18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Kultury Beskidzkiej 2013 powinien być wizytówką woj. śląskiego

Teresa Semik
Koncerty odbywają się w amfiteatrach w Żywcu, Szczyrku i w Wiśle
Koncerty odbywają się w amfiteatrach w Żywcu, Szczyrku i w Wiśle Marzena Bugała-Azarko
Na 50. Tygodniu Kultury Beskidzkiej (27 lipca-4 sierpnia) będzie kolorowo i tanecznie, a wokół pobrzmiewać będą słowa pieśni, że: "Nigdy nie zaginie w Beskidach śpiewanie". No właśnie, czy na pewno nie zaginie? - pisze Teresa Semik

Z waszej wsi na Tygodniu Kultury Beskidzkiej muszą wystąpić dwa zespoły - oznajmił naczelnik.
- Panie naczelniku, ale u nas nie ma ani jednego zespołu.
- No to założyć!

ZOBACZ KONIECZNIE PROGRAM I WYBIERZ SIĘ NA:
TYDZIEŃ KULTIRY BESKIDZKIEJ 2013

Ta historia jest prawdziwa. Kiedyś ambicją władzy było to, żeby w każdej beskidzkiej miejscowości śpiewał i tańczył zespół ludowy. System nakazowy akurat tu zdawał egzamin, bo potem całą lokalną społeczność rozpierała duma, że "nasi wystąpili na TKB" w Wiśle, Szczyrku, Żywcu, Makowie Podhalańskim. Manifestowano przywiązanie do tego, co rodzime, inne, swoje.

W ostatnich dwudziestu latach z beskidzkich miejscowości zniknęła co najmniej połowa zespołów regionalnych, a wielu pozostałych wykonawców wyraźnie obniżyło loty.

Największym wyzwaniem imprezy od jej zarania było kultywowanie tradycji regionu, jego odmienności i piękna, co w unifikującym się świecie stanowiło wartość nadrzędną. I to, co udawało się wskrzeszać przez lata, znikło gdzieś za nami.

Zresztą nie tylko to. Odeszli twórcy ludowi, a następców aż tak wielu nie widać. To kolejna porażka.
Wprawdzie wypiękniały amfiteatry w Wiśle, Żywcu, Szczyrku, co jest zasługą tej imprezy, ale autentycznego folkloru, tej "sztuki od serca" jest już w nich jak na lekarstwo. - Programy koncertów nie bronią się autentyzmem - twierdzi Leszek Miłoszewski, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej, który odpowiada za poziom koncertów TKB.

Święto Gór

Najhuczniej będzie tym razem na estradzie wiślańskiej, bo tam, w 1964 roku zainaugurowano TKB. Niewiele imprez w kraju może się pochwalić półwieczem. Ale korzenie tej imprezy sięgają aż 1937 roku. To wtedy w Wiśle, po Zakopanem, zorganizowano Święto Gór pod protektoratem prezydenta RP Ignacego Mościckiego i marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego.

Zjechali górale z Tatr, Pienin, Żywca i tłumy turystów. O specjalnych pociągach do Wisły, nawet z Wilna, Lwowa i Gdyni, oraz o zniżkach na bilet kolejowy informowano w drukowanych programach.

Podobno zabrakło sukna na góralskie portki, takie było pospolite ruszenie, a góralskie popisy na scenie, konkursowe, stanowiły istotę tego spotkania.

To z okazji Święta Gór na Kubalonce otwarto sanatorium. Wybudowano nawet nową wieżę, by na basenie mogły się odbywać zawody pływackie. Prawdziwą sensacją stał się występ Jana Kiepury, który przed Domem Zdrojowym stał na dachu samochodu i śpiewał arie operowe.

Przeglądając tamte programy imprez kulturalnych, sportowych, turystycznych, widać ogromny rozmach organizacyjny, trudny do przeprowadzenia nawet przy dzisiejszych możliwościach. Miasto żyło od rana do nocy. Na finał płonęły watry na okalających Wisłę szczytach. I ten rozmach organizacyjny skierowany był w równym stopniu do góralskich zespołów startujących w konkursie, co do widowni. Dziś widz TKB musi sam o siebie zadbać, jak już przyjedzie.

Wisła i Gorolski Święto

Było dwóch braci Niedobów po dwóch stronach Beskidu Śląskiego: Władek na Zaolziu i Adam w Wiśle. Obydwaj utalentowani muzycznie i rozmiłowani w góralskiej tradycji.

Władysław Niedoba, hetman zaolziańskich górali, był twórcą zespołu Gorol i legendą Gorolskiego Święta - imprezy folklorystycznej organizowanej od 1948 roku w Jabłonkowie nad Olzą w Czechach. Adam Niedoba, wiślański nauczyciel, założył zespół Wisła. To on jest autorem pieśni uznawanej za hymn TKB - "Szumi jawor szumi i szumi osika. Nigdy nie zaginie góralsko muzyka". Z "Wisłą" co roku jeździł na występy na Gorolski Święto, które było manifestacją polskości, nawet w najtrudniejszych czasach.

"Hej, cóż w was za dusza, beskidzcy Gorole, Lepij w groniach panym - niż sługą na dole!" - pisał zaolziański poeta i prozaik Władysław Młynek, prywatnie ojciec piosenkarki Haliny Mlynkovej.

- Zawsze zazdrościliśmy "Gorolowi" tego święta - mówił Stefan Pojda z "Wisły", niezastąpiony animator kultury. Silna też była pamięć o Święcie Gór z 1937 roku, o które upominał się wiślanin Jerzy Drozd, nauczyciel muzyki w Cieszynie.

- Święto Gór nie wchodziło w rachubę, bo nawiązywało do przedwojennej imprezy, a nowa władza tamtych czasów nie tolerowała - wspominał na łamach DZ nieżyjący już Stefan Pojda. - No i słowo "święto" było dla tej władzy trudne do zaakceptowania. Tak powstał Tydzień Kultury Beskidzkiej.

Wpisywał się w ciąg uroczystości dla uczczenia tysiąclecia polskiej państwowości. Tak było wygodnie dla tamtej propagandy.

TKB pączkuje

Dwa lata później, w 1966 roku, do Wisły dołączył Szczyrk, w 1975 roku - Żywiec, a rok później - Maków Podhalański. TKB stał się chlubą władz ówczesnego województwa bielskiego. Dlatego impreza pączkowała przenosząc swoje estrady w kolejne miejsca. W latach 80. fantazja organizatorów zaprowadziła ją do Krakowa, Bielska, Oświęcimia, Zabrza. Największy sukces w tym pączkowaniu estrad odniosły Ujsoły k. Żywca. Organizowane tam Wawrzyńcowe Hudy są nadal częścią TKB.

Nie ma wątpliwości, że dzięki TKB ocalono od zapomnienia wiele ludowych pieśni, tańców, obrzędów, że jak grzyby po deszczu powstawały nowe zespoły krzewiące folklor w swoich wsiach i miastach, a występ na TKB był mobilizacją i nagrodą. Ale to już przeszłość.

To prawda, że ludzie mają dziś więcej ofert kulturalnego spędzenia czasu i nie muszą należeć do zespołu folklorystycznego, by wyjechać za granicę. Ale to też dowód na to, że zawiodły instytucje odpowiedzialne za kulturę regionalną, zwłaszcza w Bielsku.
Na oczach urzędników od kultury umiera też sztuka ludowa, co widać w Żywcu, gdzie targi ludowe miały swoją markę.

- Twórczość ludowa, aby przetrwać, potrzebuje stałej opieki - powtarzała Magdalena Meres, kierownik Muzeum w Żywcu. To dzięki niej przez kilka dekad mieliśmy piękne bibułkowe kwiaty. A dziś słyszę, że nic nie da się zrobić, skoro te najwspanialsze twórczynie poumierały, a młode nie są tak zdolne. A w ogóle to twórcom nie opłaca się uczestniczyć w TKB.

Wzór z Podhala

Podhale jest bodaj ostatnim bastionem autentycznych ludowych tradycji. Tam górale dumni są z własnej kultury i z podniesioną głową paradują w góralskich portkach. Jeszcze się złoszczą, gdy im powiesz, że to strój ludowy. - Jaki strój?! To moje ubranie! - krzyczą. Beskidy miały szansę im dorównać przez te 50 lat, ale jej nie wykorzystały.

Regionalizm podhalański wykreowali inteligenci spoza Podhala, a górale tylko w niego uwierzyli. Można było zachęcać twórców, by opiewali też beskidzkie uroki. Dobrze czuł się w Wiśle Reymont, tutaj pisząc rozdziały "Chłopów". Zachwycał się Wisłą Prus: "(…) Ludność grzeczna, pracowita i wesoła. Szczególnie wieczorem, gdy odzywają się dzieci pasące krowy z dzwonkami, zdaje się, że cała dolina śpiewa, a wzgórza jej odpowiadają". Znamienne są słowa Marii Konopnickiej: "Wisła jest miejscowością czasów przyszłych".

Potrzebny wizjoner

Szacowny jubilat to dziś kolos na glinianych nogach. Funkcjonuje siłą rozpędu, stając się niestety jarmarcznym festynem.
A kiedyś były konkursy literackie (o "Laur Beskidzki"), fotograficzne ("Beskid w obiektywie"). Były sesje naukowe wzbogacające wiedzę o regionie. Już podczas pierwszego TKB w Wiśle otwarto muzeum regionalne, a potem wystawiono w nim operę ludową "Sałasznicy" Jana Sztwiertni, wiślańskiego nauczyciela, muzyka i kompozytora, zamordowanego w obozie Gusen w wieku 29 lat. Przy okazji tamtych TKB opublikowano pierwszy tomik poetycki znanej dziś poetki Emilii Michalskiej. Było zbratanie serc góralskich w Rajczy. Gdzie to wszystko jest?

Nad poziomem artystycznym TKB nikt nie ma kontroli. Żeby zespół żył, trzeba stawiać mu wymagania. Prof. Roman Reinfuss, autor fundamentalnych prac z etnografii, powtarzał: - Chodzi o to, żeby folklor przekazywać publiczności w uczciwej formie, bez obcych wzorców w kulturze regionalnej tak, by nie tylko bawił, ale i uczył.

Swoją rolę naukowiec przyrównywał do pracy ogrodnika który pilnuje, by na grządce nie wyrosły chwasty. A my oglądamy ten sam, schematyczny program. Dyr. Miłoszewskiemu jeszcze nie znudził się ten schemat?

- Znudził się, ale publiczność wciąż jest na widowni - odpowiada Miłoszewski.

TKB powinien być też miejscem spotkania ludzi, którzy znaleźli inną formę ekspresji dla odchodzących kultur. Była moda na muzykę etniczną, ale TKB i tę szansę zmarnował.

Impreza potrzebuje oddechu, potrzebuje menedżera i wizjonera. Powinna stać się wizytówką woj. śląskiego, bo ciągle ma wielki potencjał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!