Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Górol to mo klawe życie - także żywiecki i śląski

Krzysztof Karwat
Kazimierz Grześkowiak z Silnej Grupy pod Wezwaniem wprawdzie tęsknie zawodził, że "klawe życie" to ma tylko "cysorz", ale pozwalam sobie do tekstu mistrza Andrzeja Waligórskiego dodać, że i "chłop" nie ma dziś najgorszego. Zwłaszcza ten spod Pilska w Beskidzie Żywieckim i ten spod Baraniej Góry w Śląskim. I to nie dlatego - jak naigrawał się Grześkowiak w innej śpiewce - że "chłop żywemu nie przepuści", bo "jak się żywe napatoczy, nie pożyje se, a juści!"

Bo akurat "chłop" z naszego województwa - właśnie "górol" żywiecki albo śląski - "żywe" już przepuści, a najchętniej wpuści. Może nie od razu do "chałpy", ale ostatecznie i tak "miastowemu", i w ogóle każdemu poważnemu inwestorowi z Polski i Unii Europejskiej, przychyli nieba, bo nauczył się, że w życiu bardzo liczą się - jak powiadają jego bogatsi tatrzańscy pobratymcy - "dutki" (ci, co kiedykolwiek byli w Zakopanem, wiedzą, o jakiej filozofii życia mówię).

"Pecunia non olet" ("pieniądze nie śmierdzą") - myślą sobie zatem górale polscy wszelkiej maści, choć akurat ci żywiecko-śląscy nie spłodzili (czyli, jak się brzydko "godo" na przemysłowym Śląsku: "nie spuścili z krzyża") żadnego filozofa na miarę księdza Józefa Tischnera. Ten zaś, jak nikt inny, umiał czytać w myślach i duszach swych podhalańskich juhasów.
Nasi górale znad Wisły i Soły wcale nie są gorsi. Też kochają "tych z miasta", bo czują, że dzielą z nimi codzienne biznesy jak nigdy dotąd. Jak nigdy?

Już w latach 30. minionego stulecia sanacja i wojewoda śląski Michał Grażyński "odkrywali" uroki wsi nazywającej się Wisła, pchając do niej na wywczasy swych urzędników, a nawet robotników z kopalń i hut. Powstały wtedy znakomite obiekty: drogi, mosty, dworce, kąpieliska itp. - wszystko na europejskim poziomie, do dziś zaskakującym. Po 30 latach wojewoda Jerzy Ziętek - idąc tropem swego przedwojennego mentora - pobudował w Ustroniu m.in. słynne "piramidy", a w nich umieścił wczasowiska, sanatoria i szpitale, do których tak często teraz wzdychają śląscy emeryci i renciści. Coś z tego przecież zostało. Ba, wiele zostało, choć ta infrastruktura ciągle wymaga remontów i inwestycji. Czy ich nie ma?

Tylko ślepy nie zauważy, że powiat bielski należy dziś do najbogatszych w Polsce (a przed wojną mówiło się wyłącznie o Bielsku; według niektórych kryteriów, wyprzedzała to miasto tylko stolica).

Małopolska część Beskidów nie miała przed wojną tyle szczęścia (czytaj: pieniędzy). Bieda była powszechna. Wiele wsi jeszcze przez dziesięciolecia było pozbawionych elementarnych wynalazków cywilizacji europejskiej, i na przykład - kto w to dziś uwierzy?! - pozostawało bez energii elektrycznej aż do połowy lat 60. A dziś?

Żywiecczyzna odjechała tak daleko, że nawet jej najbardziej zapuszczone rewiry przypominają "Szwajcarię" - rzecz jasna, w porównaniu z niektórymi dzielnicami miast Górnego Śląska i Zagłębia.

Zapewniam, te słowa to nie wykwit wakacyjnego nastroju, który nie pozwala mi widzieć społecznych realiów i nakazuje w ostrym lipcowym słońcu podziwiać wyłącznie beskidzki pejzaż, zasłaniający - przecież istniejące - niedostatki południowych skrawków województwa śląskiego.

Nawet zdejmując słoneczne okulary, nie sposób jednak nie zauważyć, jak ludzie tu na co dzień żyją. Jak gospodarują, jak sobie świetnie radzą. I jakie jest tu niebywałe tempo zmian. Więc naprawdę ma tu "góral klawe życie", choć jeszcze 10 lat temu poważnie się wahał, a niejeden powiedział "nie" w referendum akcesyjnym do Unii Europejskiej. Dziś jest tamtego głosowania największym - jak to się brzydko pisze - beneficjentem.

Nie miałby zatem dzisiaj o czym śpiewać Grześkowiak, a paletę "grzechów polskich" i "chłopskich" musiałby chyba zmienić także Jerzy Duda-Gracz, który w tamtych latach z nim współpracował. Katowicki artysta namalował wtedy pewien obraz "góralski", na którym stary baca siedzi na przyzbie wraz ze swym żylastym i silnym jak koń synem. To wspaniałe dzieło. Pokazuje prawdę o PRL-u, bo wyłapuje ten rodzaj morderczej melancholii, która - na szczęście dla nas wszystkich - odeszła w niebyt.

Obaj artyści tego gwałtownego procesu zamierania "starego" nie doczekali. Niechby przynajmniej Duda-Gracz, którego imienia ulica dobija do nowego Muzeum Śląskiego, w zaświatach kiedyś zobaczył, że "wielkoprzemysłowa śląska klasa robotnicza" też ma "klawe życie".

ZGADZASZ SIĘ Z AUTOREM? JESTEŚ INNEGO ZDANIA? NAPISZ KOMENTARZ!

WIĘCEJ OPINII NA DZIENNIKZACHODNI.PL

*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*Plaże nudystów na Śląsku i woj. śląskim: LISTA i ZDJĘCIA
*Wampiry z Gliwic miały kocie twarze ZOBACZ ZDJĘCIA i USTALENIA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Górol to mo klawe życie - także żywiecki i śląski - Dziennik Zachodni