Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchar za górniczy garnuszek

Katarzyna Piotrowiak
Regionalne specjały wciąż nie mogą trafić do smakoszy
Regionalne specjały wciąż nie mogą trafić do smakoszy fot. Arkadiusz Gola
Potrawa z ziemniaków i mięsa podawana górnikom z okazji Barbórki znalazła się na ministerialnej liście produktów tradycyjnych.

- Garnuszek górniczy przygotowywano w domu. Górnik zjadał go po barbórkowych uroczystościach w kopalni i wizycie w karczmie - opowiada Romana Kosek, która wczoraj serwowała górniczą tradycję w Bibliotece Śląskiej przedstawicielom Urzędu Marszałkowskiego i Ministerstwa Rolnictwa.

Przyrządzanie garnuszka jest pracochłonne, a podaje się go na ciepło w kamionkowym naczyniu.

- Danie składa się z ugotowanych ziemniaków pokrojonych w kostkę, zaś z mięsa wołowego i wieprzowego robi się zrazy. Bardzo ważny jest sos na bazie zasmażki, do którego dodaje się także pokrojoną fasolkę oraz ogórek kiszony. Na koniec doprawia się pieprzem, solą i ziołami. Śląskie gospodynie używały najczęściej estragonu, szałwii i bazylii - zdradza Kosek.

Produkty układa się warstwami: na dnie ziemniaki, na górze zrazy. - Garnuszek górniczy wymaga sporo pracy, ale jest wyjątkowo smaczny. Przepis usłyszałam podczas spotkania w kole gospodyń wiejskich. To była potrawa z lepszych czasów, kiedy były pieniądze na wołowinę - tłumaczy Kosek, na co dzień pracownica Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Tarnowskich Górach.

Już wcześniej na ministerialnej liście tradycji pojawiły się m.in. śląska kiszka z mleka zsiadłego, pajszle, czyli flaki po cieszyńsku, rosół z gołębi, becok na sypko z fasoli, cieszyńska kita wędzona z nogi świńskiej, moczki, czyli sosy grzybowy, cebulowy i chrzanowy, a także sos do deserów z utartych z cukrem żółtek i roztrzepanych z winem, zwany szodon. Są na niej także rolada śląska, żymlok, oscypek, żur śląski, prażuchy i ciulim lelowski, który znalazł się na tej liście jako pierwszy.

Listę tradycji tworzy 614 potraw i produktów, które charakteryzują się minimum 25-letnią tradycyjną metodą wytwarzania. Śląsk ma ich najwięcej, bo od wczoraj aż sto. Niestety, obecność tych produktów kończy się właściwie wpisem na listę, bo w sklepach i restauracjach ich nie widać. Nie rozwiązano dotąd kwestii, jak je reklamować. Szczęśliwcy mogą się nimi delektować najwyżej podczas tradycyjnych imprez. Ministerstwo Rolnictwa zapewnia, że to się zmieni. Wiceminister Artur Ławniczak od października powtarza, że resort popiera wytwarzanie produktów regionalnych, a osoby zarejestrowane dostaną po 15 tys. zł. Ale jak dotąd pieniędzy nie ma. Kilka miesięcy temu podczas obrad Sejmu nad ustawą dotyczącą ujednolicenia wpisów na listę wyrobów tradycyjnych obiecywano nawet pieniądze na promocję.

- Obiecanych a wirtualnych pieniędzy jest dużo. Zamiast na nie czekać, lepiej starać się o fundusze unijne i uruchomić program ratowania ginących zawodów, bo za parę lat nie będzie miał kto przyrządzać tych potraw, a stare receptury będą zapomniane - uważa Henryka Żabicka z Fundacji dla Śląska. Póki co lista produktów będzie się powiększać. Wczoraj w Bibliotece Śląskiej zgłoszono kolejną propozycję: chleb cebulowy z Tarnowskich Gór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!