Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Fach św. Józefa

Marek Szołtysek
Ciekawe dwie pamiątki rodzinne pokazał mi pan Zygmunt Basista z Rybnika, a dotyczą one jego ojca Wilhelma. Te pamiątki to fotografia i świadectwo rzemieślnicze - w których zobaczyłem więcej mądrości, niż wszystkie polskie reformy szkolnictwa ostatnich 25 lat. I o tym chciałbym dzisiaj opowiedzieć. Otóż Wilhelm Basista urodził się w 1909 roku i jak miał 15 lat, po ukończeniu szkoły podstawowej, rodzice posłali go na naukę zawodu stolarskiego. A tego fachu św. Józefa uczył się w dwuletniej Szkole Zawodowej Dokształcającej w Rybniku.

Była ona częściowo płatna, ale zajęcia teoretyczne w szkolnych ławkach nie dominowały w tym kształceniu, bo istotą tej zawodowej edukacji była nauka podczas pracy na warsztatach produkcyjnych, gdzie konkretnie wspominany Wilhelm był edukowany przez mistrza stolarskiego Karola Viewega z Górnośląskiej Fabryki Mebli w Rybniku. Omawiana tu szkoła nie zajmowała się takimi pierdołami jak wywiadówki, wycieczki, klasówki, testy czy dni sportu.

Nie zawracano też uczniom głowy przedsiębiorczością i innymi michałkami, bo główny zestaw nauk uczeń pobierał u swego majstra stolarskiego, który był dla szkolorza drugim po Ponboczku, a czasami nawet pierwszym. A proszę mi wierzyć, że jak uczeń zepsuł w czasie kształcenia deskę, to musiał za nią majstrowi zapłacić. I taka sytuacja uczyła stokroć więcej niż dwa lata nauki przedsiębiorczości w niewydarzonych współczesnych liceach, gdzie przedmiotu uczy nauczyciel, który nigdy nie prowadził działalności gospodarczej i jest w sprawach praktyki biznesowej - używając stolarskiego określenia - elokwentny jak noga stołowa.

Wróćmy jednak do zawodowej edukacji Wilhelma, która zakończyła się po dwóch latach egzaminem przed komisją Izby Rękodzielniczej Województwa Śląskiego w Katowicach. Chłopak zdał go na ocenę dobrą i został czeladnikiem stolarskim w czerwcu 1926 roku. A ten egzamin był trudny i nie był tylko formalnością, bo członkowie cechu stolarzy zaświadczali podpisami na świadectwie, że ów młody czeladnik nadaje się do natychmiastowego podjęcia pracy w swoim fachu. Na świadectwie tym zapisano też ważne słowa: "Na podstawie egzaminu wydajemy Panu Wilhelmowi Basiście to świadectwo i upraszamy wszystkich, przede wszystkim zaś członków cechu, w razie przedłożenia tego świadectwa o przyjęcie go z pełną wiarą i udzielenie wymienionemu czeladnikowi pomocy w dalszym kształceniu się, co i my w podobnych wypadkach jesteśmy gotowi chętnie uczynić. /…/ Zarząd Cechu Stolarskiego w Rybniku".

I po tym egzaminie 17-letni Wilhelm Basista nie poszedł z kolegami upić się czy naszprycować w jakimś pubie "środkami poprawiającymi nastrój" - jak to się dzisiaj dzieje, ale zaraz poszedł do roboty i przez kilka lat aż do ślubu zarobione pieniądze przynosił w dniu wypłaty matce. A dzięki takiemu kształceniu i wychowaniu, to dawniej na Śląsku z reguły byli porządni ludzie i fachowcy.

[email protected]



*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Proces Katarzyny W.: Tajemniczy świadek ujawnia sensacyjne fakty

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Fach św. Józefa - Dziennik Zachodni