18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mitręga: RAŚ skupił w swoich szeregach tylko część Ślązaków

Prof. Marian Mitręga
Prof. Marian Mitręga
Prof. Marian Mitręga Mikołaj Suchan
Na bazie RAŚ możemy zbudować partię regionalną, ale ona poniesie klęskę. RAŚ skupił w swoich szeregach tylko część Ślązaków, głównie autochtonicznych - mówi profesor Marian Mitręga w rozmowie z Teresą Semik

Dokąd dryfuje Śląsk?
Dryfuje? Myślę, że płynie.

Ale w jakim kierunku?
Nie zaryzykuję odpowiedzi. Powiem tylko, że płynie za wolno.

Skąd ten umiarkowany optymizm?
Wskaźniki makroekonomiczne są dobre. To dotyczy zarówno przemysłu, jak i poziomu życia mieszkańców województwa śląskiego. Jest naprawdę nieźle.

Może lepiej za głośno tego nie mówić, bo wielu ludziom żyje się źle, a nawet gorzej. Jest pan śląskim romantykiem?
Byłem nim. Myślałem, że, jak w tej piosence Jacka Kaczmarskiego, zobaczymy, ilu nas, i mury runą. A one stoją i stoją. Nie w murach jest problem, tylko w mentalności.

A może ten mur podzielił Śląsk na RAŚ i anty-RAŚ?
Nie jestem ani członkiem Ruchu Autonomii Śląska, ani jego miłośnikiem, ale chętnie z działaczami tego ruchu rozmawiam. Przywódca, Jerzy Gorzelik, przeszedł, w mojej opinii, bardzo istotną ewolucję myślenia politycznego.

Mimo tej pozytywnej ewolucji przywódcy, twierdzi pan profesor, że w oparciu o RAŚ nie zbudujemy partii regionalnej?
Można stworzyć na tej bazie partię polityczną, ale ona poniesie klęskę. Naprawdę RAŚ skupił w swoich szeregach tylko część Ślązaków, głównie autochtonicznych. Nie ma kto bronić ideałów tego ruchu.

W oparciu o co mogłaby powstać w woj. śląskim partia regionalna?
Katowice mogłyby umocnić rolę regionalnego lidera, na wzór Wrocławia, ale nie widzę lokalnego polityka, który, jak Rafał Dutkiewicz, pociągnąłby za sobą innych.

Nie liczą się śląskie elity polityczne?
Przez długie lata z tego regionu wywodzili się najbardziej znaczący politycy decydujący o całej Polsce. Ostatnim z tych wielkich był premier Jerzy Buzek.
Niechby już ci dobrzy pozostali w regionie. Czy są w stanie wykreować jakąś wizję, ale dla całego województwa?
Na przykład hasło: "Śląskie. Pozytywna energia" jest dobre. Praktycznie mamy w woj. śląskim wszystko: wielkie zakłady pracy, średnią i małą przedsiębiorczość, rzemiosło, a z połączenia z Częstochowskiem dostaliśmy rolnictwo i część Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Są możliwości, ale one rzeczywiście wymagają wizji, która powinna się ogniskować wokół takich haseł, jak, na przykład, metropolia.

Miasta skupione w konurbacji śląskiej, a właściwie ich liderzy, nie chcą metropolii, bo gdyby chcieli, ustawa metropolitalna już by pewnie powstała.
Współdecydowanie z innymi miastami wiąże się z ograniczeniem własnych kompetencji, a tego ograniczenia nikt z nich nie chce. Dochodzi jeszcze niechęć Warszawy do tego typu rozwiązań.

Po co więc robić coś na siłę, nawet wbrew zainteresowanym samorządom?
Metropolia pozwoliłaby na maksymalną koncentrację środków i oszczędne zarządzanie. Potrzebne więc są rozwiązania formalne. Poza tymi oszczędnościami metropolia da też jakąś szansę na zmianę układu politycznego. A zmiana zawsze tworzy nowe kariery, kreuje nowych ludzi. Chodzi w końcu o 3 mln mieszkańców tej metropolii.

Częstochowa i Bielsko-Biała mają prawo się obawiać, że tego typu koncentracja władzy i środków finansowych osłabi inne części województwa?
Jest pytanie, czy województwu śląskiemu, przez te ostatnie kilkanaście lat, udało się zlepić te odmienne regiony w jedną całość? Moim zdaniem, to się nie udało. Nadal mamy trzy podregiony, a każdy z nich żyje swoimi własnymi problemami.

Powinniśmy rozmawiać o zmianach podziału administracyjnego kraju z 1999 roku?
Rozmawiać zawsze warto. Jest kwestią przyszłościową, czy obecne ramy administracyjne są korzystne, bo może nie są.

Może trzeba najpierw postawić przed metropolią konkretne zadania, jakie mają wykonać razem skupione w tej metropolii miasta? Dopiero potem stosować przymus "zrzeszania".
Oczywiście, należy wskazać korzyści w wymiarze politycznym, makroekonomicznym, wykazać, co komu da takie rozwiązanie.
Trawestując piosenkę Jana Pietrzaka, czy Śląsk jest jeszcze Śląskiem?
Na początku lat 90. była taka wizja, że zostanie skansenem, że górnictwo jest kulą u nogi, nie tylko Śląska, ale całego kraju. Na szczęście to myślenie jest już przeszłością. Nie tylko górnictwo nie zaniknie, jeszcze. Nie tylko hutnictwo przetrwa. Ale mamy także przemysł samochodowy, kadrę ochrony środowiska, mamy też Szlak Orlich Gniazd.

Za to nie mamy programów dla ludzi młodych. Dlatego wybierają inne miejsce do życia.
Nie mamy do czynienia z zapaścią w regionie, która usprawiedliwiałaby tak liczne wyjazdy, zwłaszcza młodych ludzi. Tutaj te wyjazdy trochę dziwią.

Z danych statystycznych wynika, że największe bezrobocie jest wśród młodych ludzi, do 25. roku życia i wynosi 30 proc., a na wsi nawet 40 proc.
Jeżeli poziom bezrobocia kształtuje się na poziomie 7 proc., młodzi ludzie też wyjeżdżają. Pytanie, czy chodzi więc wyłącznie o brak pracy na lokalnym rynku? Może to jest mit? Młodym ludziom chodzi raczej o możliwość lepszego dorobienia się w tym samym czasie.

Czy jest w tym coś złego? Europa stoi otworem.
Nie ma nic w tym złego, ale przyczyny tych emigracji z Górnego Śląska są inne niż nam się powszechnie wydaje.

Czy nie-Ślązacy mają mniejsze prawo do tej ziemi od autochtonów?
Mają takie samo prawo. Jeśli nawet jakaś grupka ludzi twierdzi, że jest inaczej, to jest w tych poglądach odosobniona i nieliczna.

Już przed drugą wojną ksiądz Emil Szramek pytał: "Kto to jest Ślązak?". Czy ten, kto urodził się w Katowicach, a po dwóch tygodniach wyjechał z rodzicami do Nowego Jorku i o Polsce nic nie wie? Czy ten, który się urodził w Nowym Jorku i po dwóch tygodniach rodzice przywieźli go do Katowic, tu się wychował i nabrał wszystkich cech Ślązaka? Kto jest dziś Ślązakiem?
Powiem za księdzem Szramkiem: Ślązakiem jest ten, kto się nim czuje. Doszukiwanie się, kto kim był w trzecim, czy nawet czwartym pokoleniu, jest bez sensu.

A te głosy, że nie-Ślązacy mają się z tej ziemi wynosić, należy bagatelizować?
Dopóki te ataki nie prowadzą do otwartego konfliktu, należy je bagatelizować. To nie są znów głosy tak liczne.
Ale są przykre. Internet pełen jest plugastw, które dotykają szczególnie boleśnie Zabużan. Oni do awansu tego regionu po drugiej wojnie, jego nauki i kultury, sporo wnieśli dobrego.
Obraz Górnego Śląska, jaki wypływa z internetu, jest nieprawdziwy i nie należy przykładać do niego zbyt dużej miary. Z prezentowanej tam debaty nie wynika żadna chęć porozumienia się. Jest to najczęściej obrzucanie się epitetami.

Jest naród śląski, czy też jest to nowy mit śląski?
Na pewno są Ślązacy. Nie ma unormowań ustawowych, więc z prawnego punktu widzenia dziś Ślązaków nie możemy nazwać narodem.

A z punktu widzenia społecznego?
W mojej opinii jest daleko idąca świadomość, samoświadomość Ślązaków, ale to jeszcze nie są więzi, które zdefiniowalibyśmy jako narodowe.

W publicznej debacie na temat Górnego Śląska postawiono przed panem profesorem zadanie odczarowania takich pojęć, jak separatyzm, autonomia. Więc?
Separatyzm, jako dążenie do oderwania części kraju, na przykład Śląska od Polski, jest samobójstwem. Autonomia terytorialna to jest, moim zdaniem, droga zbyt odległa, a autonomia samorządowa - droga w jak najlepszym kierunku.

Dalsza decentralizacja władzy. O taki model kraju nam chodzi?
Tak, by na poziomie samorządu wywalczyć jak najwięcej możliwości decyzyjnych. Rzecz jasna, za tą samodzielnością decyzyjną musi iść samodzielność finansowa.

Szansę rozwoju widzimy nie w powrocie do rozwiązań z przeszłości, ale w dokończeniu reformy samorządowej?
My, Ślązacy, mamy poczucie odrębności i wysoki stopień identyfikacji z regionem. Jednak nie powinniśmy się kłócić cały czas, a raczej szukać tego, co nas łączy i to realizować w oparciu o tradycyjne wartości, takie jak, na przykład, rodzina.

Czy to nie jest kolejny mit,ta śląska rodzinność? Żadne badania jej nie potwierdzają. Ślązacy nie rozwodzą się rzadziej niż mieszkańcy innych regionów Polski.
Gdy rozmawiam z młodymi ludźmi, widzę, że oni nie dostrzegają huty czy kopalni, ale to, że ludzie na Śląsku są inni. Nie będę się chwalił, że my, Ślązacy, jesteśmy lepsi, bo nie jesteśmy. Jeśli udajemy, to jest to piękne udawanie. Nie twierdzę, że inni są gorsi, ale o tym ci inni nie mówią.
Micie, jesteś tak piękny, więc trwaj…
Takie słowa, jak: Śląsk - mała ojczyzna, są fajne na niedzielę. Na co dzień Śląsk to jest miejsce, w którym się mieszka.

Co więc może wyróżniać mieszkańców tego regionu?
Tym naszym wyróżnikiem jest dobro wspólne. Na Śląsku myślenie o dobru wspólnym jest mocno rozbudowane. Nie wszyscy stąd wyjadą. Mam nadzieję, że uda się stworzyć coś w rodzaju konkurencji na miarę konglomeratu miejskiego, jaki stworzył Kraków czy Wrocław, gdzie można miło spędzić czas. Prof. Tomasz Nawrocki mówi, że "Śląsk jest sexy". Nie wiem, czy aż tak, ale może Śląsk jest cool, nawet wtedy, jak nie do końca z tym określeniem się zgadzamy.
Teresa Semik

Profesor Marian Mitręga, były śląski romantyk

Profesor Uniwersytetu Śląskiego, dr hab. Marian Mitręga, jest kierownikiem Zakładu Polityki Społecznej.
Jego zainteresowania naukowe to przede wszystkim społeczne konsekwencje procesów restrukturyzacyjnych, zwłaszcza tych, które są powiązane z transformacją ustrojową na Górnym Śląsku i z górnictwem. Zajmuje się także problemami polityki demograficznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mitręga: RAŚ skupił w swoich szeregach tylko część Ślązaków - Dziennik Zachodni