Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usuńmy szpetne szyldy: Czas na reklamowy kodeks. Także w naszych miastach

Justyna Przybytek
Mikołaj Suchan
Być może już na początku przyszłego roku w śląskich miastach powstaną kodeksy reklamowe, a gminy w końcu będą mogły opodatkować reklamy w przestrzeni publicznej, a tych najszpetniejszych po prostu zakazać. Prezydent Bronisław Komorowski podpisał i skierował do Sejmu projekt tzw. ustawy krajobrazowej. Zaproponował, aby nowe prawo weszło w życie z początkiem przyszłego roku. Czy tak się jednak stanie? Wszystko zależy od tego, jak prezydencki pomysł przyjmą parlamentarzyści.

Projekt powstał kilka miesięcy temu - pod koniec czerwca zakończyły się jego konsultacje. Projekt zakłada rewolucję, jak ta śmieciowa, totalną, ale w przeciwieństwie do niej, wyczekiwaną. Oczywiście nowe prawo samo nie oczyści naszych miast ze szpetoty, obskurnych reklam i paskudnych szyldów, potrzeba jeszcze dobrej woli samorządowców. A tej od lat brakuje.

Śląskich samorządowców możemy podzielić na tych, którzy problem dostrzegają, ale bez-radnie rozkładają ręce i tych, którzy chaosu reklamowego w przestrzeni publicznej nie zauważają. Niestety, jest zaledwie garstka tych, którzy próbują radzić sobie z reklamową wolną amerykanką. To samorządowcy z Cieszyna, Tarnowskich Gór, Dąbrowy Górniczej. Rewolucjonistów, jak w Krakowie, gdzie wprowadzono Park Kulturowy Stare Miasto, w Gdańsku, gdzie uruchomiono referat estetyzacji, albo Łodzi, gdzie urzędnicy nękają handlowców szpecących Piotrkowską reklamami, jest u nas mało.

Zresztą podejście naszych lokalnych polityków do tematu najlepiej obrazuje wypowiedź prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego, która - choć sprzed kilku miesięcy - nadal tkwi nam w pamięci.

ZOBACZ PREZYDENCKI PROJEKT USTAWY KRAJOBRAZOWEJ

- Rozmawiałem w tej sprawie z plastykiem miejskim. Przedsiębiorcy uważają, że reklama jest dźwignią handlu. W Sosnowcu na głównych ulicach tylko 5-10 procent budynków to własność miejska, reszta to prywatne kamienice - odpowiedział na pytanie naszego dziennikarza, co ma zamiar zrobić z zalewem reklam w swoim mieście.

W przyszłym roku wymówki nie znikną, bo rzecz w świadomości, ale sztandarowa odpowiedź urzędników: "bez odpowiednich przepisów mamy związane ręce" będzie łatwa do skontrowania: jeśli samorząd zechce walczyć z reklamami, będzie miał ku temu niezbędne narzędzia.

- Nie chodzi o to, żeby zabronić reklam, ale o to, aby to, co wydaje się być konieczne, było jak najmniej szpecące i niszczące krajobraz - mówił podczas konferencji prasowej Bronisław Komorowski.

Prezydencki projekt nakłada na samorządy wojewódzkie obowiązek sporządzania audytu krajobrazowego, w którym wyznaczone zostaną miejsca pod względem krajobrazowym w regionie najważniejsze. Dla wskazanych obszarów będzie można ustalić m.in. normy dotyczące wysokości, kształtu budynków czy stosowanych przy ich wznoszeniu materiałów.

Co jednak ważniejsze, prawo wprowadzi definicję reklamy oraz da gminom możliwość stanowienia tak zwanego kodeksu reklamowego, w którym ustalą, gdzie wolno umieszczać reklamy, szyldy, tablice i ogłoszenia i jak powinny one wyglądać, jakie mogą mieć wymiary oraz z czego powinny być wykonane.

Projekt daje też urzędnikom bat na tych, którzy przyzwalają na reklamowy chaos w przestrzeni miast - możliwość ustanowienia opłaty reklamowej. Mieliby ją na rzecz gminy płacić właściciele, użytkownicy wieczyści lub osoby posiadające nieruchomość, na której znajduje się tablica lub urządzenie reklamowe - wyjątkiem mają być reklamy niewidoczne z przestrzeni dostępnych publicznie oraz same szyldy - oraz właściciele obiektów budowlanych.

Opłata, jak zapisano w projekcie ustawy przesłanym do Sejmu, miałaby się składać z części stałej (o zryczałtowanej wartości) i zmiennej, proporcjonalnej do pola powierzchni tablicy lub urządzenia reklamowego. Część stała nie może przekroczyć 2,5 zł dziennie, a część zmienna nie może być wyższa niż 20 groszy od metra kwadratowego powierzchni.

W Sao Paulo udało się. A u nas?

Akcję "Wyrzućmy szpetne szyldy" zainaugurowaliśmy na początku tego roku. Chodzi nam o uporządkowanie chaosu w przestrzeni publicznej naszych miast. Dziś w zalewie reklam, tablic, ulotek informacja, którą próbuje przekazać klientowi przedsiębiorca, jest i tak nieczytelna, a do tego szpeci nasze otoczenie. Z problemem - z lepszym lub gorszym efektem - próbują radzić sobie władze Krakowa. W centrum zakazano wieszania reklamowych płacht, rozklejania ulotek, a wyglądy szyldów i reklam na witrynach trzeba konsultować z urzędem. Bardziej radykalnie z reklamami walczyli urzędnicy brazylijskiego Sao Paulo: zakazali reklam w ogóle. Pomysł oczyszczenia kilkunastomilionowego miasta z reklam, choć zakrawał na szaleństwo, udał się. Uchwała "Czyste miasto" jednocześnie zdelegalizowała reklamę zewnętrzną i wprowadziła zasady dotyczące reklamy informacyjnej, to jest szyldów. Dzięki nowym przepisom w Sao Paulo zdemontowano 500 tys. obiektów reklamy zewnętrznej i usunięto 15 tys. billboardów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!