18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Harrisa do księdza Bashobory. Ludzie wierzą w cuda [ZDJĘCIA]

Agata Pustułka
Ksiądz John Bashobora
Ksiądz John Bashobora Grzegorz Mehring
Polacy coraz wyraźniej wierzą w cuda i coraz bardziej liczą, że właśnie cud jest ich w staniej uratować! Dowód? Choćby gigantyczne frekwencje na spotkaniach z ugandyjskim duchownym i uzdrowicielem, ks. Johnem Bashoborą. Siedem tysięcy wiernych zgromadziło się w malutkim Rychwałdzie, by modlić się o cud uzdrowienia dla siebie i bliskich.

Na początku lipca na Stadion Narodowy w Warszawie, by posłuchać tego egzotycznego kapłana, przybyło aż 60 tysięcy osób, w tym wielu niepełnosprawnych, którzy liczyli, że wstaną z wózków inwalidzkich.

CZYTAJ KONIECZNIE:
KSIĄDZ BASHOBORA RYCHWAŁD 2013. 7 TYSIĘCY LUDZI SPOTKAŁO SIĘ Z KSIĘDZEM UZDROWICIELEM

Dlaczego łakniemy cudu?

Być może uwierzyli w zapewnienie posła Johna Godsona z PO, który stwierdził, że na własne oczy widział wskrzeszenie umarłego? Wiara i Kościół opierają się na cudach: to Jezus wskrzeszał zmarłych, zamieniał wodę w wino itp. Uznanie cudu jest przez władze Kościoła zarezerwowane dla wyjątkowych wydarzeń, dlatego z wielką ostrożnością podchodzi do wszelkich informacji związanych np. z objawieniami.

Ks. Bashobora będzie odwiedzał różne zakątki Polski niemal do końca sierpnia. Za wstęp na niektóre spotkania trzeba płacić (40, 80 zł), ale wiele jest darmowych. Jego pojawienie się w Polsce to odpowiedź na oczekiwania, bo jak się okazuje, na 30 osób z rodziny, przyjaciół, znajomych i współpracowników każdego Polaka aż troje zetknęło się w swoim życiu z cudem! Chyba nie ma drugiego takiego narodu na świecie! Ba, według badań TNS OBOP, aż 15 proc. ankietowanych zetknęło się osobiście (lub ich najbliżsi) z cudem, a 64 proc. zadeklarowało, że wierzy w cuda.

- Zawsze w okresie jakiegoś kryzysu czy zmiany z jednej strony pojawiają się różni uzdrowiciele, a jednocześnie rośnie społeczne zapotrzebowanie na pojawienie się takiej osoby. Jeśli jeszcze wystąpi w telewizji, to mamy do czynienia z usakralizo- wanym wręcz autorytetem, bo telewizja, zwłaszcza dziś, sakralizuje swoje gwiazdy - mówi dr Grzegorz Odoj, antropolog kultury z Uniwersytetu Śląskiego.

W niedawnej przeszłości mieliśmy do czynienia z dwoma przypadkami ogólnoświatowych karier uzdrowicieli, choć trzeba podkreślić, że w pierwszej kolejności Bashobora jest księdzem i to z siły jego wiary mają wynikać wszelki łaski, jakie spadają na wiernych.

Inaczej wyglądała droga Clive'a Harrisa, przez spotkania z którym w latach 70. i 80. przewinęło się ok. 9 mln Polaków. Był nawet zapraszany do salek katechetycznych. Specjalizował się w "leczeniu" chorób nowotworowych, a energię utraconą w czasie seansów regenerował gorącymi kąpielami i... białym winem. To on przyniósł do Polski modę na bioenergoterapeutów. Sława Harrisa byłaby większa, ale nie działał w okresie ekspansji mediów. Więcej szczęścia miał Anatolij Kaszpirowski, rosyjski psychiatra, który prowadził już programy telewizyjne transmitowane także w 1989 r. przez telewizje polską, czeską czy niemiecką. W Rosji jego programy zdjęto z anteny, gdy okazało się, że u widzów doszło do zaostrzenia różnych stanów chorobowych, a u wielu odnotowano problemy natury psychicznej. To wtedy Kaszpirowski wyemigrował i zaczął próbować swoich sił nad Wisłą. Ponoć miał przez telefon uzdrowić samego... Lecha Wałęsę.

Nadzieja zawsze kosztuje

Wielu uzdrowicieli czyni ze swojej mocy niezły biznes i nawet reklamują się w gazetach. Uzdrowiciele z Filipin czy Rosji w naszym kraju bez trudu zarabiają na swoje utrzymanie. Przeważnie to kwoty od kilkuset do kilku tysięcy złotych za sesję. Dla osób, które straciły nadzieję na wyjście z choroby metodami tradycyjnymi, to czasem ostatnia deska ratunku. Popularność uzdrowicieli, dziś ks. Bashobory, to z pewnością... czerwona kartka dla Ministerstwa Zdrowia.

- Ale też wypełnienie pewnej pustki duchowej. Ludzie mimo wszystko czekają na potwierdzenie cudu i ujrzenie go na własne oczy - dodaje dr Odoj.

Czy dlatego kilka razy do roku w jakimś nieoczekiwanym miejscu wierni rozpoznają oblicze Matki Boskiej? Ostatnio na drzewie w środku lasu w Ostrowach w powiecie kłobuckim. W 1997 r. było głośno o Zabrzu-Kończy- cach, gdzie na wypucowanej kuchennej szybie Łucji Piechnik, w oknie familoka przy ul. Knosały, pojawił się wizerunek Maryi.
Władze Kościoła z ostrożnością podchodzą do takich wydarzeń. By cud został uznany przez Kościół, droga wiedzie przez Watykan. Uprawomocnienie cudów uczynionych za wstawiennictwem papieża Polaka, Jana Pawła II, zostało poddane głosowaniu przez komisję kardynałów i biskupów z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, a wcześniej było wnikliwie analizowane przez teologów i lekarzy. Dokładnie przeanalizowano ok. dwustu z nich.

Z prof. Wojciechem Świątkiewiczem, socjologiem religii z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Agata Pustułka

Czy dziwią pana tłumy, jakie gromadzą się na spotkaniach z ks. Bashoborą?
Nie mogą dziwić, bo wyrażają odwieczne pragnienie człowieka, który w skrajnie złej sytuacji, sytuacji bez wyjścia, wszędzie szuka ratunku i oczekuje cudu. Oczekuje, że w jego życiu nastąpi zmiana. Choć sądzę też, że wierni kierują się innymi motywami, a część osób także ciekawością. To zresztą normalne.

To jednak dość egzotyczne doświadczenie dla polskiego Kościoła. Z jednej strony biskup Michalik i ksiądz Rydzyk, z drugiej czarnoskóry kapłan...
Kiedyś to misjonarze z Europy jeździli do Afryki, by tam krzewić wiarę. Dziś mamy sytuację odwrotną. Zasiane wtedy ziarno, jak widać wydało owoce, i mamy sytuację odwrotną. Teraz to taka świeża, głęboka i spontaniczna wiara z Afryki odmładza europejski Kościół. Zresztą w przypadku księdza Bashobory można mówić o osobowości charyzmatycznej. Kościół w swojej historii opierał się na takich indywidualnościach. Jest zresztą dowodem na uniwersalizm religii.

W latach 70. także w kościołach i salkach katechetycznych organizowano spotkania ze słynnym uzdrowicielem Harrisem. Nie zakończyło się to zbyt dobrze dla Kościoła.
W przypadku księdza Bashobory mamy jednak do czynienia z osobą duchowną, której działanie jest legitymizowane przez Kościół, a nie z jakimiś zabobonami. Misją ks. Bashobory jest wspólna modlitwa. Właśnie z tej wspólnoty ma płynąć siła, a wierni liczą, że dzięki niej spłyną na nich łaski, o które proszą. Spotkania z tym kaznodzieją tworzą takie ośrodki skupienia.



*Długoterminowa prognoza pogody na sierpień 2013 ZOBACZ MAPY I WIDEO
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Jakie nazwy dla gondol kolejki Elka? ZAGŁOSUJ [PLEBISCYT ROZPOCZĘTY]
*Śląska Wenus jak Wenus z Milo! Archeologiczna sensacja spod Raciborza [ZDJĘCIA]
*Radni z woj. śląskiego to milionerzy! [OŚWIADCZENIA MAJĄTKOWE]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!