Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Gdzie ja żyję? Do dr Abłamowicza

Jan Dziadul
Panie dyrektorze, wszelkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują, że zapadła personalna decyzja w sprawie szefa Muzeum Śląskiego. Nie wiem, czy ostateczna, ale czuję, że każdy, kto to dyrektorskie berło dzierżyć będzie, wejdzie na historyczne i polityczne pole minowe. Poprzednik, dr Leszek Jodliński, nie zdołał go pokonać, a odłamki po wybuchu raziły - pośrednio i bezpośrednio - śląskiego marszałka (Adama Matusiewicza) i wicemarszałka (Jerzego Gorzelika).

Piszę z nadzieją, że uda się panu to niebezpieczne poletko - a nazwa jego to wystawa stała historii Górnego Śląska - przejść bez szwanku. Droga trudna, ale przecież nic w naszej śląskiej przestrzeni nie jest usłane różami. Wokół niej tłum gapiów i kibiców: tych życzliwych i nienawistnych. Wśród nich tych pragnących wskrzeszenia górnośląskości, dziś zamkniętej dla mnie li tylko w bycie geograficzno-historycznym; i tych, którzy śląskość czują tu i teraz; tych z marzeniami autonomicznymi, i tych, którzy nie dopuszczają najmniejszego dystansu wobec Polski.

Do kogo powinien być adresowany historyczny przekaz w Muzeum Śląskim? Jeszcze parę lat temu na to retoryczne - zdawałoby się - pytanie odpowiedź byłaby prosta: dla Ślązaków z krwi i kości, aby przypominać ich historię; dla takich jak ja i pan, z gorolskimi korzeniami, którzy chcą śląskość poczuć, zrozumieć i wziąć za swoją; i dla Polski, która powinna nauczyć się Śląska i przynajmniej wiedzieć, że polskość tu trwa-ła, ale od ponad sześciu wieków nie miała nic wspólnego z polską państwowością. Z polską duszą i mentalnością. Z Mickiewiczem i Wyspiańskim. Tak prywatnie chciałbym, aby muzeum wreszcie uświadomiło wielu moim warszawskim kolegom, że Śląsk nigdy nie był pod zaborami, choć był na orbicie państw, które unicestwiły Rzeczpospolitą. Te wszystkie moje muzealne marzenia prysły jak mydlana bańka. Bo jak opowiedzieć Polsce historię Śląska, kiedy sami Ślązacy, ci z dziada pradziada, w tej sprawie skaczą sobie do gardeł?

Mogliśmy to zobaczyć w październiku 2012 r. w trakcie pamiętnej debaty w historycznej sali Sejmu Śląskiego o przyszłości Muzeum Śląskiego. Był pan, więc swoje wie. Trochę żyję na tej ziemi, sporo o niej wiem, ale nie spodziewałem się, że śląska historia może tak diametralnie dzielić samych autochtonów, aborygenów - jak pieszczotliwie swoich ziomków nazywa Kazimierz Kutz. Dzielić? - to za mało powiedziane. Już w czasie tej dyskusji ujawniły się tak wielkie pokłady śląsko-śląskiej nienawiści, że zamierałem z wrażenia. A po niej jeden z panelistów, z profesorskim tytułem, powiedział mi, że tu jeszcze było kulturalnie, bo na forach internetowych prawdziwi Ślązacy (cokolwiek to oznacza) "wyrzynają" tych nieprawdziwych - i odwrotnie.

Przywołuję to nie bez kozery, panie dyrektorze, bo czuję wielką potrzebę jakiegoś konsensusu w spojrzeniu na historię Śląska (nie tylko Górnego Śląska), który pozwoli z ciekawością, a nie z zajadłością przejść przez muzealne sale. Zanim muzeum opowie historię Śląska Polsce, to powinno nam samym pokazać dzieje tej ziemi, abyśmy w trakcie zwiedzania nie skakali sobie do oczu. Byśmy w ogóle chcieli postawić nogę w nowym Muzeum Śląskim.

Już słyszę jak do pana krzyczą: nie ruszaj dotychczasowego scenariusza, którego kręgosłupem jest industrializacja Górnego Śląska. Już słyszę, jak wrzeszczą: ten scenariusz trzeba obalić i wrzucić do kosza, bo jest zbyt proniemiecki (propruski). Jak więc opowiedzieć historię ziemi, która przez blisko dwa wieki związana była z historią państwa niemieckiego, a prawie wiek - pomijając lata 1939-1945 - polskiego?

A jest co opowiadać i co podpowiadać! Nie wyobrażam sobie, aby z dotychczas proponowanej historycznej narracji wyrzucać pierwszą na Górnym Śląsku maszynę parową w Tarnowskich Górach. Ciekawość jej ujrzenia pod koniec XVIII w. przez Johanna Wolfganga Goethego - godna jest zauważenia. Ale chciałbym do tej sali wejść z polskiej przestrzeni. Choćby tej z sierpnia 1683 r., kiedy pod berłem Jana III Sobieskiego gromadziły się tu wojska polskie przed wyprawą na Wiedeń. Nasz monarcha, choć król obcego państwa, był entuzjastycznie witany w Mysłowicach, Bytomiu, Piekarach Śląskich i Gliwicach. Stąd ruszył na wojnę cywilizacji i na jedną z najważniejszych bitew w dziejach Europy.

Panie dyrektorze, będą pana przekonywać o słuszności industrialnej narracji. Sporo w tym racji. Śląskie industrializacje, dla niektórych rewolucje przemysłowe, godne są zauważenia - wszak to one odciskały piętno na ziemi i ludziach. Tylko mam nieodparte wrażenie - nie wiem, czy pan je podzieli - że te kwestie potraktowane zostały w dotychczasowych propozycjach wybiórczo. Dużo można by jeszcze podpowiadać. Cóż, najważniejsze dzisiaj jest to, aby historia Śląska nas nie dzieliła.

Inaczej nie ma sensu opowiadania jej Polsce, Europie i światu. Zadanie cholernie trudne - stąd powodzenia życzę.

Jan Dziadul
publicysta



*Długoterminowa prognoza pogody na sierpień 2013 ZOBACZ MAPY I WIDEO
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląska Wenus jak Wenus z Milo! Archeologiczna sensacja spod Raciborza [ZDJĘCIA]
*Radni z woj. śląskiego to milionerzy! [OŚWIADCZENIA MAJĄTKOWE]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!