Nikt nie cofnie nogi

Ekipa Henryka Kasperczaka prezentuje się wiosną nieźle, ale wciąż nie opuszcza ostatniego miejsca w tabeli. Zwycięstwo nad Ruchem i remisy z Arką oraz Lechem Poznań okazały się niewystarczające, by wydostać się ponad kreskę spadkową - deficyt wynosi aż trzy punkty.

- To nam studzi głowy, bo chociaż z gry możemy być zadowoleni, to jednak widzimy, jak daleko jest wciąż nasz główny cel - nie ukrywa kapitan i bramkarz Górnika, Sebastian Nowak. - Remisy niewiele nam dają, musimy wygrywać i właśnie z takim zamiarem wyjdziemy na boisko w stolicy. W spotkaniu z Lechem pokazaliśmy, że potrafimy grać z drużynami z takiej półki.

Nikt w zespole Górnika nie narzeka na zdrowie, nikt też nie pauzuje za żółte kartki. No i nikogo na mecz z tym rywalem nie trzeba mobilizować.

- Nasi kibice też żyją tymi spotkaniami. Pamiętam euforię, jaka wybuchła, gdy wiosną 2007 roku walczyliśmy o utrzymanie i pokonaliśmy właśnie Legię. Chciałbym, żeby teraz historia się powtórzyła - mówi uczestnik tamtego spotkania Adam Danch.

Meczowi z Legią podporządkowano cały plan tygodnia.

- Podobnie jak przed Lechem zawodnicy mieli sporo odpraw taktycznych, ostatnia czeka ich jeszcze przed meczem - opowiada Kowalik.

Trener Legii, Jan Urban, na brak problemów nie narzeka. Z powodu kontuzji ze składu wypadli mu Marcin Komorowski, Wojciech Szala, Pance Kumbev, Ariel Borysiuk, Sebastian Szałachowski, Tito, Bartłomiej Grzelak i Martins Ekwueme.

- Nie przywiązujemy do tego wielkiej wagi,podobnie jak do kiepskiej postawy Legii w spotkaniu Pucharu Polski. Jeśli chcemy przywieźć z Warszawy punkty, to musimy je zdobyć dzięki własnej determinacji, a nie osłabieniom rywali - deklaruje Nowak.

Dzisiejszy mecz będzie 103. spotkaniem obu drużyn. W dotychczasowych 40 razy wygrała Legia i 39 razy Górnik.

- Czas wyrównać ten bilans - zapowiadaja zabrzanie.

Górnik oficjalnie poinformował o powołaniu do Rady Nadzorczej klubu Zdzisława Iwańskiego, prezesa zabrzańskiego MOSiR-u.

Legia Warszawa - Górnik Zabrze, piątek, godzina 20.00