Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacific Rim 3D. Widowiskowy film o potworach z głębin... kosmosu [RECENZJA, GALERIA ZDJĘĆ]

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
To film, który dosłownie wciska w fotel niesamowitymi efektami specjalnymi. Najlepiej oglądać go w 3D i w kinie Imax, bo wtedy wrażenie że jest się w samym środku walki ludzi z potworami Kaiju, które wychodzą z głębin oceanu, jest jeszcze wyraźniejsze niż w zwykłym kinie

Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się "Pacific Rim". Przyznaję to z lekką nieśmiałością, bo przecież taki wypasiony (jeśli chodzi o efekty specjalne) i niezbyt mądry film ma prawo podobać się tylko nastolatkom, ale co tam... Co chwilę łapałam się na tym, że gapię się w ekran z rozdziawioną buzią (nieładnie, ale nic na to nie poradzę). Bo ten film rzeczywiście wciska w fotel świetnie zrealizowanymi efektami wizualnymi. Potwory z głębin, noszące ładnie brzmiące miano Kaiju, widowiskowo demolują połowę świata, na czele z San Francisco, Hongkongiem i Sydney. Ludzie budują widowiskowe, olbrzymie roboty (zwane z niemiecka Jaeggerami), by stawić czoło tajemniczym bestiom przybywającym z głębin oceanu. Roboty owe są sterowane przez dwóch lub trzech ludzi, połączonych ze sobą umysłami.

Film wyreżyserował Guillermo del Toro, meksykański mistrz kina grozy i fantasy (do dzisiaj wyraźbnie pamiętam kilka scen z jego "Labiryntu Fauna" czy "Sierocińca"). W warstwie scenariuszowej "Pacific Rim" nie zaskakuje, mamy tu zagładę świata pokazaną z perspektywy bohaterskiego żołnierza (w tym przypadku jednego z operatorów Jaeggera), który jednak musi się zmierzyć z demonami przeszłości i rodzącym się uczuciem do dziewczyny. Nic odkrywczego, ale bohaterowie (zagrani przez nieznanych szerzej aktorów: przystojnego i umięśnionego 33-letniego Charliego Hunnama i o rok od niego młodszą Japonkę Rinko Kikuchi, która grała m.in. w filmie "Babel") wzbudzają sympatię. Do tego dodano kilka charakterystycznych postaci drugiego planu (Idris Elba jako sztywny jak kij od szczotki marszałek Stacker Pentecost, Charlie Day jako szalony naukowiec zakochany w Kaiju, Ron Perlman w roli handlarza organami Kaiju).

Jest parę komediowych scen, jest trochę emocji, gołych torsów (tylko męskich), jest i happy end (bo jak ma nie być). No i jest dużo, dużo wody, hektolitry wody przelewają się przez ekran. Jak nie wody z Pacyfiku, wzburzanej przez potwory czy Jaeggery, to deszczu, lejącego się strumieniami na miasta zagrożone przez ataki Kaiju. Słońce wychodzi dopiero po wielkim finale...
Można też pobawić się w odnajdywanie ukrytych w tym filmie symboli, na czele z wielkim murem, budowanym przez ludzi w nadziei (patrz serial "Gra o tron"), że ochroni ich przed atakami bestii z głębin (a w głębinach jest przejście do innego wymiaru).

W sumie "Pacific Rim" jest jednym z najlepszych przedstawicieli kategorii: wakacyjne wyciskacze kasy, bo człowiek nie czuje, że przepłacił.



*Artur Hajzer nie żyje. Tragedia na Gasherbrum ZDJĘCIA
*Superbudowa 2013. Wybieramy najlepszą inwestycję woj. śląskiego ZAGŁOSUJ
*Marsz Autonomii 13 lipca 2013: PROGRAM, LISTA OBECNOŚCI
*Jak zdać egzamin na prawo jazdy? ZOBACZ WIDEOTESTY i CZYTAJ PODPOWIEDZI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!