Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W jednym stali domu, czyli życie wojewody z marszałkiem

Agata Pustułka
W gmachu przy ul. Jagiellońskiej pracują urzędnicy wojewody i marszałka
W gmachu przy ul. Jagiellońskiej pracują urzędnicy wojewody i marszałka fot. Mikołaj Suchan
30 złotych za godzinę - to rachunek za energię jaki musi opłacać urząd marszałkowski jeśli chce zorganizować w sali Sejmu Śląskiego sesję albo jakąś konferencję.

Historyczna sala, jak zresztą cały budynek przy ul. Jagiellońskiej w Katowicach, jest własnością wojewody, choć właśnie historycznie rzecz biorąc gmach powinien należeć do marszałka, bo przed wojną jego budowa została całkowicie sfinansowana przez Skarb Śląski i pochłonęła ponad 12 mln złotych.

Po powstaniu samorządu wojewódzkiego i utworzeniu urzędu marszałkowskiego (1998 r.) stało się jasne, że gmach przy ul. Jagiellońskiej musi pomieścić urzędników wojewody i marszałka. Niestety, często ich wzajemne relacje przypominały kontakty Pawła i Gawła ze słynnego wiersza. Natychmiast pojawiły się spory o to czyj powinien być gmach. Dziewięć lat temu samorząd wojewódzki pierwszy raz wystąpił do wojewody o przekazanie mienia. W 2002 roku ówczesny wojewoda odmówił nieodpłatnego przekazania budynku, a gmach decyzją ministra spraw wewnętrznych i administracji pozostał w tzw. trwałym zarządzie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Sprawa w różnych instytucjach m.in. w Naczelnym Sądzie Administracyjnym ciągnęła się latami.

Polubownie, z korzyścią dla samorządu wojewódzkiego, sprawy własnościowe chcieli rozwiązać poprzedni wojewoda Tomasz Pietrzykowski i marszałek Janusz Moszyński.

- Nasza umowa zakładała, że sala Sejmu Śląskiego znajdzie się w gestii urzędu marszałkowskiego i umowa zostanie zerwana tylko w dwóch przypadkach: gdy radni wyrażą taką wolę, albo, gdy województwo śląskie jako podmiot prawny przestanie istnieć. Niestety, zabrakło nam czasu na sfinalizowanie tych uzgodnień - wyjawia Moszyński.

Ich następcy, obecny marszałek Bogusław Śmigielski i wojewoda Zygmunt Łukaszczyk, wysłali wspólne pismo do Grzegorza Schetyny, wicepremiera oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji, że sami, bez udziału centrali, chcą rozwiązać problem gmachu przy ul. Jagiellońskiej.
Marszałek z wojewodą renegocjują teraz starą umowę podziału włości. Została wyznaczona specjalna komisja, która lada moment zakończy prace. - Umowa ma być podpisana w ciągu najbliższych kilku tygodni - wyjaśnia Marta Malik, rzeczniczka wojewody śląskiego. - Jest propozycja, by marszałek dostał w użytkowanie 30 proc. powierzchni gmachu.

Nie wszyscy radni zgadzają się na takie wymiary marszałkowskiej parceli, zaś sprawą najważniejszą, prestiżową jest los sali Sejmu Śląskiego. - To nieporozumienie, by decydował o niej wojewoda. Nie możemy się na to zgodzić. Za nami przemawia tradycja - mówi radny PSL Leszek Piotrowski.
W grę wchodzą też względy praktyczne. Kompetencje wojewodów są coraz bardziej ograniczane przez ustawodawcę.

- A samorząd wojewódzki ma coraz więcej zadań, choć-by w związku z funduszami europejskimi, a co za tym idzie chcąc nie chcąc musi się rozrastać. To oczywiste- twierdzi Krzysztof Stachowicz, radny wojewódzki Platformy Obywatelskiej i szef sejmikowej komisji budżetu i finansów.

I rzeczywiście urząd marszałkowski rozrasta się, bo na terenie Katowic wynajmuje jeszcze pomieszczenia przy ul. Reymonta (1427,66 m kw.) oraz przy ul. Powstańców (486,78 m kw.).
Dziś marszałek musi płacić wojewodzie także za użyczenie najbardziej reprezentacyjnych sal - Złotej i Marmurowej oraz, co oczywiste, miesięcznie odprowadza opłaty za korzystanie z 26,2 proc. powierzchni budynku, bo tyle zgodnie z dotychczasową umową mu przysługuje.

- Na tę część mamy podpisaną tzw. umowę użyczenia z wojewodą, czynszu nie płacimy, ale oczywiście płacimy za media i partycypujemy w innych wydatkach takich jak np. wymiana okien, remont dachu - mówi Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy marszałka śląskiego.
Miesięczna opłata wynosi 173 tys.760 zł. W kwocie tej mieści się: energia, woda, gaz, ścieki, wywóz śmieci, ubezpieczenie, obsługa portier-ska, sprzątanie i usługi rzemieślnicze.

Za wykorzystanie w sali sejmu urząd marszałkowski płaci ekstra, choć stawki nie są wygórowane. Sala jest też wynajmowana przez wojewodę komercyjnie różnym instytucjom z zewnątrz, które organizują tu sympozja i zjazdy.

Kiedyś był największy w Polsce...

Budynek, w którym mieszczą się dziś Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego i Śląski Urząd Wojewódzki został zbudowany w latach 1925-1929 jako gmach Sejmu Śląskiego.

Obiekt zawiera 634 pomieszczenia o łącznej kubaturze 161 474 m kw. i w owym czasie był największym budynkiem w Polsce. Budynek ma łącznie siedem kondygnacji: cztery piętra, parter oraz dwa piętra pod ziemią.

Budynek jest wyposażony w 1300 okien. Łączna długość korytarzy wynosi ponad 6 kilometrów. Budynek składa się z czterech głównych skrzydeł, natomiast wewnątrz mieści się część sejmowa.

Sala sejmowa liczy 80 miejsc dla posłów i prezydium sejmu, 30 miejsc dla przedstawicieli urzędu, 30 miejsc dla prasy oraz 120 miejsc dla publiczności.

Nad miejscami góruje trybuna marszałkowska z bogato zdobionymi fotelami marszałka i wicemarszałków.

Sala sejmowa posłużyła jako wzorzec dla budowanej w podobnym czasie siedziby Sejmu Rzeczypospolitej.

(oprac. na podst. wikipedia.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!