czy w magazynie.
Osoby zatrudnione w galeriach handlowych zgadzają się pracować w wiele niedziel w roku. Umożliwia to pracującym tak dużo jak ja dokonywanie zakupów w niedziele, a im zapewnia zatrudnienie. Zamknięcie galerii w niedziele spowodowałoby zwolnienie wielu pracowników sklepów, restauracji, ochrony i sprzątania. Zmniejszyłoby się również zatrudnienie u dostawców.

Strona społeczna zwraca uwagę, że niedziela powinna być przeznaczona dla rodziny.
Raz występujemy w roli konsumentów, innym razem pracowników. Ale jesteśmy wolnymi ludźmi i wolę, aby o godzinach otwarcia sklepów, warsztatów, restauracji czy salonów kosmetycznych decydowali konsumenci, a nie politycy.
Z punktu widzenia relacji społecznych, rodzin czy wspólnot wyznaniowych, najlepiej byłoby, gdyby w niedziele nikt z pracowników nie musiał pracować. Czy zgodzimy się jednak na zamknięcie stacji benzynowych, hoteli, restauracji, teatrów, uczelni? Czym bardziej ograniczymy możliwość pracy w niedzielę, tym większe będzie bezrobocie, tym wolniejszy będzie wzrost gospodarki i zamożności społeczeństwa. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy krajem na dorobku, powinniśmy być szczególnie elastyczni i gotowi do pracy.

O wolne niedziele w handlu walczy pan już prawie 30 lat. Pojawiła się wreszcie szansa na sukces.
To prawda. Pierwszy raz postulaty wolnych niedziel przedstawiłem na początku lat 90. Wówczas jednak po dekadzie pustych półek ludzie zachłysnęli się zmianą i chcieli po prostu normalnie kupować. Na dodatek nie istniały żadne uregulowania prawne dotyczące pracy w handlu. Pracownicy discountów w ciągu zmiany pokonywali po niemal 40 kilometrów i dźwigali wiele ton towarów, bo mechanizacja nie była opłacalna ze względu na tanią siłę roboczą. Zatem postulat wolnych niedziel był przez minione dekady dla mnie ważny, ale najpierw trzeba było doprowadzić do powstania przepisów dotyczących m.in. bezpieczeństwa pracy.

Pojawiają się jednak głosy, że wprowadzenie wolnych niedziel będzie skutkować zwolnieniami. Na dodatek ucierpią pracownicy sfery usługowej. Zamknięte galerie handlowe to nieczynne m.in. restauracje i kina.
Absolutnie się nie zgadzam z takim stawianiem sprawy. Przeciwnie, mamy wręcz pewność, że nie tylko zatrudnienie nie spadnie, ale powstaną nowe zawody.

Skąd takie wnioski?
Klienci przed wolną dla handlu niedzielą będą kupować na zapas, tak jak to się dzieje dziś przed świętami. Obroty rosną przed 6 stycznia czy w maju przed Zielonymi Świątkami albo przed 1 listopada.
Kina i kawiarnie mogą działać w niedziele bez przeszkód, to tylko kwestia zatrudnienia przez galerie dodatkowych osób do pilnowania porządku. Tak jest na Węgrzech. To również czas, gdy można organizować np. kiermasze dla drobnych wytwórców i rzemieślników, które będą atrakcyjne dla klientów.
Pracownicy handlu deklarują, że chcą mieć wolne niedziele nawet kosztem dodatkowej płacy. Uważają, że pracując od poniedziałku do soboty, powinni otrzymać wynagrodzenie, które pozwoli im utrzymać rodziny.

*Studniówki 2016 Szalona zabawa maturzystów. Zobaczcie, co się dzieje ZDJĘCIA + WIDEO
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU