Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szubienice na Śląsku – kraina skazańców

Arleta Rynk
Pozostałości tylko niektórych szubienic przetrwały do dziś. Większość znamy jedynie dzięki rycinom z epoki
Pozostałości tylko niektórych szubienic przetrwały do dziś. Większość znamy jedynie dzięki rycinom z epoki Marcin Oliva Soto
Szubienice kojarzą się z publiczną egzekucją, katem i sznurem zaciśniętym wokół szyi skazańca. Kara ta, to jedna z najstarszych metod, jakie stosowano już od czasów średniowiecza. Szubienice murowane stosowano w zachodniej części Europy oraz, jak się okazuje, również na Śląsku. Oprócz egzekucji wykonywanych przy ich pomocy, były świadkami wielu innych wyroków.

Kara przez powieszenie jest jedną z najstarszych metod, jakie stosowano już w czasach średniowiecza. Wydaje się, że była bardzo popularna, ale jak dowodzą badania, jej użytek zależał od rodzaju przestępstwa, jakie popełniono oraz stanu skazanego. Jako kara "niehonorowa", nie stosowano jej wobec wyżej usytuowanych osób – szlachty i arystokracji. Takich najczęściej ścinano mieczem.

Formowanie się urzędu kata zaczęło się w Polsce od około XI-XIII wieku. Wiązało się to z recepcją prawa niemieckiego. Prawo polskie nie rozwijało się najlepiej, dlatego pod tym względem stało w tyle za prawem niemieckim. Podstawowym obowiązkiem kata było torturowanie podejrzanych i wykonywanie wyznaczonej kary. Jedną z nich było powieszenie. Kara wykonywana za wystąpienie przeciwko własności prywatnej (kradzieży), rozbój, bunt i zdradę przeciwko panującemu lub państwu.

Karę powieszenia wykonywano tylko na mężczyznach. Kobiety, które popełniały podobne przestępstwa, ścinano, topiono lub zakopywano żywcem w ziemi. Po wykonaniu kary, pozostawiano na szubienicy zwłoki powieszonych, które wisiały do następnej egzekucji, lub "aż zgniją ścięgna i rozluźnia się spojenia kości". Praktykowano również "kary złodziejskie" w stosunku do sprawców, którzy popełnili ciężkie przestępstwa – wieszano ich na najwyższej albo zewnętrznej belce szubienicy.

WAMPIRY W GLIWICACH? A MOŻE SZKIELETY BEZ GŁOWY DOPROWADZĄ DO SZUBIENICY?

Konstrukcję szubienicy wykonywano z drewna lub z kamienia. Pospolite wyobrażenie ogranicza się do konstrukcji drewnianej. Historycznie jednak, to narzędzie egzekucji miało najczęściej konstrukcję murowaną, kamienną. Drewniane szubienice, bardziej tkwiące w świadomości ludzi, budowano przy murowanych, aby móc je spalić wraz ze skazańcem. Na Śląsku najbardziej popularne były budowle w formie wieży, do której wchodzono przez niewielkie drzwi. Na murze stały trzy lub cztery filary, pomiędzy którymi mocowano belki. Na tych belkach wieszano skazańców. W Czechach murowane szubienice budowane były przeważnie na planie czworokąta, a w Szwajcarii czasem nawet na planie trójkąta. Skazańców wieszano na linie lub łańcuchu. Powieszenie na łańcuchu było bardziej okrutną odmianą kary.

W przypadku powieszenia na sznurze, skazaniec umierał w wyniku przerwania rdzenia kręgowego na odcinku szyjnym. Rzadko zdarzało się, aby przestępca powieszony w ten sposób, zmarł od uduszenia. Działo się tak, kiedy lina była zbyt krótka. Mogło to również zależeć od tego, ile waży skazaniec. W tym celu, dzień przed egzekucją, przeprowadzano konkretne czynności.

Według Kodeksu Karnego Wykonawczego, dzień przed egzekucją, kat miał obowiązek zważyć i zmierzyć skazanego. Musiał również przygotować sznur i wykonać próbę z workiem o identycznej wadze przyszłego wisielca. Sznur, który używano następnego dnia, chowano w zapieczętowanej kopercie do czasu egzekucji.

Wieszanie na łańcuchu z kolei zakładało z góry śmierć przez uduszenie. Odcinek rdzenia kręgosłupa nie zostawał zrywany. Po kilku sekundach skazany tracił przytomność. Po czterech minutach umierał.

Każde miasto miało przynajmniej jedną szubienicę. Oprócz tego, że była głównym miejscem wykonywania wyroków, miała za zadanie przypominać mieszkańcom o obowiązującym prawie. Jej rolą było przestrzeganie przed popełnieniem zbrodni. Nie zawsze karano tylko szubienicą. Zdarzało się, że przed egzekucją skazańca torturowano, szarpano szczypcami, chłostano pod pręgierzem. Niektórych wlokło się końmi na miejsce powieszenia, co było elementem kary. Wyroki te wykonywało się zazwyczaj na ludziach niskiego stanu, czyli chłopach, m.in. na złodziejach, rabusiach i bandytach. Zdarzało się, że karę wykonywano na rycerzach - chcąc podkreślić wagę popełnionego czynu, który degradował go do niższej warstwy społecznej. Budowanie szubienic w miastach wiązało się ze sporym wydatkiem. Oprócz zakupu odpowiednich materiałów, zatrudniano całe cechy rzemieślnicze (kowali, cieśli, murarzy, kamieniarzy, powroźników). Powszechnie uważano, że jakiekolwiek prace przy szubienicy przynosiły hańbę dla pracujących oraz ich rodzin.

Jako, że kara powieszenia była wykonywana publicznie, uczestniczyli w niej mieszkańcy miasta. Im poważniejsza zbrodnia, tym większa widownia i większe zainteresowanie. Kat wykonujący wyrok, pojawiał się w czarnym lub czerwonym kapturze naciągniętym na twarz, co kontrastowało z jego jaskrawym strojem. Ta figura przypomina obrazy śmierci przedstawiane z symboliczną kosą. To dość popularny wizerunek i zapewne nie jest on przypadkowy.

Andrzej Frycz-Modrzewski w "O poprawie Rzeczypospolitej" pisał: "Któż by wtedy zbrodniarzy wieszał czy ścinał? - jeśli zbrodniarze nie mają być bezkarne musi być kat z urzędu ustanowiony".

Kat, z jednej strony urząd szanowany, z drugiej strony bardzo mocno piętnowany ze strony mieszkańców. Świadomość, że płacono mu za odbieranie życia, egzekwowanie wyroków, nie mogła budzić podziwu i szacunku. Najbardziej u tych, których kara w jakiś sposób dotykała. Jednym z powodów, dla których nosił kaptur, było unikanie prześladowania ze strony uczestników egzekucji w jego życiu codziennym. Za wykonanie wyroku katowi płacił właściciel szubienicy, władze miejskie lub właściciel majątku, który odkupił od jakiegoś ośrodka prawa do budowy szubienicy.

"Prywatnymi szubienicami były np. obiekty w Lipie, Miłkowie i Wojcieszowie, właściciele tamtejszych majątków wykorzystywali je do egzekucji poddanych" - opowiada wrocławski historyk, dr Daniel Wojtucki.

Aby bliżej zbadać i przyjrzeć się sposobom wykonywania egzekucji w Polsce, w 2007 r. na Dolnym Śląsku do życia powołano Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa. Funkcjonuje także strona Zabytki Jurysdykcji Karnej na Śląsku, której celem jest szerzenie historii zapomnianych zabytków archeologii prawnej i informowanie o postępach badań. Redaktorem naczelnym serwisu jest dr Daniel Wojtucki. Jest on również prezesem zarządu Stowarzyszenia.

Według informacji, jakie udało im się zebrać, na Dolnym Śląsku działało ponad 300 szubienic. Do dziś zachowało się sześć (kamiennych) w miejscowościach: Kąty Wrocławskie, Lipa, Mościsko, Ścięgny, Wojcieszów, Złotniki Lubańskie. Ich stan pozostawia wiele do życzenia – jest fatalny i wymaga natychmiastowego zabezpieczenia. Relikty wszystkich wymienionych obiektów założono na planie koła, a w przypadku Kątów Wrocławskich i Mościska po szubienicach zachowały się tylko same fundamenty.

Najlepiej zachowane miejsce straceń znajduje się w Wojcieszowie. W bardzo dobrym stanie była szubienica w Złotnikach Lubańskich. Niestety, w latach 70. przerobiono ją na "średniowieczny zameczek", w którym ulokowano restaurację z dyskoteką.

Po wielu istniejących w przeszłości śląskich szubienicach pozostały jedynie wzmianki w kronikach miejskich i nazwy wzniesień, na których je stawiano. Przetrwały dźwięcznie brzmiące nazwy w postaci: Szubieniczna Góra, Straconka, Wisielcza Góra, Szubienicznik, w niemieckim odpowiedniku Galgenberg.

W latach 2010-2011 odsłonięto fundamenty dwóch kolejnych szubienic w Lubomierzu i Złotym Stoku. Zajęło się tym Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa. W innych rejonach Polski znaleziono pozostałości tylko dwóch: w miejscowości Trzebiel i w Lublinie.

W Lubomierzu kamienna szubienicę postawiono w 1607 roku. Zgodę na jej budowę uzyskano od cesarza Rudolfa II. Szubienica stała na wzgórzu, ponad kilometr za miastem. Była doskonale widoczna z drogi z Lubomierza do Jeleniej Góry. Powieszono na niej pięciu rozbójników z miejscowej bandy, dwóch łamano kołem. W pobliżu wykonywano również inne wyroki. Na karę śmierci w 1614 r. za prostytucję, kradzieże i zabójstwo dwójki dzieci skazano Catherinie Höpner. Obcięto jej dłoń, rwano cęgami, po czym pogrzebano ją żywcem. Według danych z kronik i akt sądu apelacyjnego w Pradze od XV do połowy XVIII w. wykonano tam około 40 wyroków.

"W 1701 roku w Miłkowie obok miejscowej szubienicy ścięto czteroosobową rodzinę Exnerów. Egzekucję wykonał Johann Heinrich Kühn. Był to tzw. 'Meisterstück', czyli robota mistrzowska, potwierdzająca jego umiejętności" - opowiada dr Wojtucki. Exnerowie, rodzice oraz ich syn i córka zostali skazani na śmierć za kazirodztwo i zabójstwo niemowlęcia. Z badań wynika, że Kühn precyzyjnie trafił mieczem między kręgami, ale nie zostały one zmiażdżone. Skazańcy nie opierali głowy na żadnym pniu. Kat miejski nie tylko wykonywał egzekucje. Zajmował się także oczyszczaniem miasta z fekaliów, usuwaniem i chowaniem padłych zwierząt. Był także lekarzem, przede wszystkim specjalistą od złamań, zwichnięć i oparzeń.

Jedynym wytłumaczeniem dla powszechnego wyobrażenia szubienicy, jako konstrukcji drewnianej, jest fakt, że wszelkie źródła dostarczają głównie informacji o jej istnieniu. Przecież każdy wie, jak wygląda szubienica. Choćby dlatego, że gra w Wisielca, słynną grę słowną. Znamy obraz, choć nie zastanawiamy się nad nim. Prawda jest taka, że istniały inne rodzaje tej budowli. Na Dolnym Śląsku do dnia dzisiejszego zachowało się najwięcej z nich. Prawdopodobnie sposób ich budowy przywędrował do nas z zachodu.

*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*Plaże nudystów na Śląsku i woj. śląskim: LISTA i ZDJĘCIA
*Wampiry z Gliwic miały kocie twarze ZOBACZ ZDJĘCIA i USTALENIA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szubienice na Śląsku – kraina skazańców - Dziennik Zachodni