- Szpital był spółką należącą do samorządu woj. śląskiego i to on powinien zadbać, aby do takich skandalicznych sytuacji więcej nie dochodziło - podkreśla Michał Wójcik, radny Sejmiku Województwa Śląskiego. Mec. Tomasz Broniszewski nie ma wątpliwości: "Samorząd województwa, jako właściwy podmiot powinien przejąć na siebie te zobowiązania, aby nie pozostawić kalekiego chłopca bez środków do życia i leczenia" - podkreśla prawnik w opini dla radnego Wójcika.
Wicemarszałek Mariusz Kleszczewski cieszy się, że pieniądze już trafiły na konto dziecka. - Co prawda SP ZOZ nadal nie ma płynności finansowej i problemy z wypłatą odszkodowania mogą się powtórzyć. Bierzemy jednak za to odpowiedzialność, podobnie jak za pozostałe długi spółki - mówi.
ZOBACZ TAKŻE:
MAMY DUŻO SZPITALI A CHORZY CZEKAJĄ. TRZEBA JE RESTRUKTURYZOWAĆ
W tyskim szpitalu zastosowano "rewolucyjne", ale skuteczne działania. Zamiast bankruta przekształcić tak, jak nakazuje to ustawa o działalności leczniczej - wygaszono jego działalność. Na ruinach świadczenia prowadzi nowa spółka Megrez. Efekt?
Zapomniano o Kubusiu. Zadłużone są też inne szpitale należące do samorządu. Czy problemy chłopca dotkną inne ofiary błędów medycznych?
Kubuś jest ofiarą błędu lekarskiego. Szpital w Tychach płacił więc niemal 6 tys. miesięcznie jego rodzicom na leczenie dziecka. Ale szpital zlikwidowano... Póki co Kubuś ma pieniądze na leczenie i rehabilitację. To dzięki życzliwej pani komornik, która zrobiła wszystko, aby dziecku pomóc. Problem w tym, że za kilka miesięcy sytuacja się powtórzy, bo sukcesor prawny szpitala bankruta nie ma pieniędzy na wypłaty zasądzone w ramach odszkodowania dla dziecka.
Samorząd wojewódzki długu wobec Kubusia się nie wypiera. Do lutego pieniądze były dla niego wypłacane z funduszu gwarancyjnego ubezpieczyciela, ale się skończyły. Teoretycznie więc chłopiec powinien ustawić się w kolejce z innymi wierzycielami, za ZUS-em i Urzędem Skarbowym. Tyle, że on ma zaledwie 12 lat i oddycha ze wspomaganiem, a jego mama ma na głowie pielęgnację, całodobową opiekę nad nim. Dziecko zostało przed laty poszkodowane przez lekarzy, czy teraz urzędnicy dołożą mu zmartwień, czy też wykażą się zrozumieniem i po ludzku mu pomogą?
LIST DO DZ: SŁUŻBA ZDROWIA JEST NA SKRAJU PRZEPAŚCI [CZYTAJ]
- Będziemy regularnie wspomagać spółkę SP ZOZ i spłacać jej zadłużenia, także to wobec chłopca. Czujemy się z a to w pełni odpowiedzialni. Chciałbym, aby jego rodzina czuła się bardziej komfortowo, ale nie jestem w stanie zagwarantować, że opóźnienia w wypłacie odszkodowania znowu się nie pojawią - podkreśla Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa śląskiego.
- Całe to zamieszanie to efekt sposobu przekształcenia szpitala, moim zdaniem niezgodnego z prawem - podkreśla Michał Wójcik z Solidarnej Polski, radny Sejmiku.
Szpital bankrut wygasił działalność oddziałów 19 maja 2012 roku. Powstała nowa samorządowa spółka Megrez, która teraz prowadzi świadczenia dla mieszkańców Tychów i powiatu bieruńsko-lędzińskiego. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny po roku funkcjonowania w tej formule zakończył 2012 r. zyskiem w wysokości ponad 540 tys. złotych. Nieoficjalnie wiadomo, że marszałek województwa przymierza się do sprywatyzowania szpitala. - To skandal. Marszałek zwyczajnie nas oszukał - mówi Michał Wójcik.
Tyski szpital przekształcono w spółkę, żeby ratować go przed upadkiem. Doszło do tego po tym, jak pod koniec 2011 roku komornicy zajęli konta szpitala. Ze szpitala, dotąd funkcjonował jako publiczny zakład opieki zdrowotnej, wydzielono oddziały i przekazano spółce Megrez należącej do województwa. ZOZ został z samymi poradniami i długiem - ponad 50 mln zł.
Nowy szpital aby uniknąć dalszego popadania w długi, zatrudnił tylko dwie trzecie dawnych pracowników i to na gorszych niż w ZOZ warunkach.
W maju wicemarszałek Mariusz Kleszczewski wysłał do prezydenta Tychów oraz starosty powiatu bieruńsko-lędzińskiego propozycję kupienia udziałów w spółce Megrez. Obaj nie byli zainteresowani. Teraz samorząd ma otwartą drogę do prywatyzacji.
Śląskie szpitale podlegające samorządowi wojewódzkiemu są zadłużone. Co będzie, kiedy po prostu zbankrutują? Pocieszać może fakt, że ich wyniki finansowe poprawiają się i jest to stała tendencja. W lecznictwie stacjonarnym długi zmniejszyły się.
Strata na koniec sierpnia 2012 roku wynosiła ok. 86,3 mln zł, natomiast na koniec sierpnia 2011 roku - 110,4 mln zł. Wzrost kosztów działalności szpitali w 2012 roku oszacowano na 8proc. Roczne ich przychody z NFZ to w 2012 roku ok. 1,5 mld zł.
Zadłużenie było więc głównie związane z o 14 mln zł niższym niż w 2011 roku kontraktem NFZ, a także niezapłaconymi przez NFZ nadwykonaniami (ok. 94 mln zł). Jak wynika z informacji Urzędu Marszałkowskiego na 47 jednostek, 24 w 2012 roku nie były obciążone zobowiązaniami wymagalnymi. Szpitale te miały płynność finansową. Zdecydowaną większość długów szpitali tworzy 7 największych placówek. To szpitale w Tychach, Częstochowie, Bytomiu, Bielsku-Białej, Jastrzębiu-Zdroju, Rybniku i Sosnowcu.
O sytuacji, do której doszło w tyskim szpitalu podyskutuj z autorką
*Superbudowa 2013. Najlepsza inwestycja woj. śląskiego OSTATNI DZIEŃ GŁOSOWANIA
*Marsz Autonomii 13 lipca 2013: ZDJĘCIA, WIDEO, KONTROWERSJE
*Groby wampirów odkryto w Gliwicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Jak zdać egzamin na prawo jazdy? ZOBACZ WIDEOTESTY i CZYTAJ PODPOWIEDZI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?