Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Bogaci skorzystali na odszkodowaniach za gradobicie

Marek S. Szczepański
Pojawiła się całkiem spora grupa aplikantów o dobrej, czy nawet bardzo dobrej kondycji finansowej. O publiczne wsparcie zabiegali prawnicy, lekarze, a nawet biznesmeni. Pół biedy, jeśli ponieśli oni rzeczywiste straty i są osamotnieni w nieszczęściu. Gorzej, gdy wsparcia żądają nieźle sytuowane rodziny, którym grad zniszczył kilka tarasowych donic kwietnych, daszek na werandzie czy rozbił parę szyb. Rozumiem, że i w tych przypadkach prawo pozwala na zabiegi odszkodowawcze, ale jest jeszcze wymiar czysto ludzki, wręcz etyczny. CZYTAJ FELIETON PROF. MARKA SZCZEPAŃSKIEGO

W pierwszej połowie czerwca kilka miejscowości województwa śląskiego dotkniętych zostało niszczycielskim gradobiciem. W całym regionie odnotowano obfite, niemal monsunowe deszcze i podtopienia. Straty były i są bardzo duże. Zniszczone domy, podziurawione dachy, poobijane samochody, rozbite szyby to wynik pogodowych anomalii. Poruszeni, oglądaliśmy medialne przekazy o rodzinach, które straciły prawie cały dorobek życia, często zresztą niezwykle skromny. Część ofiar nawałnic nie była ubezpieczona, może więc liczyć na pomoc krewnych, sąsiadów, instytucji gminnych czy charytatywnych.

CZYTAJ KONIECZNIE:
FELIETONY MARKA SZCZEPAŃSKIEGO TYLKO W DZIENNIKU ZACHODNIM

W obliczu dramatów ludzkich, w trudnych sytuacjach, ujawniają się zazwyczaj bardzo zróżnicowane zachowania i postawy. Można powiedzieć, że żywiołowa przyroda uruchamia równie żywiołowe, czasem wręcz desperackie, działania mieszkańców. Nie wszystkie jednak poczynania łatwo wytłumaczyć i rozgrzeszyć. Ujawniły się one przy okazji likwidacji szkód wyrządzonych przez gradziny i deszcze oraz przy wypłatach rekompensat.

Skoro okazało się, że instytucje pomocy społecznej mogą kompletować wnioski o zasiłki, zatrudnieni w nich pracownicy spodziewali się powodzi dokumentów od osób najbardziej poszkodowanych i niezamożnych. Owszem, ci je składali, przymuszeni okolicznościami.

Pojawiła się jednak całkiem spora grupa aplikantów o dobrej, czy nawet bardzo dobrej kondycji finansowej. O publiczne wsparcie zabiegali prawnicy, lekarze, a nawet biznesmeni. Pół biedy, jeśli ponieśli oni rzeczywiste straty i są osamotnieni w nieszczęściu. Gorzej, gdy wsparcia żądają nieźle sytuowane rodziny, którym grad zniszczył kilka tarasowych donic kwietnych, daszek na werandzie czy rozbił parę szyb. Rozumiem, że i w tych przypadkach prawo pozwala na zabiegi odszkodowawcze, ale jest jeszcze wymiar czysto ludzki, wręcz etyczny.

Czy przyznanie zasiłków tym ludziom nie oznacza uszczuplenia środków wypłacanych najbardziej i rzeczywiście poszkodowanym? Czy nie można myśleć o pewnym cwaniactwie nakazującym wielu naszym rodakom sięganie po publiczne pieniądze, jeśli tylko nadarzy się taka okazja?

O tym, że takie zachowania nie mają nic wspólnego z ludzkim i obywatelskim solidaryzmem, nawet już nie wspominam. Bierz i uciekaj, nie bacząc na skutki dla innych - oto dewiza życiowa wielu, choć oczywiście nie większości, Polaków. Deklarują oni radykalny brak zaufania wobec państwa i jego instytucji, także pomocowych, wobec polityków wszystkich szczebli, Sejmu czy Senatu. Sami jednak mają bardzo duży udział w budowaniu kultury nieufności, która nie ma sobie równych w całej Unii Europejskiej. Krytykują pazerność polityków, ale chętnie powielają, choć w innej skali, ich zachowania. Z obrzydzeniem mówią o uposażeniach celebrytów, zapominając, że w takich przypadkach cenę gwiazd wyznacza rynek.

W tle tych ocen jest znana od dawna bezinteresowna zawiść, każąca krytykować wszystko i wszystkich, zwłaszcza jeśli towarzyszy im przekonanie o bezkarności oraz anonimowości. Prawie nigdy nie uderzają się we własne piersi, a za swoje niepowodzenia winią innych, zły los czy niekorzystne zbiegi okoliczności. Są niezwykle roszczeniowi i sięgają po publiczny grosz w przekonaniu, że się im bezwzględnie należy.

I nie chodzi jedynie o sytuację klęski naturalnej, gradobicia czy powodzi. Bywają bezwzględnymi klientami instytucji pomocowych i tworzą grupę, którą nazwałem kiedyś prawnikami biedy. Nie skończyli żadnych uniwersyteckich fakultetów, ale do absolutnej perfekcji doprowadzili sztukę wyłudzania zasiłków czy wszelkiej pomocy materialnej. Nie pogardzą jakimkolwiek dobrem, które później można spieniężyć. I wcale ich nie obchodzi, czy wręcz nie mają świadomości, że takie zachowania ograniczają możliwości wsparcia świadczone innym, naprawdę potrzebującym.

W tym kontekście poruszające wydają się losy ludzi tworzących - nazwijmy to wprost - godnościową biedę. To między innymi samotne wdowy, samotni wdowcy, żyjący w bardzo trudnej sytuacji materialnej, ale nigdy nieodwiedzający instytucji pomocowych. Opłacają skrupulatnie media, wyliczają kwoty na niezbędne lekarstwa i skromne posiłki. Przyjmują pomoc jedynie w skrajnych przypadkach, i to najczęściej od ludzi, którym ufają i których szanują. Tutaj rola dobrego sąsiedztwa trudna jest do przecenienia.

Oczywiście, każdy z nas kieruje się różnie zdefiniowanym egoizmem i dobrem własnym. To normalne. Fatalnie jest jednak wtedy, gdy nie mamy w sobie miejsca na życzliwość wobec innych, zwłaszcza najsłabszych, a solidaryzm obywatelski staje się pustym frazesem.



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA LIPIEC 2013
*Sławny śląski aktor Jacenty Jędrusik nie żyje [ZOBACZ NAJLEPSZE ROLE]
*Alarmy bombowe w Polsce i na Śląsku. Sprawcy napisali: WYDAJEMY WYROK ŚMIERCI
*Gwałtowne burze na Śląsku. Dramat mieszkańców Pszczyny, Czechowic i Goczałkowic ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szczepański: Bogaci skorzystali na odszkodowaniach za gradobicie - Dziennik Zachodni