"Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie". Te słowa Emmanuela Kanta to przecież wyzwanie. To wskazanie jakże trudnej drogi rozliczenia się z samym sobą.
Aleksander Trzaska, zarejestrowany jako tajny współpracownik SB pod pseudonimem Astor, tę drogę musiał pokonać. Niezależnie od tego czy w naszej gazecie ukazał się tekst na temat jego donosów z czasów PRL, on i tak żył przez wiele lat ze świadomością, że zawiódł. Nie tylko przyjaciół, rodzinę, kolegów z pracy, poznawanych podczas swoich podróży ludzi, którzy mu zaufali, ale przede wszystkim siebie.
W sobotę, w TV Silesia przyznał się do kontaktów z SB. I zrobił to publicznie. Wreszcie miał odwagę cywilną zmierzyć się z własnym życiorysem, porozmawiać ze swoim sumieniem.
Jak ta rozmowa przebiegała - nie nam osądzać. Sumienie bywa sędzią najbardziej surowym.
Trzaska miał odwagę przeprosić, a to niezwykła rzadkość wśród osób publicznych, których esbecka przeszłość szokowała nas w ostatnich latach.
Słuchając wypowiedzi Aleksandra Trzaski, chcę mu uwierzyć. Chcę mieć przekonanie, że wypowiedziane przez niego słowa są prawdziwe. Chcę mieć nadzieję, że jego prośba o wybaczenie nie jest na pokaz. Panie Aleksandrze, chcę uwierzyć w wypowiedziane przez Pana słowo "przepraszam".
Nie w stosunku do czytelników, radiosłuchaczy czy telewidzów, lecz do tych, których - jak Pan sam mówi - nieświadomie skrzywdził. Proste słowo "przepraszam" często wystarczy jako zadośćuczynienie. Ale czy w Pana przypadku tak będzie - to zależy już tylko od Pana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?