Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syberyjska Wierszyna to mała Polska. Odwiedzili ją mieszkańcy Zagłębia

Tomasz Szymczyk
Piotr Dudała i Dariusz Jurek na Syberii z flagą Zagłębia Dąbrowskiego
Piotr Dudała i Dariusz Jurek na Syberii z flagą Zagłębia Dąbrowskiego Dariusz Jurek
Mieszkańcy Zagłębia odwiedzili syberyjską Wierszynę. To wioska, w której żyją potomkowie dobrowolnych osadników sprzed I wojny światowej. Udało im się zachować polski język i polską kulturę. Pisze Tomasz Szymczyk

Grubo ponad 18 tysięcy kilometrów, 23 dni w podróży i tylko trzy dni w Wierszynie spędzili zagłębiowscy regionaliści. Co robili w maleńkiej wiosce w syberyjskiej głuszy w obwodzie irkuckim, niedaleko Bajkału? By poznać odpowiedź na to pytanie, przenieść się trzeba ponad 100 lat wstecz.

Zagłębie Dąbrowskie jest wówczas częścią Imperium Rosyjskiego. W powietrzu być może wisi już widmo nadchodzącej wojny, ale póki co, w urzędach nadal wisi portret cara Mikołaja II. To właśnie carscy urzędnicy zaproponowali kilkudziesięciu rodzinom z okolic Sosnowca i Olkusza wyjazd na "ziemię obiecaną", na Syberię. Najpierw na Syberię wysyłano tzw. hodoków, czyli osoby, które wyszukiwały działki dla zagłębiowskich rodzin. Potem za Ural jechały całe rodziny. Dobrowolnie, choć Syberia w polskiej historii ma zgoła inne konotacje.

Przyszli mieszkańcy Wierszyny w czerwcu 1910 roku wyjechali z dworca Kolei Iwanogrodzkiej w Dąbrowie (dzisiaj Górniczej) wagonami IV klasy do oddalonego o 122 kilometry od Irkucka Czeremchowa. Podróż trwała 2 tygodnie. Można było zabrać wszystko, co kto chciał. Oprócz rzeczy osobistych i żywności na drogę, w wagonach znalazły się m.in. sprzęty domowe, narzędzia rolnicze, ziarno, konie i krowy. Niektórzy zabierali ze sobą nawet warsztat tkacki czy narzędzia kowalskie.
Czeremchowo jest ośrodkiem wydobycia węgla kamiennego. Nic więc dziwnego, że cześć przesiedleńców, pracująca wcześniej w kopalniach zagłębiowskich, podjęła tam pracę. Ci, którzy byli przywiązani do ziemi, udali się do odległego o około 100 kilometrów Trubaczejewskiego Uczastka, gdzie z czasem powstała Wierszyna.

Każda z rodzin otrzymała zalesioną działkę, którą trzeba było wykarczować i 30 rubli na zagospodarowanie.
Początki były trudne. Lato trwało trzy miesiące, ułożyć sobie trzeba było również stosunki z Buriatami, którzy niezbyt przyjaźnie odnosili się do przekazywania ziemi osadnikom. Po rewolucji skończyła się na dodatek pomoc władz, bo nowe nie wywiązywały się ze zobowiązań starych.

Wsi nie ominęły: kolektywizacja, stalinowskie represje. Mężczyźni ginęli na frontach drugiej wojny światowej, zamknięto też polskie: szkołę i kościół. Mieszkańcom udało się jednak zachować polski język, wiarę rzymskokatolicką oraz polskie obyczaje.
Dziś mówią przepiękną polszczyzną z przełomu wieków z, trzeba przyznać, rosyjskimi naleciałościami i nadal jedzą polskie potrawy, które ich przodkowie przygotowywali w Zagłębiu. Pobierali się prawie zawsze między sobą i dlatego we wsi zachowały się do dziś takie nazwiska jak Wójcicki, Mitręga, Figura, Sztemplowski, Kaleta czy Pietras. Czasem przyjeżdżają w rodzinne strony.

W tym roku polski kościół w Wierszynie obchodzi setną rocznicę budowy. To właśnie ten jubileusz stał się okazją do wyjazdu Piotra Dudały i Dariusza Jurka z Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego na Syberię.
- Zasadniczym celem był jubileusz kościoła, ale przy okazji przekazaliśmy też dary: do parafii, do domu polskiego i dla mieszkańców. Zawieźliśmy też krzyż procesyjny, podarowany przez biskupa sosnowieckiego Grzegorza Kaszaka, wykonaną z węgla figurę św. Barbary oraz figurę i obraz Matki Boskiej Anielskiej z Dąbrowy Górniczej - mówią regionaliści.

Decyzję o tym, że w Wierszynie powinien powstać kościół, osadnicy podjęli już w 1911 roku. O pożyczkę w wysokości 3 tysięcy rubli na ten cel zwrócili się do Zarządu Gubernatorskiego w Irkucku. Ten przekazał podanie Polaków do Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych w Sankt Petersburgu. W końcu naczelnik Zarządu Przesiedleńczego Gieorgij Wiaczesła-wowicz Glinka przyznał mieszkańcom Wierszyny bezzwrotną pożyczkę.

Zbudowany z modrzewia syberyjskiego kościółek pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa był gotowy na przełomie 1913 i 1914 r. Świątynia została zamknięta w latach 30., ale mieszkańcy obchodzili wszystkie święta, bo jedna z wierszynianek miała kalendarz na kilkanaście lat wprzód. Czasem polskie zwyczaje nie były akceptowane przez miejscowych. Goszczący niegdyś w Sosnowcu mieszkańcy Wierszyny wspominali, jaka kara spotkała ich przodków za śmigus-dyngus w rosyjskiej szkole.
Na jubileuszu wierszyń-skiego kościoła gości było sporo. Oprócz miejscowych i przybyszy z Zagłębia pojawiło się tam dwóch senatorów, miejscowy biskup i nuncjusz apostolski z Moskwy. Uroczystość miała zarówno część religijną, jak i festynową. Spróbować można było m.in. swojskich potraw i wyrobów. U nas takich jest coraz mniej...

- Jak dzisiaj wygląda Wierszyna? - pytam.

- To wioska syberyjsko-małopolska. Wygląda trochę jak skansen. Działają tam tartak i przedsiębiorstwo powstałe na bazie dawnego kołchozu. Drogi są szutrowe, przy deszczu bywa więc ciężko. Za to widoki przypominają te z Beskidów i z Jury. To zresztą podobno zdecydowało, że osadnicy wybrali właśnie to miejsce - opowiada Dariusz Jurek.

- Bardzo dobrze nas przyjęto, tylko na miejscu byliśmy zbyt krótko. Mogliśmy spróbować miejscowych smakołyków. Byliśmy też w bani - opowiada Piotr Dudała.

Mieszkańcy Wierszyny nie mają problemów z przyznawaniem się do polskości. Jeśli tylko czas i środki pozwalają, odwiedzają ojczyznę. Dla naszych regionalistów wizyta na Syberii okazała się lekcją historii Zagłębia.
- Panie pokazały nam stroje zagłębiowskie, które osadnicy zabrali ze sobą jadąc tam przed I wojną światową. Może niektórych to zdziwi, ale u nas takie się nie zachowały - mówi Dariusz Jurek. Właścicielki strojów były z kolei oczarowane śpiewnikami z polskimi i zagłębiowskimi piosenkami.

Wierszyna to tak naprawdę mała Polska. 95 procent mieszkańców wioski ma polskie pochodzenie, jest tylko jedna rodzina buriacka i kilka mieszanych. Wierszyna jest praktycznie samowystarczalna. Mieszkańcy sami przygotowują większość artykułów spożywczych. Raz na dzień dociera tu autobus z Irkucka, ale pod każdym domem stoi motocykl lub samochód, i to zarówno stare łady, jak i nowsze modele.

Choć Dariusz Jurek i Piotr Dudała w podróży spędzili większość czasu, nie żałują. - Wróciliśmy zmęczeni, ale pełni wrażeń. Dodajmy, że pojechaliśmy za swoje pieniądze. Nie było żadnego dofinansowania - podkreślają.

Jakie wrażenie zrobiła na nich sama Rosja?

- To jeden wielki plac budowy, ale też ogromne przestrzenie, ogromne rzeki i droga oznaczona jak autostrada, a wyglądająca momentami jak polna. Z Rosjanami wszędzie mieliśmy bardzo dobre kontakty. Nie było problemu, że jesteśmy z zagranicy. Przyjmowali nas bardzo serdecznie - opowiada Piotr Dudała.

- Wiemy teraz z autopsji, jak to wygląda i jak ludzie tam żyją - dodaje Dariusz Jurek.

- To bardzo duży trud, ale mamy poczucie spełnienia. To jest oryginalna podróż, nie jakiś Egipt czy Maroko. Zachęcamy wszystkich, którzy mieliby okazję być w tamtych stronach, by odwiedzili tę naszą polską osadę - mówi Piotr Dudała.
Mieszkańcy Wierszyny są gościnni i zadowoleni z miejsca, w którym żyją.

- Jestem szczęśliwa, że nie widziałam wojny. Był głód, ale nie było strachu - wspominała goszcząca w marcu 2012 roku w Sosnowcu Franciszka Janaszek z Wierszyny.

- Kiedy wyjeżdżałyśmy, było minus 40 stopni i nie odczuwałyśmy tego, tutaj przy minus 20 było zimno - śmiała wówczas się mieszkanka Wierszyny. Jej dziadek mieszkał w Zagórzu (dzisiaj to dzielnica Sosnowca), a pracował w kopalni na Niwce.



*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Syberyjska Wierszyna to mała Polska. Odwiedzili ją mieszkańcy Zagłębia - Dziennik Zachodni