Dawne Ślązoczki chodziły na co dzień ubrane "po chłopsku", czyli w śląskich strojach regionalnych. Składały się one z trzech podstawowych elementów. Były to: jakla, czyli żakiet, kiecka, czyli spódnica, oraz zopaska. Te ubrania na beztydzień, czyli na co dzień, były z tańszych materiałów niż te niedzielne. Przeważnie była to flanela. Dlatego też flanelowe jakle zwano potocznie - flanelkami.
CZYTAJ KONIECZNIE TYLKO W DZIENNIKU ZACHODNIM:
FELIETONY MARKA SZOŁTYSKA
Skupimy się dzisiaj na pytaniu, czy Ślązaczki miały kapsa, czyli kieszeń. Bo mężczyźni w swoich ubraniach mieli ich dużo. W galotach dwie z przodu i dwie z tyłu. W weście, czyli w kamizelce, dwie na dole i czasami jedną u góry na lewej piersi. Natomiast kabot, czyli marynarka, miała ich od trzech do pięciu. Ale wróćmy do sprawy kobiecych kapsów, o czym też rozmawiałem kiedyś ze Stefanią Grzegorzycą z Knurowa, która opowiadała, że jej starka miała tylko jedną kieszeń w kiecce po lewej stronie. Była wszyta pod spód owej kiecki na wysokości pasa i wkładało się do niej rękę przez rozcięcie na zapięciu tej spódnicy. Starka nosiła w tej kapsie zazwyczaj tylko trzy rzeczy: taszyntuch, klucze od piwnicy i bombony.
Taszyntuch - to chusteczka do nosa, klucze od piwnicy były potrzebne, by mieć kontrolę nad kompotami, owocowym winem i nalewkami. A bombony? To pani Grzegorzyca zapamiętała najlepiej, bo star-czyne bombony były przeznaczone głównie dla niej.
Niektórzy uważają, że Ślązoczki miały jeszcze dodatkową kieszeń w zopasce, czyli w fartuchu z przodu po zewnętrznej stronie. Nie potwierdzają tego stare zdjęcia ani znajomość dawnych zachowań śląskich kobiet. Zopaska bowiem była często używana na beztydzień jako podręczny chwytak do gorących garnków i pokrywek. Wycierało się też do zopaski ręce albo nos uślimtanemu wnukowi. Gdyby więc używając zopaski do takich czynności dźwignęło się ją, to wtedy cała zawartość kieszeni zostałaby wysypana i wypadła na zewnątrz.
I oto prosty dowód, że kapsy w śląskiej zopasce nie było. A tym bardziej nie było w śląskim stroju kobiecym kapsy czy bojtla, czyli woreczka na telefon komórkowy. Ktoś jednak może powiedzieć, że to już zagadnienie abstrakcyjne, bo dawniej komórek nie było. Tak, ale dzisiaj są. A dzisiaj też coraz więcej osób wraca do śląskich strojów regionalnych. Może na razie tylko na okoliczność świąt lub imprez regionalnych, a wtedy trzeba jakoś pogodzić to ze sprawą schowania telefonu.
Zaobserwowałem to pod koniec sierpnia w chorzowskim Skansenie, gdzie pracownicy podczas pracy w czasie imprez chodzą ubrani po śląsku. I właśnie u jednej Ślązoczki zobaczyłem, że problem rozwiązała sobie bardzo praktycznie. Zapięła po prostu pokrowiec z telefonem na pasku od zopaski (zobacz zdjęcie). Zrobiła to wyjątkowo elegancko, bo pokrowiec był idealnie dobrany kolorystycznie do kiecki i nie raził oczu estetów. Pogratulować pomysłowości!
*Urlop macierzyński 2013 POZNAJ NOWE ZASADY
*Co budują przy DTŚ - nie wiesz? ZOBACZ MAPĘ I ZDJĘCIA INWESTYCJI
*MISS POLKA 2013: Najpiękniejsze dziewczyny przed finałem konkursu [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Urodziny Katowic 2013 [PROGRAM KONCERTÓW, GWIAZDY]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?