Katowice zaraz po wojnie to tygiel repatriantów z zachodu i ze wschodu. Każdy szuka swoich bliskich. Wśród tego chaosu działa przedwojenny adwokat Roman Hrabar, teraz organizator wydziału opieki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Do niego przychodzą ludzie z najtrudniejszymi sprawami; ukradziono im dzieci. Zniknęły bez śladu.
Te ładne, jasnowłose i zdrowe, niemieckie służby zabierały z domów i przedszkoli. Wystarczył donos sąsiadów, że rodzina polska, podejrzana politycznie, biedna. Ze śląskich sierocińców dzieci wywożono hurtem. Ale po selekcji.
"Dziennik Zachodni" też organizuje wtedy akcję szukania dzieci. To potrzeba chwili. Pisze o szczęśliwych matkach, które odzyskały synów. Porwani wrócili do domów. To Roman i Alfons Ulbrichowie z Nowej Wsi koło Katowic, Józef Łacny z Dąbrówki, Roman i Edward Kostkowie z Katowic Bogucic, Jan Blaut z Siemianowic Śląskich, Edgar Sudaj z Zabrza.
- Opowiadał mi ojciec, katowicki adwokat Alfons Dzięcioł, że po wojnie również zajmował się porwanymi dziećmi. To były częste przypadki - mówi mecenas Andrzej Dzięcioł, długoletni dziekan Rady Adwokackiej w Katowicach. I dodaje: - Ale to Roman Hrabar najbardziej poświęcił się poszukiwaniom.
Dzisiaj wiadomo, że ten skromny katowicki prawnik dokonywał niezwykłych rzeczy. Jego postać przypomniała niedawno "Polityka" (nr 31/2013).
Walka Hrabara o zwrot dzieci coraz bardziej nie podobała się aliantom. Amerykanie topią dokumenty z listą porwanych w rzece Inn w Bawarii. Anglicy wydają zarządzenie, że polskie dzieci, które przebywają w ich strefie okupacyjnej, mają zostać w niemieckich rodzinach lub trafią do Wielkiej Brytanii. To ma być dla nich lepsze niż rodzice za żelazną kurtyną. Ale to Hrabar rozmawia z matkami. Obiecuje, że odnajdzie ich synów i córki.
Himmler w 1943 roku w Bad-Schachen mówi : "Albo zdobędziemy dobrą krew, nawet kradnąc, żeby ją wprząc w nasze szeregi, albo zniszczymy tę krew".
Hrabar sprawdza każdy ślad, przemierza Niemcy i Austrię, przesłuchuje świadków. Prawda jest nieludzka.
Siostra zakonna Elżbieta Świątek opowiada o ośrodku dla dzieci im. Mielęckiego w Katowicach. Ochronkę podczas wojny obejmuje NSV, nazistowska opieka społeczna. Są tam sieroty, dzieci polskich rodziców aresztowanych przez gestapo, pozbawionych środków do życia, zostawione tu czasem na krótko.
Siostra: "Dzieci te pochodziły z różnych dzielnic województwa śląskiego i z Zagłębia Dąbrowskiego. Było ich około 500".
We wrześniu 1941 roku do zakładu przybywa z Berlina specjalna komisja psychiatrów. Bada inteligencję i wygląd dzieciaków, później dzieli je na trzy grupy. Siostra Elżbieta: "Grupa najzdolniejszych w liczbie 100 pozostała w zakładzie, a dwie inne grupy zostały wysłane do innych zakładów i domów pracy".
Zdolne dzieci jadą do ośrodków Lebensbornu w Bawarii. Lebensborn zajmuje się zwiększaniem liczby dobrych rasowo Niemców. Dziewczynki piszą do siostry Elżbiety, że muszą należeć do organizacji BDM, a chłopcy do Hitlerjugend. Mają czuć się Niemcami, zanim trafią do nowych rodzin. Ale listy napływają tylko od pierwszej, lepiej ocenionej grupy. "Jaki los spotkał dzieci z pozostałych grup, tego, niestety, nie wiem" - przyznawała siostra.
Po wojnie niektórzy jej podopieczni wracają. Siostra przypomina sobie: "Z dzieci, które powróciły z Bawarii do swoich matek, pamiętam jedynie nazwiska Adolfa Karwata, Jerzego Nawrata i jego siostry Elżbiety".
Ale co z tymi wychowankami, których uznano za nie dość rasowych i którzy zamilkli po wyjeździe z Katowic?
Siostra pamięta kilkuletniego Adama Roja, który trafił do zakładu w Lublińcu. Jemu też udało się wrócić do matki, zamieszkali po wojnie w Ligocie. Chłopczyk opowiadał, że dostawał zastrzyki, po których bardzo mdlał i wymiotował.
To luminal. Hrabar wiedział, że do Lublińca kieruje się słabsze polskie dzieci po to, żeby zmarły. Dostawały ogromne ilości środka nasennego: luminalu. Od sierpnia 1942 roku do listopada 1944 roku podano luminal 235 dzieciom. 221 zmarło.
Dzieci ze Śląska i Zagłębia trafiają też do obozów pracy w Łodzi i Dzierżążni. Zachowała się część obozowych rejestrów. Mali niewolnicy pochodzą z Katowic, Będzina, Wodzisławia, Michałkowic, Sosnowca, Jaworzna, Szopienic. Mają tylko ciężko pracować i umierać po cichu. Często są z rodzin "terrorystów polskich". Do domów powraca garstka.
W Cieszynie jest zakład dla małych dzieci ze Śląska pochodzenia polskiego. Nie można jeszcze określić, czy są cenne rasowo. Niemieckie pielęgniarki znęcają się nad nimi, faszerują zastrzykami z luminalem. Nieliczne maluchy, które przeżyły, pod koniec wojny z transportem jadą w głąb Niemiec. Przepadają.
Hrabar dowiaduje się, na jakich zasadach zmieniano polskie nazwiska dzieci. Łatwiej mu je wyszukiwać. Dociera też do żłobków dla pracownic przymusowych. Chociaż winni milczą i zasłaniają się "zaślepieniem narodowosocjalistycznym".
Fritz Sauckel, odpowiedzialny za straszny los dzieci polskich robotnic, w Norymberdze płacze: "Nieludzkie działania, ujawnione na tym procesie, zadały mi cios prosto w serce". Dostaje karę śmierci.
- Hrabar poszukiwał dzieci kosztem wolnego czasu. Poza tym wykonywał w Katowicach zwykłe adwokackie obowiązki. Nigdy nie skarżył się ani nie chwalił. Czytaliśmy potem jego książki - wspomina mecenas Dzięcioł, który pamięta starszego kolegę z tamtych czasów.
Niewiele jest takich osób. Eugenia Lubas, która z nim pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, pisała: "Do Katowic przyjechał dwa dni po wypędzeniu Niemców. Był w samym środku żmudnej, pionierskiej pracy, niosąc pomoc powracającym z wojny, ofiarom terroru hitlerowskiego, najuboższej ludności i dzieciom".
Zostaje pełnomocnikiem rządu ds. Rewindykacji Dzieci Polskich. Do 1950 roku udaje mu się sprowadzić ich do kraju ponad 30 tysięcy. Ale około 170 tys. dzieci nigdy nie wróciło do rodziców.
*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?